Przejdź do treści
Źródło artykułu

Z Nowej Zelandii do Nowego Targu na pokładzie PAC 750XL – część 6

18 kwietnia 2023 r., na lotnisku w Nowym Targu wylądował samolot PAC 750XL (znaki rejestracyjne ZK-LAE), który przed dwa tygodnie był przebazowywany do Polski wprost z fabryki Pacific Aerospace na Nowej Zelandii. Za sterami statku powietrznego zasiadali instr.pil. Gabriel Batkiewicz oraz instr.pil. Tomasz Wróbel. Obaj pokonali 12 tysięcy mil morskich, co zapewniło im spory rozgłos w świecie lotniczym.

Przedsięwzięciem interesowały się lotnicze i lokalne media, ale też ogólnopolskie stacje telewizyjne. Wymagało ono bardzo długich logistycznych przygotowań, organizowania zgód na przeloty, paliwa, noclegów etc. Specjalnie dla portalu dlapilota.pl piloci przygotowali relację, dzięki której wszyscy zainteresowani mogą się zapoznać z wyzwaniami, z jakimi musieli się oni zmierzyć podczas całej wyprawy.


Z Nowej Zelandii do Nowego Targu - cześć 6

Wschodnie wybrzeże Afryki - Hurghada

Lądowanie w Egipcie było dla nas dodatkowo przełomowym momentem trasy ponieważ tutaj czuliśmy się już prawie jak w domu. Kair to był nasz ostatni nieeuropejski  nocleg, po którym od lądowania w Nowym Targu dzieliła nas już tylko nocka w Macedonii a następnego dnia mieliśmy już witać się ze wszystkimi w wytęsknionej  scenerii z Tatrami w tle…

Po kolejnych 400NM  lotu przez Morze Śródziemne, które jakoś dziwnie już na nas nie zrobiło wrażenia, dostrzegamy pierwsze greckie wyspy i docelową Kretę - to już naprawdę prawie jak dom…

Dolot do Kairu

W Heraklionie szybka kawa i od razu start ponieważ w prognozach nad naszą częścią Europy, pojawiały się niespotykane dotąd na trasie zjawiska typu light/moderate icing w chmurach zaraz po starcie z Grecji.

Po przebytych 10 000 NM nauczyliśmy się poważnie traktować prognozy a szczególnie, gdy przyzwyczajeni do ciepłego klimatu , czas był się zmierzyć z europejskim kwietniowym chłodem.
Tak też było…

Tuż przed lądowaniem w HECA - Kairo International

Zaraz po starcie z Heraklionu było jeszcze całkiem OK ale gdy po 2,5h dolecieliśmy do Salonik, pogoda przypominała o sobie i zaczęło się robić słabo..

“ZK-LAE ,better land in Saloniki, do not continue into IMC, confirm are you still in VMC???”
Tak właśnie brzmiał przejęty kontroler TWR Saloniki - LGTS , kiedy minęliśmy jego lotnisko w kierunku granicy z Macedonią . Pogoda była coraz bardziej parszywa a góry na granicy Grecji i Macedonii przykrył front chmur CB z intensywnym opadem deszczu. 

Krótka prosta do 05C w HECA

Póki widzimy przed siebie to lecimy, widać tu było różnicę w moim doświadczeniu a kapitana Gabrysia ( ja lekko ponad 1000h totala a on prawie 5000TT)  ponieważ ja pewnie bym skorzystał z zaproszenia Salonik i wylądował a Gabryś stwierdził, że spróbujemy przelecieć z innej strony pasma gór  i zobaczymy co dalej będzie - miał rację.

Moją rolą była tu komunikacja z TWR Saloniki i uspokajanie kontrolera, że cały czas pozostajemy w warunkach VMC - Visual Met. Conditions i jeśli tylko warunki się pogorszą, to nie będziemy ryzykować i zawracamy na jego lotnisko. 

Płyta postojowa w Kairze, zabezpieczenie samolotu i oczekiwanie na wyjątkowo zasłużony odpoczynek w hotelu

Po minięciu pierwszej fali opadu dalsza trasa do Macedonii wyglądała zachęcająco aby kontynuować lot. Pożegnaliśmy się z opiekuńczą kontrolą TWR w Grecji i przeszliśmy na łączność ze służbami Macedońskimi.

Początkowo z uwagi na małą wysokość lotu i rzeźbę terenu, nie mogliśmy nawiązać łączności, lecimy , pogoda  w Macedonii do idealnych nie należała, lecimy dolinami poniżej podstaw chmur a przed nami rozległa chmura burzowa , idealnie na kursie do lotniska w Skopje. 

Zmęczeni i szczęśliwi na ostatniej prostej do recepcji

Jak już było bliżej, nawiązaliśmy w końcu łączność z APP Skopje , które nie miało dla nas dobrych wiadomości.

ZK- LAE ,Skopje Approach, for your information heavy thunderstorm over the airfield, no landings and departures due to heavy rain and low visibility” - w skrócie beznadziejnie…..

