Macierewicz: piloci Jaka-40 uratowali życie dziennikarzy
Jak dodał, ubiegłotygodniowa informacja o skierowaniu do prokuratury wojskowej zawiadomienia dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę Jaka-40 nie była zaskoczeniem, bo "napaści na pilotów polskich związanych z wizytą w Katyniu trwały systematycznie od 10 kwietnia".
Zdaniem Macierewicza napaści te zaczęły media rosyjskie i przedstawiciele państwa rosyjskiego, "a następnie dosyć szybko zostały podchwycone przez media oraz przez najwyższych przedstawicieli władz i administracji po stronie polskiej".
Jak powiedział, dostępna dokumentacja, w tym zapis rozmów między kontrolerami lotu i pilotami Jaka, "jednoznacznie stwierdza", że warunki pogodowe w momencie lądowania Jaka-40 były w ramach norm przepisanych dla tego samolotu.
"W momencie lądowania widoczność sięgała co najmniej 1200 m, a więc była zgodna z minimami pilotów. Również ta dokumentacja potwierdza, że kontrolerzy lotów wydali zgodę na lądowanie" - powiedział Macierewicz.
W jego ocenie do prokuratury skierowano zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa tylko przez pilotów, choć od momentu katastrofy smoleńskiej "wskazano na istotne przesłanki niedopełnienia obowiązków i naruszenia kodeksu karnego przez bardzo wiele najwyżej postawionych osób w rządzie polskim, począwszy od premiera Donalda Tuska, ministra (MON) Bogdana Klicha, ministra (Tomasza) Arabskiego", a także "na drastyczne naruszenie zarówno rosyjskiego, jak i polskiego kodeksu karnego przez kontrolerów lotu".
"Realizujecie zasadę, która została przywołana przez ministra (Jerzego) Millera - będzie bardziej bolało" - zwrócił się Macierewicz do przedstawicieli MON, Sztabu Generalnego i dowództwa Sił Powietrznych. (PAP)
mca/ ral/ itm/ bk/
Komentarze