Brak planu, brak koordynacji, brak ... CoTuLata czy KtoTuKłamie cz. 3 - s1e6
Dlaczego ten temat jest ważny? Bo łączy w sobie zarówno nasze prawo do prywatności, bezpieczeństwa i rolę organów państwa powołanych do jego zapewnienia obywatelom, czyli podatnikom-sponsorom. Mamy prawo wymagać od instytucji do tego powołanych właściwych działań w sytuacjach w których czujemy się zagrożeni lub mamy wrażenie, iż bezpieczeństwo nie tylko nasze ale osób trzecich może być narażone. Wkraczające w nasze życie drony zmieniają obraz dolnego wycinka przestrzeni tego - który stanowi naszą strefę komfortu, prywatności i bezpieczeństwa.
Co zrobi zwykły Kowalski gdy będzie miał w kwestii bezpieczeństwa jakąś wątpliwość… pewnie zadzwoni na numer alarmowy 112 lub bezpośrednio na Policję. Jest też inna możliwość, iż skorzysta z aplikacji przygotowanej przez PAŻP dla nas wszystkich na takie okazje…
W kolejnej, trzeciej części artykułu „CoTuLata?” a może prawdziwiej „KtoTuKłamie?" opisujemy odpowiedź Komendy Głównej Policji przekazaną nam w piśmie z dnia 17 września 2024.
Przejdźmy do faktów:
1. Policja poinformowała nas, iż :
(...) operator numeru alarmowego 112 obsługuje tylko te zdarzenia z udziałem dronów, w których występuje bezpośrednie zagrożenie życia, zdrowia lub mienia, wymagające niecierpiącej zwłoki interwencji służb ratowniczych. Pozostałe zgłoszenia, np. nielegalnych lotów dronami, należy zgłaszać osobiście w jednostce Policji w formie zawiadomienia o możliwości popełnienia czynu zabronionego.
Pomyślmy. Co zrobi statystyczny zaniepokojony rodzic, gdy nieznany dron, będzie wykonywał kolejne akrobacje nad głową ich dziecka lub dachem ich domu? Czy uruchomi aplikację (czytaj: otworzy stronę internetową) CoTuLata, potwierdzi SMSem numer lub założy konto, wypełni formularz, wyśle zgłoszenie, co jak czytamy w instrukcji obsługi nie powinno zająć więcej niż 3 minuty? Tak na marginesie - w trakcie pisania tego tekstu nie udało nam się przebrnąć przez etap zakładania konta, nie dotarły do nas (przez dwa dni i 5 prób) SMS-y potwierdzające założenie konta (dochodzą tylko SMSy potwierdzające numer telefonu, bez zakładania konta). Czy może raczej chwyci za telefon i zadzwoni na numer 112? Wydaje się naturalne, że w przypadku poczucia bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia, obywatel najczęściej zechce poinformować służby z nadzieją na udzielenie szybkiej i skutecznej pomocy.
Pamiętajmy, że zwykły obywatel do oceny stanu zagrożenia nie posługuje się analizą struktur przestrzeni powietrznej, przepisów prawa lotniczego polskiego czy unijnego, klasyfikacją lotu drona do kategorii Otwartej lub Szczególnej. Nie będzie sprawdzał, czy operator drona zrobił checkin w aplikacji czy o nim zapomniał. Będzie działał instynktownie i na miarę własnej świadomości.
Drugie zdanie w policyjnej odpowiedzi wyraźnie mówi, że w przypadku podejrzenia naruszenia przepisów ruchu lotniczego należy pofatygować się do najbliższej jednostki Policji i złożyć stosowne zawiadomienie. Co dalej? Tego nie wiemy. Co wiemy? Wiemy, że spędzimy sporo czasu na komisariacie. Przewidujemy, iż wielu zatroskanych stanem bezpieczeństwa obywateli machnie ręką i stwierdzi, że nic w kraju nie działa, ewentualnie zastanowi się czy wiatrówka szwagra mogłaby się do czegoś jednak przydać. I będą mieli rację, gdyż wygląda na to, że Policja, podobnie jak operatorzy numeru 112, nie wiedzą albo nie zostali zaznajomieni lub nie dysponują procedurami czy też po prostu nie zostali poinformowani o ustaleniach z PAŻP dotyczących sposobu obsługi takich zgłoszeń. W opisie policyjnej procedury autorzy korespondencji nie wymieniają nawet słowa o możliwym zastosowaniu aplikacji CoTuLata. Przypadek?
Czy Policja ma "uprzywilejowany" dostęp do systemu PansaUTM, obsługującego aplikację DroneTower?
Policja nie otrzymała takiego dostępu. Co oznacza, że każdy policjant tak jak każdy obywatel, może sobie uruchomić aplikację DroneTower i zobaczyć, czy ktoś zrobił checkin lotu czy go pominął. I tu pojawia się pytanie po co obywatelowi taka wiedza? Należy też postawić kolejne pytanie: czego oczekuje PAŻP od obywateli? I jeszcze jedno: Czy obywatele mają uczestniczyć w procesie budowania społecznej świadomości i brać odpowiedzialność za ruch bezzałogowców w naszej wspólnej przestrzeni powietrznej?
Coś chyba jest na rzeczy. Wystarczy zapoznać się z poniższą informacją dotyczącą mającej w tym pomoc aplikacji CoTuLata.
Z opisu aplikacji wynika, że pierwszym sygnałem nieprawidłowo wykonywanego lotu dla postronnego obywatela jest brak checkinu na mapie. Pomijając, że istnieje cała lista organizacji i służb, które ustawowo checkinu robić nie muszą, dzwonienie na numer 112 z rewelacją, że nad głową lata - o tym że jest policyjny zgłaszający przecież nie wie - dron „monitorujący” ruch pojazdów, tym samym stwarzając w jego subiektywnej ocenie zagrożenie (wszak lata nad drogą pełną samochodów) będzie ciekawym informacyjnym „sprzężeniem zwrotnym”- bowiem art. 156a nowelizowanej właśnie ustawy Prawo Lotnicze, mówi:
3. Z obowiązku, o którym mowa w ust. 2, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej może zwolnić podmioty wykonujące operacje z użyciem systemu bezzałogowego statku powietrznego w związku z zapewnieniem bezpieczeństwa publicznego i porządku publicznego, bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej, bezpieczeństwa państwa, obronności państwa, a także w związku z ochroną granicy państwowej, prowadzeniem działań poszukiwawczo-ratowniczych lub przeciwpożarowych oraz przeciwdziałaniem przestępczości środowiskowej, a także w związku z prowadzeniem kontroli podmiotów w tym zakresie. Podmiot zwolniony z obowiązku, o którym mowa w ust. 2, informuje o zamiarze wykonania operacji Polską Agencję Żeglugi Powietrznej w sposób przez nią wskazany.
Zatem nawet jeśli, dzięki postawie obywatelskiej, PAŻP dowiaduje się od zatroskanego obywatela, że ktoś nie zrobił checkinu, to co PAŻP zrobi z tą informacją? Informacją, która będzie mówić, że prawdopodobnie gdzieś lata jakiś dron i to na bliżej nieokreślonej wysokości? Policyjny? Prywatny? A może ten szpiegowski? Teoretycznie informacja ta powinna natychmiast trafić do służb ruchu lotniczego - ATS działających w danej przestrzeni FIS albo ATC. To co owe służby z tym zrobią to już oddzielne zagadnienie (nie znamy wewnętrznych procedur PAŻP, przyjmujemy, że istnieją).
Natomiast zgodnie z instrukcją CoTuLata PAŻP oczekuje, że Policję w dane miejsce “zamówi” sam obywatel, nie Agencja. Zgłoszenie za pomocą aplikacji nie będzie skuteczne bez równoczesnego zgłoszenia pod numer alarmowy 112. Oczywiście ten podejrzany dron „zaklęty” przez zgłaszającego poczeka na przyjazd patrolu policji.
Wygląda na to, że PAŻP umywa ręce, cedując na obywatela obowiązek zgłoszenia takiego podejrzanego drona na numer 112. To już drugie zgłoszenie. Przy czym w instrukcji nazywa się to tylko ”potwierdzeniem zgłoszenia”.
Jakie będą tego konsekwencje? Zgodnie z najnowszą poprawką ustawy Prawo lotnicze, jeśli taki lot będzie się odbywał w aktywnej przestrzeni geograficznej, pilot drona zapłaci mandat, zgodnie z Art 209 Ustawy:
1. Kto wykonuje operacje przy użyciu systemu bezzałogowego statku powietrznego niezgodnie z warunkami wykonywania operacji w danej strefie geograficznej, podlega karze pieniężnej w wysokości 10 000 zł za każde naruszenie.
Co będzie podstawą do nałożenia takiej kary na operatora/pilota, skoro nie wiadomo kto nim był bo lot nie został zgłoszony? Nikt nic o nim nie wie. A na dodatek dron odleciał w siną dal przed ewentualnym przybyciem patrolu. Kto wyjdzie na wariata i zostanie ukarany za wprowadzanie w błąd funkcjonariuszy? Zakładamy, iż nikt nie wyśle patrolu w miejsce zdarzenia, a telefon pod 112 potwierdzi tylko fakt zgłoszenia przez aplikację. Proste i logiczne, nieprawdaż?
Aby zgłoszenie było pełne angażujemy dwa systemy. Super. Analogia: w celu wezwania straży pożarnej do pożaru lasu dzwoń pod 112 a następnie potwierdź, że to nie ściema logując się przez profil zaufany. Albo odwrotnie.
Spójrzmy jeszcze na zaznaczony poniżej tekst. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, pracownicy jakich instytucji są “właściwi” oraz jakie informacje są wystarczająco dokładne.
Miejsce miejscu nierówne
W kontekście bezpośredniego zagrożenia dla ruchu załogowego, miejsce i wysokość lotu bezzałogowca mają zasadnicze znaczenie. Inne zagrożenie stanowi dron wykonujący lot na wysokości 120 m AGL w strefie niskich lotów wojskowych, a inne w przestrzeni klasy G nad środkiem pola uprawnego z dala od ludzi i zabudowań, lotnisk i lądowisk. Jak przeciętny obywatel może ocenić stopień zagrożenia wynikający z faktu zauważenia lecącego drona? To istotne, gdyż aplikacja CoTuLata nie przedstawia struktur przestrzeni powietrznych. Zauważmy, że wiedza o strukturach przestrzeni powietrznej nie jest powszechna i jeszcze nigdy nie trafiła do zaakceptowanej przez MEN podstawy programowej.
Załóżmy jednak, że obywatele otrzymali, w ramach szerokiej i powszechnej akcji, informację o istnieniu aplikacji CoTuLata i reprezentując postawę obywatelską, dokonali zgłoszenia na numer 112. Wygląda jednak na to, że odbiją się od ściany. W odpowiedzi Policji na nasze pismo czytamy (pisownia oryginalna):
Podkreślić należy, że zgodnie z art. 3 ustawy z dnia 22 listopada 2013 r. o systemie powiadamiania ratunkowego (Dz. U. z 2023 r. poz. 748), system służy do obsługi zgłoszeń alarmowych, kierowanych do numerów alarmowych 112, 997, 998 i 999, i umożliwia przekazanie zgłoszenia alarmowego w celu zaangażowania właściwych zasobów ratowniczych. Z kolei przez zgłoszenie alarmowe należy rozumieć informację o wystąpieniu lub podejrzeniu wystąpienia nagłego zagrożenia życia lub zdrowia, w tym aktu przemocy, a także nagłego zagrożenia środowiska lub mienia oraz zagrożeń bezpieczeństwa i porządku publicznego, kierowaną do numerów obsługiwanych w ramach systemu powiadamiania ratunkowego (art. 2. tejże ustawy).
Gdyby aplikacja CoTuLata została informatycznie zintegrowana z systemami MSWiA, można byłoby uznać, że zgłoszenie poprzez aplikację PAŻP miałoby praktyczne znaczenie i sens. W instrukcji czytamy również, że “przy okazji warto zadbać by informacja była dokładna” jasne jest, że największym wyzwaniem jest właśnie ustalenie precyzyjnej lokalizacji. Nie wierzycie? Zadzwońcie na 112 i spróbujcie przekazać współrzędne geograficzne. My próbowaliśmy. Nie dogadaliśmy się. Stopnie, minuty sekundy szerokości i długości geograficznej odczytane z aplikacji mapowej zwykłego smartfona, załatwiły (czytaj dosłownie) temat komunikacji. Nawiasem mówiąc będzie to pozycja zgłaszającego a nie dostrzeżonego i do tego poruszającego się i to czasem dość szybko drona.
Pojawia się zatem logiczna konstatacja czy wykorzystanie numeru 112 jako uzupełnienia pażpowskiej aplikacji, w żaden sposób nie zintegrowanej z systemami MSWiA nie doprowadzi wyłącznie do jego dodatkowego całkowicie bezproduktywnego jej obciążenia?
2. Zagadnienie dobrowolnego zgłaszania zdarzeń, czyli brak fundamentalnego zrozumienia zasady zarządzania bezpieczeństwem w lotnictwie.
Gdybyśmy chcieli skojarzyć system CoTuLata z jakimikolwiek przepisami, to najbliżej by mu było prawdopodobnie do rozporządzenia 376/2014 w sprawie zgłaszania i analizy zdarzeń w lotnictwie cywilnym oraz podejmowanych w związku z nimi działań następczych. Artykuł 5, tegoż rozporządzenia stanowi:
Dobrowolne zgłaszanie zdarzeń
1. Każda organizacja mająca siedzibę w państwie członkowskim ustanawia system dobrowolnego zgłaszania zdarzeń, aby ułatwić gromadzenie:
a) szczegółowych danych dotyczących zdarzeń, które mogły nie zostać wychwycone w systemie obowiązkowego zgłaszania zdarzeń;
b) innych informacji związanych z bezpieczeństwem, które zdaniem zgłaszającego stanowią rzeczywiste lub potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa lotniczego.
2. Każde państwo członkowskie ustanawia system dobrowolnego zgłaszania zdarzeń, aby ułatwić gromadzenie:
a) szczegółowych danych dotyczących zdarzeń, które mogły nie zostać wychwycone w systemie obowiązkowego zgłaszania zdarzeń;
b) innych informacji związanych z bezpieczeństwem, które zdaniem zgłaszającego stanowią rzeczywiste lub potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa lotniczego.
(...)
4. Systemy dobrowolnego zgłaszania zdarzeń wykorzystuje się do ułatwiania gromadzenia szczegółowych danych dotyczących zdarzeń lub informacji związanych z bezpieczeństwem:
(...)
b) zgłaszanych przez osoby niewymienione w art. 4 ust. 6. (co oznacza, że każdy obywatel, w tym niezwiązany z lotnictwem, może dokonać takiego zgłoszenia - przyp. red.).
Tu powstaje zasadnicze pytanie. Czy CoTuLata jest "dobrowolnym systemem zgłaszania zdarzeń?”. Pewnie tak bo to zgłaszający czyni to dobrowolnie. Nie wiemy jednak czy autorzy systemu chcieli spełnić prawny obowiązek i czy dotyczy on organizacji czy państwa? Nawet jeśli tak to nie jest jasne, czy aplikacja CoTuLata umożliwia zachowanie anonimowości zgłoszenia? Wymóg potwierdzenia numeru telefonu przy zakładaniu konta w aplikacji CoTuLata zdaje się skutecznie wykluczać taką możliwość.
Rozporządzenie dotyka tej kwestii:
9) „anonimizacja” oznacza usunięcie ze zgłoszeń zdarzeń wszystkich danych osobowych dotyczących zgłaszającego i osób wymienionych w zgłoszeniach zdarzeń oraz wszelkich szczegółowych danych, w tym nazwy (nazw) organizacji związanej(-ych) ze zdarzeniem, które mogłyby ujawniać tożsamość zgłaszającego lub osób trzecich lub doprowadzić do ustalenia tej informacji na podstawie zgłoszenia zdarzenia;
Czy system CoTuLata ma system anonimizowania zebranych danych? To pytanie chcielibyśmy zadać, ale nie mamy komu bowiem po ostatnich poprawkach ustawy Prawo lotnicze rozmyte zostały odpowiedzialności pomiędzy ULC a PAŻP. Czytając nowe zapisy nie wiadomo w zasadzie kto kogo nadzoruje. Wiadomo, co najwyżej, kto w czym może współuczestniczyć.
Czy zgłoszenia anonimowe miałyby sens?
Jak najbardziej. To właśnie anonimowe zgłoszenia miałyby tu największy sens. Nie każdy chce się tłumaczyć z tego, gdzie był, kiedy był lub co widział. Wydaje się, że sam PAŻP ma lub miał tego świadomość wskazując, że seria zgłoszeń, na zasadzie "croudsourcingu" czyli zaangażowania w określone działanie szerokiej grupy ludzi w systemie otwartym, mogłyby wskazać przestrzeń do zmian.
Niestety, szybkie i sprawne zgłoszenie, bez konieczności rejestracji użytkownika w systemie, nie jest możliwe.
Jak żyć, Panie Ministrze?
Po artykule CoTuLata czy KtoTuKłamie, kiedy jako obywatele zorientowaliśmy się, że wytworzona z publicznych i współfinansowana z funduszy europejskich aplikacja/system CoTuLata jest w zasadzie bezużyteczna albo inaczej niepraktyczna, a PAŻP nie skoordynował i nie poinformował innych uczestników procesu o jej istnieniu, poprosiliśmy Ministerstwo o opinię. Odpowiedź, podpisana przez Ministra Macieja Laska, zawiera następujące zdanie:
[…] aplikacja CoTuLata powstała z inicjatywy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej we współpracy z przedstawicielami grupy roboczej, której członkami byli również przedstawiciele Policji decydujący o wyglądzie i funkcjonalności aplikacji CoTuLata.
Na co Policja odpowiedziała tak (pisownia oryginalna):
[…] odpowiadając na pana korespondencję z dnia 21 października br. uprzejmie informuję, że polska Policja nie jest stroną umowy projektowej, a więc nie jest partnerem czy też beneficjentem projektu "Usługi cyfrowe dla bezzałogowych statków powietrznych", realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Nie ma zatem żadnego bezpośredniego wpływu na sposób jego realizacji, oferowane funkcjonalności oraz decyzje podejmowane przez Wykonawcę tj. Polską Agencję Żeglugi Powietrznej.
Wyznaczeni do konsultacji projektu przedstawiciele Policji, otrzymali dostęp do aplikacji CoTuLata, a także zostali przeszkoleni z jej obsługi, celem zgłoszenia ewentualnych uwag co do jej działania.
To jasne, że systemu czy aplikacji nie tworzy się w jeden dzień, a założenia do funkcjonalności powstają na wiele tygodni czy miesięcy przed uruchomieniem procesu rozwojowego (programowania).
Zasadniczym problemem jest odróżnienie "bycia" w grupie roboczej od zaproszenia do oceny funkcjonalności gotowej aplikacji. Czymś zupełnie innym jest bycie uczestnikiem tworzenia zasad funkcjonowania systemu, określenia powiązań, ograniczeń, czymś zupełnie innym jest opiniowanie gotowego systemu, po tym, gdy ten już powstał.
Czy nie jest zatem logicznym, by grupa robocza składająca się z przedstawicieli różnych organizacji, w tym na przykład policji, straży miejskiej, operatora numeru 112 wypracowała, jeszcze przed rozpoczęciem programowania, wzajemne relacje i powiązania? Czy nie jest zwykła praktyczną koniecznością, że dopiero posiadając produkty pracy tej interdyscyplinarnej grupy roboczej, można rozpocząć proces jej tworzenia? Czy istnieje jakaś inna droga, by na koniec ta sama grupa robocza miała szansę wypracowania skutecznej integracji aplikacji z własnymi systemami? Tak by późniejsze szkolenia personelu mówiły o rzeczywistych możliwościach, a nie o PR-owych zapewnianiach?
Za udział (nie) wzięli …
Jak wspomniano powyżej Policja nie jest beneficjentem ani partnerem projektu, w związku z czym funkcjonariusze nie realizowali zadań w projekcie. również tych związanych ze skomunikowaniem procesu obsługi zgłoszeń z operatorem numeru alarmowego 112. Zgodnie z § 10 Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 30 kwietnia 2021 r. w sprawie organizacji i sposobu funkcjonowania centrum powiadamiania ratunkowego oraz procedur obsługi zgłoszeń alarmowych (Dz. U. z 2021 r. poz. 832) organem uprawnionym do opracowania lub zmiany szczegółowego katalogu zdarzeń i odpowiednich do nich pytań, które należy zadać osobie zgłaszającej zdarzenie, a także procedur przekazania zgłoszenia w sytuacji awaryjnej jest minister właściwy do spraw administracji publicznej. Policja zobowiązana jest do udzielenia wsparcia w zakresie swojej właściwości w przypadku gdy zachodzi taka konieczność.
Nadmieniam, ze policjanci wyznaczeni do konsultacji projektu, nie otrzymywali żadnych środków finansowych (wynagrodzenia).
Skoro już wiemy to co wiemy a na dodatek Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy Prawo lotnicze, w imię rozmydlenia odpowiedzialności wyobraźcie sobie jaki chaos zgotowały nam, wespół w zespół, MI, ULC i PAŻP?
Czy po sposobie w jaki PAŻP zaprojektował, wykonał i wdrożył, tak w zasadzie banalną, aplikację CoTuLata, czujecie się bezpieczniej?
Zapytani o to komu dziś należy zgłaszać dziwne lotu dronów, wiecie co odpowiedzieć? Na koniec pozostaje jeszcze jedno pytanie - to najprostsze: kto wziął za to wszystko kasę i ile wyrzucono jej w błoto? Bo tutaj nie chodzi nawet już o samo wytworzenie aplikacji, a o brak przemyślenia tematu.
Chcemy w tym miejscu podkreślić, że pisząc "PAŻP" nie zapominamy o wielu specjalistach i profesjonalistach, oddanych swojej pracy i jednocześnie pasji. Nie chcemy nikogo obrażać. Fakty pozostają faktami. Ale nie godzimy się na cukierkowe, zmanipulowane komunikaty medialne, za którymi nie stoi nic poza arogancją i korporacyjną nowomową. Zdajemy sobie sprawę z wagi stawianych tutaj zarzutów, ale zebrane przez nas informacje stawiają działania PAŻP w obszarze bezzałogowców w niezbyt korzystnym świetle. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej brzmi przecież tak dumnie i profesjonalnie…
I jeszcze raz podkreślamy, tak jak zrobiliśmy to w pierwszej części artykułów o systemie CoTuLata. Zaangażowanie społeczeństwa w proces raportowania podejrzanych dronów ma sens. Ale sposób w jaki PAŻP to wdrożył i koncertowo stracił zaufanie do społeczeństwa przez jawne kłamanie i manipulowanie, zdyskwalifikowało na lata zaufanie do publicznej instytucji. Szkoda.
A na sam koniec perełka. Z instrukcji CoTuLata dowiadujemy się, że to nie obywatel jest odpowiedzialny za przestrzeganie prawa, a ULC. Ale rozumiemy, że to już czeski błąd. Albo strzał w urzędową stopę …
Polecamy również, poprzednie odcinki:
Spokojnie, wszystko pod kontrolą. CoTuLata czy KtoTuKłamie cz. 2
Komentarze