Przejdź do treści
Źródło artykułu

Trzeci kw. br. na lotnisku Zielona Góra-Babimost trzykrotnie lepszy od poprzednich

Trzeci kwartał br. na lotnisku Zielona Góra-Babimost był prawie trzykrotnie lepszy pod względem liczby pasażerów niż każdy z dwóch poprzednich – poinformował w środę Zespół Komunikacji Przedsiębiorstwa Państwowe "Porty Lotnicze" (PPL).

Od lipca do września lubuski port lotniczy obsłużył 11 081 osób – to ponad 83 proc. ruchu sprzed pandemii COVID-19. We wrześniu br. lotnisko odwiedziło 3145 podróżnych. To o prawie 30 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku oraz ok. 28 proc. mniej względem tegorocznego sierpnia, czyli czasu szczytu wakacyjnego.

"Ponad 3000 pasażerów w ubiegłym miesiącu to dobry wynik, który jest przede wszystkim efektem atrakcyjniejszej siatki połączeń, rozbudowanej jeszcze przed sezonem letnim. Cieszymy się z tak dobrego finału sezonu wakacyjnego i mamy nadzieję, że czwarta fala pandemii dla transportu lotniczego nie będzie już tak groźna, jak trzy poprzednie" – powiedział rzecznik PPL Andrzej Klewiado.

We wrześniu pasażerowie połączeń czarterowych stanowili prawie 43 proc. wszystkich odprawionych na lotnisku w Zielonej Górze. Sukcesem okazały się połączenia do Turcji realizowane przez Freebird. Zaskoczeniem był prawie 10-proc. wzrost liczby podróżnych w lotach czarterowych względem lipca, czyli początku sezonu wakacyjnego.

Na trasach krajowych podróżowały 1704 osoby. Większość z nich – 1699 – wybrała połączenia regularne pomiędzy Zieloną Górą a Warszawą realizowane przez Polskie Linie Lotnicze LOT. Na kierunki zagraniczne zdecydowało się 1441 podróżnych. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się połączenia do Chorwacji.

We wrześniu padł rekord dekady, jeśli chodzi o liczbę operacji lotniczych z tego portu lotniczego – wykonano 338 startów i lądowań. To przede wszystkim efekt coraz większego zainteresowania lotami szkoleniowymi oraz General Aviation, które bardzo dobrze rozwijają się na lubuskim lotnisku – wskazano w przesłanej PAP informacji. (PAP)

Autor: Marcin Rynkiewicz

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony