PO-KO: tłumaczka Tuska jest dręczona, prokuratura ponownie chce, by ujawniła tajemnicę zawodową
Sąd Okręgowy w Warszawie w środę rozpatrzy zażalenie na kolejną decyzję prokuratury, dotyczącą zwolnienia z tajemnicy tłumaczki Magdaleny Fitas-Dukaczewskiej. Od 1999 r. do 2015 r. pracowała ona jako tłumaczka języka angielskiego i rosyjskiego z wszystkimi kolejnymi polskimi rządami i prezydentami. W 2010 r. była tłumaczką premiera Donalda Tuska podczas wizyty w Katyniu 7 kwietnia oraz w Smoleńsku 10 kwietnia - w rozmowach z premierem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem.
Drugie postanowienie o zwolnieniu z tajemnicy Magdaleny Fitas-Dukaczewskiej trafiło do jej pełnomocników pod koniec lipca. Tydzień później złożyli oni zażalenie, zaskarżając decyzję w całości.
Joanna Kluzik-Rostkowska (PO-KO) podkreśliła na konferencji prasowej w Sejmie, że w przestrzeni publicznej cały czas pozostają bez odpowiedzi pytania o podkomisję Antoniego Macierewicza (PiS), która miała wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej. Ale - jak zaznaczyła - jest jeden wątek, z którym PiS zawsze "wychodzi" przed wyborami i jest to właśnie sprawa Fitas-Dukaczewskiej.
Posłanka przypomniała, że w końcu 2018 roku Fitas-Dukaczewska została wezwana prze prokuraturę, żeby ujawniła tajemnice zawodową i przekazała treść rozmowy Tuska i Putina, którą tłumaczyła 10 kwietnia 2010 r. Jak dodał, sąd po kilku miesiącach uznał, że prokuratura nie przedstawiła wystarczająco przekonujących dowodów, żeby zwolnić tłumaczkę z tajemnicy zawodowej.
"Akurat działo się to przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Przed nami kolejne wybory i kolejna odsłona tej samej historii: prokuratura ponownie nakazuje Magdalenie Fitas- Dukaczewkiej ujawnienie tajemnicy rozmowy. Jesteśmy przekonani, że nie jest przypadkiem, że znowu ta sprawa wynika na ostatniej prostej kampanii wyborczej" - podkreśliła Kluzik-Rostkowska.
"Jedyny wątek i sposób, w jaki PiS chce pozostawić katastrofę smoleńską w przestrzeni publicznej, to jest tak naprawdę dręczenie tłumaczki premiera, która w oczywisty sposób mówi, że tajemnica zawodowa zobowiązuje ją, żeby treści rozmów nie ujawniać" - zaznaczyła.
Tomasz Siemoniak (PO-KO) dodał, że jego ugrupowanie chce bronić takich osób jak Fitas-Dukaczewska: "bezradnych wobec machiny państwa, dręczonych czasami z dala od zainteresowania środków przekazu".
Dodał, że w programie wyborczym PiS "zupełnie cicho" o pracach prokuratury i o śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej. "Zupełnie cicho o kompromitującej się przez cały czas podkomisji Antoniego Macierewicza; pamiętamy różne dziwaczne prezentacje, pamiętamy ogromne kwoty, które zostały wydatkowane" - zaznaczył poseł.
Zapowiedział, że w ciągu najbliższych dni zespół posła Marcina Kierwińskiego przedstawi "całościowe opracowanie pokazujące skalę oszustwa, nadużycia, skalę wykorzystanie publicznych pieniędzy" przez podkomisję smoleńską.
Pierwszą decyzję prokuratora o zwolnieniu Fitas-Dukaczewskiej z tajemnicy na potrzeby śledztwa, warszawski sąd okręgowy uchylił w marcu. Rzeczniczka prasowa PK prok. Ewa Bialik poinformowała później, że "prokuratura, szanując decyzję sądu, wyda kolejne postanowienie o zwolnieniu z tajemnicy tłumaczki", które uwzględni stanowisko sądu. "Sąd nie zakwestionował możliwości przesłuchania tłumaczki (...) - świadka, który odwiedził Smoleńsk w dniu katastrofy, a więc 10 kwietnia 2010 r. Wskazał jednocześnie na konieczność szerszego uzasadnienia przesłanek przemawiających za takim przesłuchaniem dla dobra wymiaru sprawiedliwości" - zaznaczyła prok. Bialik.
Według Prokuratury Krajowej celem śledztwa, w którym świadkiem jest Fitas-Dukaczewska - prowadzonego równolegle z głównym postępowaniem, dotyczącym przyczyn katastrofy smoleńskiej - jest "możliwie dokładne ustalenie okoliczności, w jakich zapadały ważne dla jej wyjaśnienia decyzje, w tym zwłaszcza związane z przekazaniem Federacji Rosyjskiej prawa do badania przyczyn katastrofy". (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
kos/ par/
Komentarze