Głupota pilota, zakończona zniszczeniem sprzętu
Prywatne lądowisko w Polsce. Instrukcja operacyjna opublikowana w Internecie. Dla przypomnienia, cytat z Ustawy Prawo Lotnicze
Rozdział 5. Art. 93. Pkt 4.: Starty i lądowania statków powietrznych mogą być wykonywane na lądowiskach tylko za zgodą zgłaszającego lądowisko i zgodnie z instrukcją operacyjną lądowiska.
Do właściciela lądowiska, zgłasza się firma produkujące bezzałogowe statki powietrzne. Firma, zna przepisy lotnicze załogowe i bezzałogowe. Firma, jest producentem bezzałogowych statków powietrznych i jest świadoma ryzyka związanego z wykonywaniem lotów. Z uwagi, na fakt, że jest środek sezonu lotniczego (duży ruch), właściciel lądowiska, decyduje się na wynajęcie lądowiska dla firmy dronowej na wyłączność i za pieniądze. Ostatecznie, właściciel zgadza się na warunki wynajmującego i publikuje adekwatny NOTAM.
Firma rozpoczyna loty dronami na terenie lądowiska. W pewnym momencie przylatuje, Cessna i zaczyna wykonywać kręgi (starty i lądowania). Loty te, odbywają się bez wiedzy i zgody zarządzającego. Pilot nie skontaktował się uprzednio z zarządzającym przed przylotem i nie uzyskał od niego zgody na przylot. Firma od dronów, zwraca pilotowi uwagę, że zarezerwowała lądowisko na wyłączność, co ma potwierdzone umową z właścicielem lądowiska. Dodatkowo przedstawiciele firmy poinformowali pilota Cessny o ryzyku wykonywania lotów we wspólnej przestrzeni podczas ich lotów bezzałogowcami. Na prośbę firmy od dronów, aby pilot Cessny zaprzestał wykonywania lotów, ten stwierdził, że się „dronów nie boi”, kontynuując bezprawne starty i lądowania. Pilot też nie uiścił uprzednio opłaty za lądowanie i operacje „touch and go”.
W konsekwencji bezprawnych lotów, firma dronowa straciła bezzałogowca i oszacowała straty na około 8000 EUR.
Można zadać pytanie, dlaczego, skoro firma miała umowę na użytkowanie lądowiska do własnych celów, miała świadomość opublikowanej depeszy NOTAM, doszło do rozbicia drona? Może to tylko świadczyć o dojrzałości pilota drona i jego świadomości konsekwencji kolizji w powietrzu. Dla przypomnienia, na Pilocie BSP ciąży obowiązek zapisany w rozporządzeniu wykonawczym (UE) 2019/947 z dnia 24 maja 2019 r. w sprawie przepisów i procedur dotyczących eksploatacji bezzałogowych statków powietrznych:
Podczas lotu pilot bezzałogowego statku powietrznego:
b) utrzymuje bezzałogowy statek powietrzny w zasięgu widoczności wzrokowej VLOS oraz prowadzi dokładny wizualny przegląd przestrzeni powietrznej otaczającej bezzałogowy statek powietrzny w celu uniknięcia wszelkiego ryzyka kolizji z załogowymi statkami powietrznymi. Pilot bezzałogowego statku powietrznego przerywa lot, jeżeli operacja stwarza zagrożenie dla innych statków powietrznych, ludzi, zwierząt, środowiska lub mienia;
W konsekwencji, właściciel lądowiska zgłasza sprawę na Policję, do ULC oraz składa zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 174 K.K. przez pilota Cessny. Z uwagi na utracone podwójne korzyści: brak lotów załogowych w czasie rezerwacji lądowiska w okresie najwyższego sezonu oraz zerwaną umowę z firmą od bezzałogowców, właściciel lądowiska wnosi, o zawieszenie licencji pilotowi oraz o weryfikację jego wiedzy oraz ustalanie przez ULC numeru polisy ubezpieczeniowej Cessny, w celu pokrycia kosztów rozbitego sprzętu firmy dronowej.
Dlaczego o tym piszemy?
Piszemy o tym dlatego, że chcemy podkreślić, że nie jesteśmy anonimowi w FIR EPWW. Że nie można tolerować głupoty, buty, arogancji i chamstwa. Że pilotem musi być osoba świadoma, która przestrzega przepisów. Że w tym przypadku pilot Ceesny zachował się nonszalancko, wykazując się skrajnym brakiem odpowiedzialności, rażącym brakiem kompetencji, wiedzy i nastawienia. Przecież w momencie, kiedy został poinformowany o lotach dronów i że lądowisko jest zarezerwowane na wyłączność na operacje bezzałogowe, nie można mówić, że pilot „nie wiedział”.
Pilot samolotu musi się stosować do prawa i przepisów w sytuacjach normalnych. Pilot musi respektować czyjąś własność i czyjeś zobowiązania. Pilot musi zadzwonić przed przylotem do właściciela i uzyskać zgodę.
Lotnictwo jest pięknym sportem i zajęciem, ale musi być robione z głową. Jest jeszcze jedna rzecz. Opisanym postępowaniem, można doprowadzić do katastrofy, która w konsekwencji będzie wodą na młyn regulatora, aby ten jeszcze bardziej zaostrzał przepisy. Rozumiemy reakcję właściciela lądowiska i jego wściekłość. Z perspektywy firmy dronowej, właściciel lądowiska nienależycie dopilnował porządku na własnym terenie. Firma może się złościć i żądać odszkodowania od właściciela lądowiska. W tej konkretnej sytuacji, ewidentnie zawinił pilot Cessny. Pytanie jaki ruch zrobi teraz Urząd Lotnictwa Cywilnego mając do dyspozycji aparat decyzji administracyjnych? Będziemy obserwować ten przypadek i informować.
Piszemy o tym specjalnie, aby również i Urząd zobaczył, że środowisko nie toleruje buty i głupoty.
Miejsce, czas incydentu i firma są znane redakcji.
Komentarze