Jako, że to burza, które ZAZWYCZAJ przemieszczają się szybko, postanawiamy kontynuować lot do lotniska, licząc, że za chwilę przejdzie i odsłoni pas, kiedy nagle dostajemy wiadomość, że EZYJET na A319 przerwał start a w holdingu czeka nasz rodzimy LOT z Warszawy ponieważ burza utrzymuje się nad lotniskiem.

Nie mogło się obyć bez tradycyjnej fajki wodnej w wykonaniu profesjonalisty

W tym momencie zrobiło się naprawdę mało ciekawie.

Wprawdzie paliwa mieliśmy na dolot do zapasowego LYNI - Nis/Konstantin Veliki , ale na przeszkodzie stał właśnie rozległy front burzowy.

Obniżamy nasz lot coraz bardziej , starając się utrzymywać w warunkach VFR , jednak silny opad deszczu ograniczał widzialność do 2km i pomimo, że lecieliśmy po prostej do pasa 34 w Skopje, lotniska jak nie było, tak nie ma, aż słyszymy znowu APP Skopje : ,,ZK- LAE , Airfield at your 12 o’clock , distance 2 NM confirm in sight??” - niestety , pomimo tak małej odległości, nadal nic, nie widzimy lotniska…

Kołowanie do startu w Kairze

Ledwo co zaprzeczyłem, naszym oczom ukazał się najpiękniejszy widok dla każdego lotnika- pas startowy !!! Zgłaszam tą nowinę jak najszybciej służbom ATC, po czym dostajemy zgodę na lądowanie na pasie 34.

W końcu na ziemi, ulewa nie odpuszczała więc czekamy w samolocie  na podjazd handlingu i cysterny, musimy czekać, bo tankowanie w takim deszczu jest ryzykowne, gdyż krople wody mogą dostać się do zbiorników, co nie jest wskazane - czekamy.

Proces tankowania chcieliśmy mieć ogarnięty jeszcze tego samego dnia ale z powodu ulewy musieliśmy umówić się na kolejny dzień rano. 

Ostatnie spojrzenie na Kair i majaczące w tle piramidy

Jedziemy więc do hotelu, Macedonia , taksówka pozbawiona pasów bezpieczeństwa - przez myśl przeszło szybkie :  ,, przeżyli naprawdę ciężkie warunki na dolocie a zginą w taksówce’’:), ale jakoś dojechaliśmy do jednego z lepszych hoteli za znanego portalu, tyle, że jak się na miejscu okazało, szału nie było, w sumie wszystko nam jedno, trzeba złożyć na rano plany lotu i gdzieś odreagować stres ostatniego odcinka…

Po złożeniu planu lotu nagle dostajemy telefon z mojej własnej firmy PAŻP ze złymi wiadomościami - otóż jest problem, nie można przyjąć planu lotu z lotniska poza Unią i Schengen na docelowe lotnisko ,inne  niż International - czyli najbliższy  Kraków.

Północne wybrzeże Afryki - Aleksandria i Morze Śródziemne

,, przecież możecie lecieć do Krakowa, gdzie się odprawicie a potem polecicie sobie do Nowego Targu, w czym jest problem???” 

Ano był i to spory, co oczywiście przewidzieliśmy organizując w Nowym Targu tzw wysunięty posterunek Straży Graniczej właśnie po to, żeby nie lecieć do Krakowa i nie marnować tam czasu , bo w Nowym Targu wszyscy na nas czekają z szampanem i nie godzi się spóźnić:)

Za chwilę niestety kolejny telefon z PAŻP - zła wiadomość, Lotnisko Nowy Targ nie widnieje na liście lądowisk uprawnionych do odprawy …  OMG!!!

Dolot do SIT VOR/DME na południowo/wschodnim brzegu Krety

Mamy na szczęście całą korespondencję na mailach, którą sprawnie przesłaliśmy gdzie trzeba - jest OK, lecimy z samego rana do Nowego Targu!!!

Następnego dnia odbiera nas z hotelu taxówka, również pozbawiona pasów, jedziemy na lotnisko , pogoda wygląda całkiem OK nad samym miastem, ale w oddali , tam gdzie mamy lecieć, zapowiada się ciekawie ..

Pierwsze pół godziny lotu udało nam się całkiem sprawnie przelecieć, ale od granicy z Serbią napotkaliśmy to, czego obawialiśmy się najbardziej studiując rano prognozy - ciepły front, przykryte wierzchołki Gór Dynarskich( które nie są jakieś specjalnie wysokie) i na to wszystko oblodzenie umiarkowane od A040- jednym słowem,  wspaniale  zapowiada się ostatni odcinek do domu…
Tak też było, miejscami schodziliśmy naprawdę nisko, żeby pozostać z dala od mroźnych chmur, wykorzystaliśmy dolinę rzeki Morawy aby jakoś dotrzeć na północ do bardziej rozległych terenów środkowej Serbii. 

