Przejdź do treści
Źródło artykułu

Koktajl z krewetek - ulubiony delikates astronautów

Dlaczego to właśnie koktajl z krewetek jest ulubioną potrawą astronautów? W warunkach nieważkości znacznie gorzej odczuwa się smaki, przez co jedzenie wydaje się mdłe. Ale zawarte w koktajlu chrzan i ostre papryczki dają intensywną paletę doznań.

Danie, które kiedyś przydawało prestiżu przyjęciom anglosaskiej klasy średniej, doczekało się drugiej młodości w erze lotów kosmicznych, tyle że w wersji liofilizowanej. Liofilizowana żywność to taka, która podczas specjalnej obróbki termicznej, traci wodę i która później pakowana jest próżniowo. Takie wysuszone danie wystarczy później zalać wodą, gorącą lub chłodną. Liofilizowane potrawy są nie tylko lekkie, ale i odporne na psucie.

Koktajl z krewetek wypromował wśród astronautów Story Musgrave, który w latach 80. i 90. sześciokrotnie wypełniał misje w kosmosie. Brał on koktajl do każdego posiłku. W warunkach nieważkości znacznie gorzej odczuwa się smaki, bo aromaty nie mają jak się unieść z ust do nosa. Ale chrzan i ostre papryczki znajdujące się w sosie sprawiają, że jedzenie nabiera charakteru.

Chrzan zawiera tiocyjaniany, związki, które roślina produkuje dla samoobrony, gdy zostanie uszkodzona. Ostrość chrzanu nie jest smakiem - nie wyczuwają jej kubki smakowe na języku, jest reakcją bólową, podrażnieniem zakończeń nerwowych. Poza tym, mocne olejki eteryczne, które zawiera chrzan, oczyszczają nos - astronauci często mają zatkane drogi oddechowe, co przy okazji przywraca możność odczuwania innych smaków.

Z kolei zawarta w chilli kapsaicyna też wywołuje ból, ale taki, który dla wielu jest przyjemny.

Nim liofilizowana żywość stała się powszechna, pierwsi zdobywcy kosmosu kosztowali z tubki pokarmu przypominającego papkę dla niemowląt. Na przykład Jurij Gagarin żywił się pastą z wołowiny i wątróbki oraz musem czekoladowym.

Kopalnią naukowej wiedzy i fascynujących ciekawostek na temat jedzenie i gotowania - od czasów prehistorycznych do współczesności, jest książka "Nauka w kuchni" Michała Kuźmińskiego. (PAP Life)

ag/ jbr/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony