Przejdź do treści
Źródło artykułu

CoTuLata czy KtoTuKłamie?

  • Pomimo intensywnego rozwoju rynku dronowego, nie powstało narzędzie oferujące 100-procentową skuteczność wykrywania zagrożeń ze strony bezzałogowców.
  • W kwietniu 2024 roku PAŻP ogłasza uruchomienie aplikacji, która ma stanowić przełom w zarządzaniu ruchem dronów na polskim niebie.
  • Kilka tygodni później rusza aplikacja CoTuLata, tym razem skierowana do wszystkich obywateli. Jej nowoczesność podkreśla integracja z systemem powiadamiania ratunkowego.
  • Zapytanie do administratora numeru alarmowego 112 odkrywa nowe, nieznane dotąd fakty.
  • Pragniemy podkreślić, że zgadzamy się z tezą, że zaangażowanie społeczeństwa do monitorowania nielegalnego ruchu dronowego jest dobrym pomysłem. Ale, wymaga to zaufania do instytucji. Zapraszamy do lektury.

Zabawki kupowane na straganach w niedługim czasie zmieniły się w pełnoprawne statki powietrzne. Co więcej, droższe bezzałogowce po cichu przegoniły, stopniem zaawansowania, wiele załogowców. Wolny rynek, fantazja programistów, wiedza technologów okazały się przepisem na zupełnie nową, bardziej zieloną, rzeczywistość lotniczą.

Ale, jak to w życiu każdy kij ma dwa końce, a proca nawet trzy. Siłą napędową rozwoju technologicznego są pieniądze. A, pieniądze są tam, gdzie jest popyt i podaż, potrzeba i pomysł, czasem także w końcu strach i wojna. Kiedyś listonosz, dzisiaj paczkomat. Kiedyś 3 dni czekania, dzisiaj dron pod oknem w ciągu 7 minut. Kiedyś kamikadze, dzisiaj linijki kodu. I to “dziś” trzeba jakoś ogarnąć.

Nie istnieje w 100% skuteczny system wykrywania bezzałogowców. Nie ma jednej metody na przejęcie kontroli nad bezzałogowcem. Nawet najlepszy system (ang. counter-drone), Aeroscope, systemy SDR, analizatory spektrum radiowego, hałasowego, podczerwonego, ultrafioletowego i diabli wiedzą jakiego jeszcze nie zagwarantują nam, że zawsze wykryjemy nieproszonego gościa. Nie należy zatem dawać wiary tym, którzy próbują nas uwieźć zapewnieniami o pełnej wykrywalności czy obezwładnienia intruza. Zresztą można sobie wyobrazić drona wielkości młodego kota*, lecącego po precyzyjnie zaplanowanej trasie do celu, z prędkością 250 km/h na wysokości 3m nad terenem. Ten “dronokot" pokonuje 70 metrów w ciągu sekundy! To oznacza, że niemożliwe jest zidentyfikowanie, podjęcie decyzji, przechwycenie i jego unieszkodliwienie nim ten zrobi komuś krzywdę.

I dlatego, właściwie od samego początku, czyli od kiedy drony wyleciały z modelarni, a zaczęły pojawiać się na pierwszych prezentacjach pojawiło się pojecie dronów: współpracujących i niewspółpracujących (collaborative i non-collaborative). 

Do grupy niechętnych do współpracy zaliczają się te bezzałogowce, które na skutek pomyłki, błędu, uszkodzenia kompasu, błędów w zaprogramowaniu misji lub błędów ludzkich przestały się słuchać i wybrały wolność, odlatując w nieznanym kierunku. “Non-collaborative” są także te bezzałogowce, które celowo są wykorzystywane, aby komuś lub czemuś zrobić krzywdę. Jest też trzecia grupa - drony przechodzące na ciemną stronę mocy w efekcie umiejętnego manipulowania systemami od których one same są zależne. Jedną z metod jest spoofing sygnałów nawigacji satelitarnej, który potrafi “przekonać” bezzałogowce z danego obszaru aby wszystkie poleciały w jedno, z góry określone miejsce. Na przykład tam, gdzie wywołają panikę lub katastrofę.

