Siemoniak chce, by armia miała jak najwięcej polskich dronów
Siemoniak, który po raz pierwszy był w gliwickiej jednostce, ocenił, że Agat świetnie się rozwija i korzysta z nowoczesnego sprzętu. "Wojska specjalne, które mamy, których Agat jest ważną częścią, choć jedną z najmłodszych, to jeden z filarów naszej gotowości. One są w najwyższym stopniu przygotowane do podjęcia działań" - powiedział. Nawiązał też do słów premiera Donalda Tuska, który mówił, że wojska specjalne to "polskie kły", które nie tylko są istotnym elementem uczestnictwa Polski w NATO i misjach zagranicznych, ale mają też ogromną rolę do odegrania w dziedzinie obrony kraju.
Podczas spotkania z kadrą kierowniczą minister wysłuchał informacji dowódcy jednostki, płk. Sławomira Berdychowskiego na temat zadań realizowanych przez żołnierzy oraz najbliższych planów szkoleniowych. Zapoznał się też ze sprzętem i uzbrojeniem jednostki. Pokazano mu m.in. start produkowanego w Gliwicach samolotu bezzałogowego.
"Przyglądamy się doświadczeniom jakie będzie miał Agat i mam nadzieję, że to dobry pierwszy krok do tego, żeby w jak największym stopniu te bezzałogowce były produkowane w Polsce. Widzę, że jest potencjał do tego" – zaznaczył minister.
W ramach planu modernizacji technicznej resort obrony chce wyposażyć polską armię w różne rodzaje dronów. Ma ich być 82 – od małych, obserwacyjnych po bezzałogowce bojowe. "Jesteśmy po pierwszej rundzie dialogu technicznego. Mamy orientację co do tego jacy partnerzy za granicą są gotowi do współpracy i myślę, że w ciągu najbliższego roku podejmiemy konkretną realizację. Ważne jest, co mamy po polskiej stronie i jak polska nauka i polski przemysł jest w stanie się w to włączyć" – powiedział Siemoniak.
"Na pewno będzie to wymagało partnerów zagranicznych. To nie jest tak, że możemy sobie z tym sami poradzić, są 3-4 państwa na świecie, które tutaj liderują i warto wziąć od nich to, co najlepsze, ale jak najwięcej tego najlepszego przynieść do Polski, może właśnie do Gliwic, skoro tutaj jest taki potencjał" – zaznaczył szef MON.
Minister były pytany, czy to prawda, że jednostki specjalne mają być pozbawione samodzielności finansowej. "Nie ma takiego założenia. Chcemy dobrać najlepsze rozwiązania, to musi być złoty środek" – odpowiedział minister. Jak dodał, chodzi o to, by dowódca nie musiał się zajmować wszystkim i ktoś powinien zapewnić mu wszystko to, co nie jest związane ze szkoleniem i działaniem jednostki. Z drugiej strony "nie może być petentem u innych".
Przed wizytą w jednostce Agat minister Siemoniak spotkał się z uczniami Zespołu Szkół nr 3 im. rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu.
Agat jest jedną z kilku w kraju jednostek wojsk specjalnych, inne to Grom, Formoza, Nil i Jednostka Wojskowa Komandosów w Lublińcu. Agat jest najmłodszą formacją wojsk specjalnych, powstała w 2011 r., zastępując gliwicki Oddział Specjalny Żandarmerii Wojskowej, który istniał od 2005 r. Jego żandarmi uczestniczyli w licznych misjach zagranicznych, m.in. w Iraku, Bośni i Hercegowinie, Kongu, Afganistanie oraz Czadzie.
Agat może prowadzić akcje bezpośrednie na lądzie, operacje antyterrorystyczne, ale także ochraniać infrastrukturę, uczestniczyć w likwidowaniu skutków klęsk żywiołowych i udzielać pomocy humanitarnej. Agat jest wyposażony w cięższy sprzęt niż inne jednostki specjalne, także przeciwpancerny.
Nazwa Agat nawiązuje do historycznego kryptonimu powstałego 1 sierpnia 1943 r. oddziału dywersji bojowej Kedywu (Kierownictwa Dywersji) Komendy Głównej Armii Krajowej. Ówczesna nazwa oddziału zasilonego przez harcerzy warszawskich Szarych Szeregów pochodziła od złożenia wyrazów Anty-Gestapo. Najbardziej znaną akcją dawnego Agatu był udany zamach na dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski Franza Kutscherę. (PAP)
kon/ pz/ jra/
Komentarze