Przejdź do treści
Źródło artykułu

Małopolskie: mieszkańcy Brzeszcz upamiętnili amerykańskiego lotnika

Mieszkańcy gminy Brzeszcze upamiętnili w środę sierż. Alvina Ellina, członka załogi amerykańskiego bombowca, strąconego 17 grudnia 1944 roku nad ich miejscowością. 19-letni żołnierz wyskoczył na spadochronie ze spadającej maszyny. Gdy opadał zastrzelił go niemiecki żandarm.

- Zapalając znicz i stojąc w ciszy przywołaliśmy pamięć o tym młodym chłopaku. Kule niemieckiego żandarma dosięgnęły go jeszcze w powietrzu. To była zbrodnia wojenna; nie miał jakiejkolwiek szansy podjęcia walki czy poddania się – powiedział Dagmar Kopijasz z brzeszczańskiej Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau, współorganizator wydarzenia.

Pamięć lotnika nad jego symboliczną mogiłą na cmentarzu w Jawiszowicach uczcili między innymi burmistrz Brzeszcz Radosław Szot, a także uczniowie miejscowej szkoły.

Alvin Jeremi Ellin miał 19 lat. Pochodził z Norton w stanie Wirginia. Był synem urodzonego na ziemiach polskich Jakuba Ellina. Jesienią 1943 roku rozpoczął służbę w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych, a latem kolejnego roku trafił do Europy. Stacjonował w Wielkiej Brytanii, a potem we Włoszech.

Bombowiec B-17G, nazwany przez załogę "St. Francis", na którym służył Ellin, uczestniczył między innymi w misjach bojowych przeciw niemieckim zakładom chemicznym na Śląsku.

Badacz historii bombowca Jarosław Rybak w swoim opracowaniu podał, że 17 grudnia "Latające Fortece" należące do 15. Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych, w tym "St. Francis" z 10-osobową załogą na pokładzie, otrzymały zadanie zbombardowania zakładów chemicznych w Blachowni Śląskiej. Po akcji wracały do bazy. "St. Francis" lecący na końcu klucza dostał się pod silny ostrzał niemieckiej artylerii i został trafiony.

Załoga wyskoczyła na spadochronach. Wśród nich był tylny strzelec Alvin Ellin. Przed wylądowaniem dosięgły go kule niemieckiego żandarma z lokalnego posterunku, który dostrzegł spadochroniarza.

Pozostali członkowie załogi przeżyli. Jednego z pilotów uratowali mieszkańcy Jawiszowic i przekazali oddziałowi AK "Sosienki". Pozostali zostali aresztowani i trafili do obozu jenieckiego. Samolot rozbił się koło Wilamowic.

Niemcy zabrali ciało Ellina. Trzy dni później został pochowany w bezimiennym grobie. Jesienią 1945 roku lotnika przeniesiono z honorami do osobnej mogiły. Lokalna społeczność ufundowała pomnik z lotniczym śmigłem i pamiątkową tablicą. Dwa lata później Ellin został ponownie ekshumowany i przeniesiony do Stanów Zjednoczonych, gdzie spoczął na cmentarzu w Knoxville. (PAP)

szf/ lm/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Komentowanie tego niusa zostało z automatu wyłączone. Jeśli chciałbyś/-abyś je skomentować prosimy o maila na adres wspolpraca@dlapilota.pl

Nasze strony