Należy tutaj wspomnieć o jeszcze jednym narzędziu, niezwykle skutecznym, bezpłatnym, znanym i wykorzystywanym od wieków. Narzędzia tego obawiają się najbardziej wyrafinowani złodzieje, bandyci i szubrawcy. Narzędzie, przed którym nogi uginają się nawet samej sztucznej inteligencji. Tym narzędziem jest ZGŁOSZENIE, przez niektórych znane także jako DONOS. Dziś zawsze ktoś patrzy. Kamera, sąsiadka, dziecko, przypadkowy świadek. Kamera ma dobrą pamięć, reszta ma telefony. Skoro wszystkim zależy na wspólnym bezpieczeństwie to, dlaczego z nich nie skorzystać? Pomysł co do zasady dobry, Problem polega na tym, że żaden dron niewspółpracujący nie lata z transparentem: "jestem, zły i zaraz komuś zrobię krzywdę". Trudno też odgadnąć na jakiej wysokości leci widziana przez nas maszyna, w jakiej znajduje się odległości oraz gdzie się zaraz się skieruje. Nie każdy dron rozgłasza swoją pozycję czy zapisane w nim parametry (np. numer operatora, pilota, itd.). No i jeszcze pozostaje kwestia komunikacji przy zgłoszeniu (“poleciał w prawo, znaczy się w to drugie prawo”).

Skoro zatem nie mamy możliwości odróżnienia dobrych od złych, poprośmy wszystkich aby logowali się w systemie. Kiedyś w Polsce do tego celu służyła aplikacja Droneradar. Jej twórcy, czyli my, przez lata budowali zaufanie do środowiska, aby dostarczając na telefon bezpłatną, za to dokładną informację gdzie, o której i na jakich zasadach można latać. W zamian dostawaliśmy informację, gdzie odbywają się loty. Działo się to, gdy PAŻP nie zwracał uwagi na najmniejszych użytkowników przestrzeni powietrznej, latających poniżej 150 metrów nad terenem. Myśmy wtedy wydawali niemałe pieniądze na ogólnopolskie kampanie bilbordowe, informujące o tym jak dronem latać bezpiecznie. I w ten sposób zbudowaliśmy pojęcie zgłoszenia lotu, które następnie trafiło do covidowej ustawy, narzucającej obowiązek takiego zgłaszania. Przez wszystkich - od kilkunastogramowej zabawki do drona wielkości samolotu. Nomen omen, ta sama ustawa później umożliwiła PAŹPowi przejęcie oprogramowania, wraz z prawami autorskimi na wszystkich polach eksploatacji (ale o tym przy okazji). Zatem ludzie ludziom zbudowali to zaufanie. Dzięki prywatnej aplikacji, z której wszyscy mieli korzyść. Piloci dowiadywali się jak latać legalnie więc mogli i chcieli to robić

W ten sposób idea rejestracji lotu przerodziła się w systemowy check-in, wykorzystywany do taktycznej koordynacji lotów. 

Nieustające pasmo sukcesów
Checkin to narzędzie, które ma za zadanie sugestywnie przekonać, że warto być “dobrym dronem lub jak kto woli, pilotem”. Wymaga potwierdzenia numeru telefonu, zatem każdy kto zechciałby nabroić, byłby wcześniej lub później do namierzenia. Problem pojawił się gdy PAŻP podjęła decyzję, że po kilku latach współpracy z Droneradar, wspólnie świętowanych, międzynarodowych sukcesach i niezliczonych konferencjach, sama jest gotowa rozwijać system. PAŻP wyszła z założenia, że skoro środowisko już wie "co i jak", skoro system działa, pozostaje tylko odcinanie kuponów i gromadzenie laurów. I tak aplikacja Droneradar ustąpiła miejsca aplikacji  DroneTower. “Nowa”, łudząco do poprzedniczki podobna aplikacja prawdopodobnie niebawem dogoni funkcjonalnie swój pierwowzór. I da operatorom to co Ci mieli już kilka lat temu. No właśnie, już mieli … Mimo to Pani Prezes PAŻP, Magdalena Jaworska-Maćkowiak, 15 kwietnia 2024 roku**, stojąc ramię w ramię z Ministrem Infrastruktury, Dariuszem Klimczakiem, była łaskawa powiedzieć:

"Aplikacja którą oddajemy dzisiaj do użytkowania jest naszą własną aplikacją, […] będzie stanowiła przełom w tym, jak agencja sama ma swoje własne narzędzia, jak jest je w stanie rozwijać i jak w końcu dołączymy też do tych innych instytucji zapewniających służby żeglugi powietrznej, które umieją wytwarzać software do swojej pracy na wszystkich polach działania, też wewnętrznie. To jest taki punkt przełomowy, który poza tym wszystkim o którym zaraz będzie mowa chciałabym podkreślić […]”.
 

PAŻP - konferencja prasowa o wdrożeniu aplikacji DroneTower. Źródło: Miejski Reporter

Maciej Włodarczyk, kierownik, Ośrodka Rozwoju Systemów UTM i Operacji BSP w PAŻP (na zdjęciu po prawej), stwierdził swego czasu, że blisko 700 tysięcy operacji rocznie wykonuje “blisko ćwierć miliona użytkowników”. 

A mimo to, bez mrugnięcia okiem, bez informacji, relacji, wyjaśnienia, Droneradar zamieniono praktycznie w ciągu jednego dnia na DroneTower. Kłamiąc nam wszystkim, łącznie z ministrem, w oczy że to ich “własna aplikacja” i “punkt przełomowy”.

Minęły dwa miesiące i Polska Agencja Żeglugi Powietrznej równie dumnie ogłosiła uruchomienie aplikacji do zgłaszania podejrzanych, niebezpiecznych lub niezgłoszonych lotów dronów CoTuLata. Pośród infografik i informacji na temat tego rozwiązania znaleźć można te, które zapewniają o współpracy ze służbami alarmowymi. Czytając teksty pisane przez i na zlecenie PAŻP jesteśmy zapewniani, że zespoły CPR są przeszkolone i przygotowane. Kolejny sukces.
 

PANSA CoTuLata komunikaty o aplikacji. Źródło: pansa.pl

Tymczasem do naszej redakcji zaczęły napływać informacje, że mimo zgłoszeń na numer 112, zgłaszający nie otrzymują żadnych informacji zwrotnych. Zapytaliśmy zatem zarządzającego numerem alarmowym o statystyki zgłoszeń z aplikacji CoTuLata. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, 

że nie istnieje jakakolwiek integracja między operatorami 112 a aplikacją CoTuLata co jest wynikiem braku uzgodnionych procedur w zakresie obsługi zdarzeń i weryfikacji lotów BSP. W związku z powyższym informacje uzyskane z numeru 112, czyli przez operatorów tzw. CPR (Centrum Powiadamiania Ratunkowego) trafiają do … PAŻP.

Kłamstwo 
Zaczęło się od falstartu, po którym “nowa” aplikacja, zaraz po uruchomieniu przestała działać, na kilka dni. PAŻP wił się w kłamstwach o rzekomym ataku hackerskim. Powstawały kolejne memy. Droneradar był aplikacją akredytowaną, oferującą dwukierunkową komunikację, niezbędną do operacyjnego działania w polskiej przestrzeni powietrznej. Niestety dla nas wszystkich chaotyczne ruchy,  będące mieszanką wywyższających komunikatów prasowych i pseudolosowych włączeń i wyłączeń systemów wspierających, wprowadziły zamęt, którego piloci dronów w Polsce w większości już nie znieśli. ULC nabrał wody w usta, udając że z nową aplikacją DroneTower nie wiele do czynienia (otrzymaliśmy pismo, o którym w kolejnym odcinku). 

Zatem nie jest też jasne czy komunikacja dwukierunkowa, używana w DroneTower została dopuszczona do użytku “na żywym ruchu”, czy nie. Droneradar pytał o to ULC, ale nigdy nie otrzymał konkretnej odpowiedzi. 

Kolejne rozmowy z mniej lub bardziej anonimowymi pracownikami PAŻP tylko potwierdzały, że PAŻP uznaje się za jednego i jedynego twórcę systemu.