Nieskrywana radość po przekroczeniu Morza Śródziemnego - w zasadzie godziny dzielą nas od lądowania w Nowym Targu

Próby ominięcia złej pogody przez tereny Kosowa spełzły na niczym, nawet takie uzasadnienie nie pomagało, żeby nas tamtędy przepuścić bez zgód KFORu i wszystkich świętych . 
Całą Serbię, mały narożnik Rumunii aż do połowy Węgier lecieliśmy w deszczu, nisko, nasłuchując tylko radia, w nadziei, że dalej w końcu ktoś zaraportuje z powietrza jakąś poprawę.

Wyższych podstaw chmur doczekaliśmy się dopiero  po minięciu Budapesztu, w zasadzie na ostatnią  godzinę  lotu dzielącą  nas od powitania w upragnionym Nowym Targu.

Rozległy front chmur CB od samego Heraklionu rozciągający się daleko w głąb Macedonii

Ciężko opisać naszą ekscytację na tym ostatnim odcinku. Po przekroczeniu granicy węgiersko-słowackiej uświadomiliśmy sobie, że dokonaliśmy tego, że jeszcze tylko Tatry, znajome służby ATC w Popradzie i następna częstotliwość wybrana na radiu to Kraków Informacja !!!

Ciężko to naprawdę ująć w słowa.

Żegnamy się z Poprad TWR i wołam nasz krakowski FIS, w końcu znajome głosy kolegów, którzy tak jak inni zainteresowani naszym lotem, śledzili nasze zmagania na tej  dwutygodniowej przeprawie.
Jakże miło było się w końcu przywitać we własnym języku!!!

Zachmurzenie nad Macedonią wróżyło nadchodzącą zmianę pogody na resztę trasy

Chwilę po tym przełączamy się na ostatnią w tej wyprawie częstotliwość- 122,305MHz Nowy Targ Radio!!

,,Nowy Targ Radio!! Tutaj ZL-LAE w dolocie od wschodu, witamy wszystkich i prosimy o warunki do lądowania “.

Nie spodziewaliśmy się, że już od granicy czekają na nas w powietrzu zaprzyjaźnione załogi, żeby nas eskortować do samego lotniska w Nowym Targu.

Skopje - nad miastem CAVOK ale na północ już nie tak pięknie…

Przeżyliśmy po drodze wiele przygód, złe pogody, odizolowane na oceanie lotniska, ale chyba widok docelowego pasa 30 w Nowym Targu był tym najpiękniejszym w całej trasie.

Z daleka zobaczyliśmy, że nasi przyjaciele przygotowali nam godne powitanie, z daleka pełno ludzi wokół hangaru, straż graniczna, straż pożarna, która zafundowała nam salut wodny jak to przystało na każdy nowy statek powietrzny na lotnisku, nawet telewizja i radio- czegoś takiego nigdy byśmy się nie spodziewali z Gabrysiem.

Takie widoki towarzyszyły nam przez większą część ostatniego odcinka do domu

Zanim wylądowaliśmy, nie mogło  się obyć bez honorowego niskiego przejścia nad pasem startowym lotniska, na którym nasz nowy PAC 750 XL wylądował chwilę po godzinie 14:00 LT.

Od Maja tego roku nowy nabytek Szkoły Spadochronowej Skoczek dzielnie służy pod nowymi znakami SP-NTS. To czego wspólnie dokonaliśmy z Gabrysiem oraz całym zespołem Skydive Nowy Targ, jest dowodem, że nie ma rzeczy niemożliwych, że potrzeba tylko determinacji i właściwych ludzi aby osiągnąć wyznaczony cel.

Widok Tatr od południowej strony w dolocie do Popradu

Dziękuję bardzo wszystkim tym ludziom, zaangażowanym w ten nasz wspólny sukces.

Dziękuję za zaufanie jakim obdarzył mnie nowy właściciel samolotu, powierzając takie ambitne zadanie. Dziękuję Gabrysiowi, że zaufał w moje zapewnienia, że pomimo 1000h nalotu dam radę i przydam się podczas tej długiej przeprawy.

Powitanie na lotnisku Nowy Targ

Dzięki ścisłej współpracy wszystkich zaangażowanych ludzi, udało się szczęśliwie doprowadzić samolot z Hamilton NZ do Nowego Targu dokładnie w 14 dni, pokonując ponad 12000 mil morskich oraz lądując na 33 lotniskach po drodze. 

To było  wielkie wyzwanie oraz  niesamowite doświadczenie lotnicze, wielka przygoda i szkoła  dla pilota, która pewnie zdarza się raz w życiu a której życzę każdemu lotnikowi z całego serca…

 

Szczęśliwa załoga ZK- LAE - CPT Gabriel Batkiewicz - FO Tomasz Wróbel

Tekst oraz zdjęcia - Tomasz Wróbel 

Trasa Hamilton - Nowy Targ 12300 NM i 34 lądowania

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony