Syn nieżyjącego lidera Hezbollahu zginął w izraelskim ataku w Syrii
Dżihad Mughija, syn Imada, zginął wraz z towarzyszami, gdy śmigłowiec ostrzelał jego samochód.
Według AFP w ataku zginęło w sumie sześć osób. Powołując się również na źródła bliskie Hezbollahowi, francuska agencja podaje, że prócz Mughii zginął jeden z przywódców tej organizacji.
Ojciec Dżihada był jednym z najbardziej poszukiwanych przez amerykański wywiad terrorystów, który zorganizował liczne zamachy w Izraelu i na Zachodzie. Uważa się, że stał też za atakiem bombowym na ośrodek kulturalny AMIA (Stowarzyszenie Argentyńsko-Izraelskie) w Buenos Aires w 1994 roku, w którym zginęło 85 ludzi, a ok. 300 zostało rannych. Imad Mughija zginął w 2008 roku w zamachu bombowym w Damaszku.
Syryjska telewizja państwowa podała w niedzielę, że "izraelski śmigłowiec odpalił dwie rakiety (...) w ramach akcji poparcia dla grup terrorystycznych w Syrii". Terrorystami oficjalne media syryjskie nazywają tamtejszą opozycję.
Izraelskie źródła w siłach bezpieczeństwa poinformowały, że atak z powietrza wymierzony był "w grupę terrorystyczną", która przygotowuje ataki na terytorium Izraela.
W czwartek przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah przyznał po raz pierwszy, że jego organizacja dysponuje od 2006 roku irańskimi rakietami Fateh-110, które mogą razić cele w dowolnym miejscu na terytorium Izraela.
Bojownicy szyickiego Hezbollahu walczą w Syrii po stronie reżimu prezydenta Baszara el-Asada. Ponadto w 2006 organizacja ta, wspierana przez Iran, zaangażowała się w trwającą miesiąc wojnę z Izraelem - przypomina Reuters.(PAP)
fit/kar/
Komentarze