CoTuLata?
PAŻP poszła za ciosem. 27 czerwca 2024 roku agencja uruchomiła aplikację CoTuLata?, służącą do zgłaszania tych dronów, które nie zostały zarejestrowane w systemie. Jak wspomnieliśmy, by zgłoszenie było pełne i prawidłowe niezbędny jest także kontakt pod numerem 112, bo to “element systemu, uwiarygadniający zgłoszenie”. Od tej pory wszyscy obywatele RP mieli się już czuć bezpiecznie, bo dostali narzędzie z którym będą włączeni w narodowy system detekcji dronów, a swoją postawą i zaangażowaniem podniosą wspólne bezpieczeństwo. Nota bene, gdy spojrzeć na ekran aplikacji, na ten produkt prawdopodobnie spożytkowano pieniądze z Unii Europejskiej.
 

CoTuLata - strona tytułowa serwisu. Źródło: PAŻP

I tak w aplikacji CoTuLata każdy może sprawdzić numer pilota i operatora drona. I na daremne szukać w regulaminie serwisu bądź aplikacji DroneTower czy dane te będą się pojawiały w systemie CoTuLata. A mówiąc językiem RODO, czy dane zostaną przekazane do innego systemu. Szkoda, bo regulamin DroneTower to prawdziwe dzieło literackie***. Znajdziemy w nim dużo o zakazie dekompilacji aplikacji, o straszeniu pilotów tym i owym. Ale tego czy nasze dane będą przesyłane między systemami się nie dowiemy.

I nastał chaos
Życie pisze własne scenariusze. Wielu użytkowników wierzy, że systemem do zgłaszania lotów jest ciągle aplikacja Droneradar. Są też tacy, którzy są przekonani, że CoTuLata jest częścią Droneradar. Są też tacy którzy pisali reklamacje do ULC i PAŻP, o nieskuteczności CoTuLata i zgłoszenia na 112. Ci ostatni pozostali bez odpowiedzi.

Zapewne dlatego zbulwersowani nieskutecznością systemu ludzie, zaczęli przysyłać screenshoty z nic nie dających zgłoszeń. 

Było ich na tyle dużo, że postanowiliśmy przypatrzeć się sprawie i zadaliśmy pytanie, do operatora numeru 112, następującej treści:

Do numeru alarmowego 112****:

  1. Czy pracownicy numeru 112 zostali poinformowani i są regularnie szkoleni z obsługi zgłoszeń za pomocą państwowej, oficjalnej aplikacji Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej CoTuLata?
  2. Ile do tej pory zostało zgłoszonych i przekazanych do PAŻP incydentów pod numer 112 jako potwierdzeń zgłoszeń w aplikacji CoTuLata?
  3. Czy operatorzy numeru 112 mają wgląd w system PAŻP CoTuLata?

W odpowiedzi otrzymaliśmy co następuje (poniżej załączamy także pierwszą stronę odpowiedzi ministerstwa):

Odnosząc się do poszczególnych pytań:

  1. Na podstawie zapisów rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie szkoleń pracowników centrów powiadamiania ratunkowego z dnia 10 maja 2021 r. (Dz.U. z 2021 r. poz. 897), operatorzy numerów alarmowych przechodzą szkolenia podstawowe oraz szkolenia w ramach doskonalenia zawodowego, zgodnie z uzgodnionym z wojewodami oraz zatwierdzonym przez Ministra SWA planem szkoleń. Procedury obsługi zgłoszeń alarmowych nie zawierają wytycznych do obsługi zgłoszeń za pomocą „państwowej, oficjalnej aplikacji PAŻ CoTuLata”, w związku z czym nie prowadzone są szkolenia w tym zakresie.
  2. Z uwagi na brak uzgodnionych procedur w zakresie obsługi zgłoszeń, dotyczących weryfikacji lotów BSP, informacje takie nie były przekazywane przez CPR-y do PAŻP.
  3. Operatorzy numerów alarmowych, wykonując obowiązki służbowe, obsługują zgłoszenia alarmowe wyłącznie z wykorzystaniem STCPR. Nie mają wglądu w system PAŻP CoTuLata.
     

Pismo z MSWIA jako odpowiedź o integrację numeru 112 z aplikacją PAŻP CoTuLata.

“To jest taki punkt przełomowy”
I tak budowane przez lata zaufanie, poddało się hipokryzji Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. I zwykłemu, bezczelnemu kłamstwu. 

