Przedstawiciel resortu obrony Turcji: firmy mogą ucierpieć po wyłączeniu z programu F-35
Decyzja o wyłączeniu Turcji z programu produkcji F-35 została podjęta przez Stany Zjednoczone jednostronnie i jest niezgodna z umową podpisaną przez obie strony - podkreślił Demir, wypowiadając się przed przedstawicielami prasy w Ankarze.
Zapowiedział, że Turcja będzie w dalszym ciągu wywiązywała się ze swoich zobowiązań do czasu sfinalizowania decyzji o wykluczeniu Turcji z programu.
"To kontrowersyjna decyzja, na którą nie ma miejsca w podpisanych umowach. Czekamy, aż to stanie się oficjalne" - powiedział Demir.
"Nasze przedsiębiorstwa mogą początkowo ponieść straty i choć kwestie takie jak sankcje i inne mogą prowadzić do tymczasowych strat dla przemysłu obronnego, uważamy, że dzięki temu branża się wzmocni" - dodał.
Według jego słów tureckie koncerny zbrojeniowe przeanalizują, w jaki sposób mogą zrekompensować sobie poniesione straty. Jednocześnie zaznaczył, że przeniesienie z Turcji produkcji części komponentów F-35 sprawi, że pozostałe kraje uczestniczące w programie tych myśliwców poniosą dodatkowe koszty w wysokości 7-8 mln dolarów w przeliczeniu na jeden samolot.
Zadeklarował również, że Turcja przestanie odtąd kupować zagraniczny sprzęt obronny, chyba że zajdzie absolutna konieczność odejścia od tej polityki. Nie podał więcej szczegółów.
Biały Dom wydał w środę komunikat, w którym oznajmił, że Turcja nie może kupić amerykańskich samolotów F-35, jeśli wybrała rosyjski system S-400. MSZ w Ankarze oświadczyło w reakcji, że decyzja ta nie ma uzasadnienia i jest błędem, który może negatywnie wpłynąć na relacje między oboma krajami. Prezydent Recep Tayyip Erdogan zapowiedział, że rosyjski system obrony powietrznej będzie wdrożony w 2020 roku.
Turcja produkuje 937 części dla F-35, w tym 400 takich, których jest wyłącznym producentem. Po wyłączeniu Ankary z programu USA będą musiały znaleźć innego dostawcę. Według Pentagonu wykluczenie Turcji z łańcucha dostaw dla F-35 będzie kosztowało od 500 do 600 mln dolarów.
Pentagon ostrzegał wcześniej, że S-400 w Turcji może stanowić zagrożenie dla sił powietrznych NATO operujących w tym regionie i dał Ankarze czas do 31 lipca na wycofanie się z zakupu S-400. Amerykańscy eksperci uważają, że radary zainstalowane w rosyjskiej broni nauczą się dostrzegać i śledzić myśliwce F-35, przez co ich niewykrywalność stałaby się wątpliwa. Amerykanie argumentują też, że system S-400 nie jest kompatybilny ze sprzętem wojskowym Sojuszu. (PAP)
akl/ ap/
Komentarze