Protest pod ambasadą USA w Sofii w 70. rocznicę bombardowań aliantów
Na terenie ambasady kilka lat temu wzniesiono pomnik amerykańskich lotników, którzy zginęli podczas bombardowań Bułgarii w okresie II wojny światowej. Nacjonaliści domagają się demontażu tego pomnika. W tych żądaniach wspierani są przez licznych mieszkańców miasta. Apel ten powtórzono również podczas piątkowego protestu.
Demonstracja odbyła się bez udziału lidera Ataki Wolena Siderowa, zamieszanego w głośny skandal. Siderow m.in. uderzył policjanta i prokuratura domaga się teraz pozbawienia go immunitetu poselskiego i wszczęcia wobec niego postępowania karnego.
10 stycznia 1944 r. stolica Bułgarii, wówczas sojuszniczki hitlerowskich Niemiec, została zaatakowana przez 180 bombowców i 100 myśliwców amerykańskiego lotnictwa wojskowego. Bułgarscy lotnicy i obrona przeciwlotnicza zestrzeliły 31 amerykańskich maszyn. Jednak w nocy z 10 na 11 stycznia nalot powtórzono, z tragicznymi skutkami dla miasta: 750 osób zginęło, ponad 700 zostało rannych. Byli to przeważnie cywile. Zburzonych lub poważnie uszkodzonych zostało prawie 900 budynków.
Naloty na Bułgarię były skutkiem jej decyzji z 13 grudnia 1941 roku, gdy wypowiedziała wojnę USA i Wielkiej Brytanii. W działaniach wojennych Bułgaria jednak nie uczestniczyła. Pierwsze bombardowania zaczęły się w 1943 roku. Do najcięższych ataków powietrznych doszło w 1944 roku; łącznie było ich 17. Pod koniec stycznia 1944 roku mieszkańców Sofii ewakuowano.
Podczas nalotów zginęło łącznie ponad 2 tys. osób, zniszczono 12 500 budynków, czyli około 25 proc. zabudowań w bułgarskiej stolicy. Poważnie uszkodzono zabytkowe budynki parlamentu, Banku Narodowego, Akademii Nauk, Teatru Narodowego.
Po 30 marca 1944 r. naloty wstrzymano. We wrześniu 1944 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej i objęciu władzy przez komunistów Bułgaria przyłączyła się do aliantów, dzięki czemu zakończyła wojnę bez strat terytorialnych.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)
man/awl/kar/
Komentarze