Oczekując zaangażowania społeczeństwa we wspólne bezpieczeństwo, warto wykazać się minimum przyzwoitości i prawdomówności. Matacząc na tak wstępnym etapie, trudno będzie zbudować jakiekolwiek zaufanie wśród ludzi, którzy coraz częściej karmieni będą dezinformacją o kolejnych incydentach z udziałem dronów. 

Niestety PAŻP, jak widać na powyższym przykładzie, jedynie dokłada się do tej dezinformacji, uprawiając nowoczesny PR w całkowicie nienowoczesnej jakości. Nie zapominając przy tym, by hasło “bezpieczeństwo” znalazło się w każdym przekazie prasowym.

Wyżej przedstawiliśmy fakty. Teraz oczekujemy działań. Zatem tekst ten ofiarujemy Wam, przesyłamy do stojącego obok Pani Prezes ministra, a na koniec pytamy Pana Ministra Macieja Laska:

Zwracamy się do Pana, jako znawcy lotnictwa, promotora Just Culture, przyjaciela General Aviation, jak również mentora dla wielu, o ustosunkowanie się do beztrosko  traktowanego, przez podlegającą Panu Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, zagadnienia rzetelności, skuteczności i zgodności z prawem działań pozostających w ramach fundamentalnego zakresu obowiązków, to jest ochrony i rozwoju bezpieczeństwa lotniczego.

Z pewnością zgodzimy się, że incydenty i katastrofy lotnicze to nierzadko tragiczne sumy małych, czasem pozornie niezwiązanych ze sobą elementów zaniedbań, pominięć, niespójności czy kłamstw. Prosimy zatem o informacje, czy znane są Panu wyniki audytów dopuszczenia przez ULC aplikacji DroneTower, PansaUTM (po odłączeniu aplikacji Droneradar) i CoTuLata do użytku operacyjnego? Jeśli tak, w imieniu środowiska lotniczego prosimy o ich upublicznienie w celu zachowania transparentności.


Do wiadomości:
-    Ministra Infrastruktury, Pana Dariusza Klimczaka.
-    Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Pana Tomasz Siemoniaka.

* Redakcja zapewnia, że podczas pisania tekstu nie ucierpiał żaden kot.
** https://www.facebook.com/watch/?v=265528433317770
*** https://www.pansa.pl/drony-kontakt/regulamin-dronetower/
**** https://www.gov.pl/web/numer-alarmowy-112#:~:text=
Ministerstwo%20Spraw%20Wewn%C4%99trznych%20i%20Administracji,-ADRES


POSŁOWIE

Pierwszy odcinek serialu “Airport 2024” okazał się prawdziwym hitem. Oglądalność już w pierwszych godzinach przekroczyła znacznie nasze oczekiwania.

Z uwagą śledzimy też nieprzesadnie rzeczową dyskusję, która rozgorzała przy okazji pilotowego odcinka serialu. Ze zdumieniem zauważamy, że wśród widzów nadal są Ci, którzy naszą pracę widzą jako próbę ochrony i obrony konkretnych osób. Ktoś zasugerował, że przejmujemy rolę PKBWL. Ktoś inny, że nie rozumie po co powstał serial i że opinia jakoby 20 minut poświęcone na obejrzenie epizodu całości to czas stracony. Nieco bawiąc się słowem - nazwiskiem, które pada często, i to w kontekście zupełnie pozalotniczym, wyrażamy swój podziw dla takiej  ofiarności. Mając nadzieję, że nie jest ona objawem “massochizmu” (pisownia celowa).

Ale żarty na bok. Obok typowych złośliwości i pretensji nawiązała się także rzeczowa debata. Czytamy już pierwsze poważne opinie o instrukcjach, NOTAMach, decyzjach. To dobrze, bo choć daleko nam od wtrącania się w obowiązki PKBWL, to chcemy uniknąć sytuacji, w której ponownie przeczytamy, w raporcie końcowym, frazę: “Komisja określa następujące zalecenia dotyczące bezpieczeństwa - Nie sformułowano.”

Pozostańmy nieco dłużej w atmosferze rzeczowości i powagi. Tak się złożyło, że ostatni odcinek video podcastu PAŻP opowiada o nowoczesnych technologiach....

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony