KGP: służby zorganizowały ratujący życie transport dwóch serc i wątroby do przeszczepów
Odpowiednia koordynacja i zaangażowanie medyków, policji, wojska oraz straży granicznej pozwoliły na uratowanie trzech osób, które pilnie potrzebowały przeszczepów. W ciągu dwóch dni służby wzięły udział w transporcie dwóch serc oraz wątroby - podkreślił rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka.
"Choć na co dzień współpraca różnych służb nie jest niczym wyjątkowym, to zadanie, przed którym w ostatni czwartek stanęli policjanci, żołnierze oraz strażnicy graniczni standardowe nie było. Kiedy z dwóch szpitali w tym samym czasie wpłynęły prośby o pomoc w transporcie organów do przeszczepów – decyzja mogła być tylko jedna – robimy wszystko, aby pomóc" - zaznaczył rzecznik KGP.
Podał, że z jednego ze szpitali w województwie warmińsko-mazurskim trzeba było przetransportować wątrobę oraz serce, dla pacjentów, którzy potrzebowali natychmiastowej pomocy w dwóch różnych miejscach naszego kraju – do placówki w Szczecinie i w Warszawie. "Jedyną opcją, która wchodziła w tym przypadku w rachubę, było połączenie sił kilku służb. Z tego powodu wspólnie zdecydowaliśmy, że transportem wątroby do szpitala w Szczecinie zajmie się wojsko oraz straż graniczna, a serca do Warszawy – policja" - poinformował.
Policjanci do wykonania swojego zadania wykorzystali śmigłowiec Bell-407 GXi. "Lot policyjnym śmigłowcem trwał godzinę, drogą lądową zająłby to prawie 4 godziny. A to zdecydowanie za długo. Za sterami maszyny siedział nadkom. pil. Karol Chaczko, a na fotelu mechanika asp. sztab. Paweł Rajpold. Dla obu policjantów nie był to pierwszy lot z tak cennym ładunkiem na pokładzie. Jak zapewniają lotnicy, mimo tego, że powrót do Warszawy odbył się już po zmroku, wszystko zostało zrealizowane tak, jak wcześniej zostało zaplanowane" - zapewnił inspektor.
"Tego samego dnia w warmińsko-mazurskiej placówce do przeszczepu pobrana została także wątroba. W szczecińskim szpitalu czekała na nią pacjentka, która zatruła się muchomorem sromotnikowym. Kobieta była w ciężkim stanie. Tym razem w pomoc w transporcie organu oprócz żołnierzy włączyli się po raz pierwszy także funkcjonariusze Straży Granicznej. Również ta akcja przebiegła szybko i sprawnie. W ciągu zaledwie 2,5 godziny organ został przetransportowany na blok operacyjny w Szczecinie. W tym przypadku czas przewozu organu został skrócony o ponad 10 godzin" - wskazał.
Zaznaczył, że następnego dnia do Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP wpłynęła kolejna prośba o pomoc w transporcie – również serca. "Tak jak w czwartek również i tym razem zapadła decyzja o pomocy i o współpracy z wojskiem. Ponieważ szpital, w którym miano pobrać organ do przeszczepu położony jest w województwie wielkopolskim, podjęta została decyzja o zaangażowaniu śmigłowca stacjonującego w bazie w Poznaniu" - podał.
"To właśnie stamtąd wystartował policyjny Bell-407 GXi. Zadanie polegało na locie z Poznania do szpitala, w którym planowano pobrać serce i powrocie do Poznania. W stolicy Wielkopolski na 3-osobowy zespół medyków oraz organ do przeszczepu czekała już wojskowa Bryza, którą miała się odbyć dalsza podróż do placówki w Małopolsce. W Balicach wojskowy samolot lądował około godziny 17. Następnie karetką pogotowia medycy wraz z sercem do przeszczepu zostali przetransportowani do krakowskiego szpitala. Cały transport zajął około 6 godzin" - zaznaczył.
"Trójka naszych wspólnych pacjentów pod czujnym okiem medyków powoli wraca do zdrowia i pełni sił. Mamy nadzieję, że również tym razem wszystko zakończy się dobrze i wkrótce osoby te będą mogły opuścić szpitalne mury i wrócić do najbliższych" - dodał rzecznik KGP.
Komentarze