Przejdź do treści
Źródło artykułu

Rosja umacnia most powietrzny łączący ją z bazami wojskowymi w Afryce Północnej

Dwa samoloty Ił-76TD, należące do rosyjskiego ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych, na zmianę latają między Rosją a bazą lotniczą Al-Chadim, położoną na wschód od Bengazi w podzielonej Libii, gdzie od lat stacjonują rosyjscy najemnicy - wynika z grudniowej analizy włoskiego portalu Itamilradar.

W drugim dniu świąt Bożego Narodzenia w Al-Chadim - po raz pierwszy od obalenia 8 grudnia syryjskiego reżimu Baszara al-Asada - wylądował też rosyjski Antonow An-124, który wystartował z rosyjskiej bazy wojskowej w Latakii w Syrii. "To pierwszy raz, kiedy śledziliśmy lądowanie w Libii An-124, który przyleciał bezpośrednio z Syrii" – podkreślili analitycy Itamilradar.

W przeszłości wielokrotnie obserwowano loty rosyjskich samolotów między tymi dwoma krajami, ale zwykle wschodnia Libia była tylko krótkim przystankiem w drodze do Republiki Środkowoafrykańskiej, którą Moskwa traktuje jako bazę do poszerzania swoich wpływów w całej centralnej i zachodniej Afryce. Tym razem rosyjski samolot po przylocie z Latakii pozostawał w Libii kilka godzin, zanim ponownie wystartował do Syrii.

Itamilradar tłumaczy to tym, że Kreml przerzuca sprzęt wojskowy z Syrii do Libii, zamiast do Rosji, co dowodzi, że Moskwa coraz bardziej koncentruje się na tym północnoafrykańskim kraju.

Wschodnia Libia, kontrolowana przez siły generała Chalify Haftara, pozostającego w opozycji do Rządu Jedności Narodowej ze stolicą w Trypolisie, jest regionem o strategicznym znaczeniu dla Rosji. Libia umożliwia jej bowiem dostęp do Republiki Środkowoafrykańskiej i dalej do Burkina Faso, Mali, Nigru - krajów leżących na południe od Sahary, bogatych w złoto, diamenty i uran. To połączenie z wnętrzem kontynentu afrykańskiego jest jednym ze strategicznych celów Moskwy, ale równie ważne jest przejęcie kontroli nad szlakami migracyjnymi wiodącymi przez Libię do Europy.

Dodatkowo możliwość utworzenia przez Moskwę stałej bazy lotniczej i morskiej we wschodniej Libii – o co Rosja usilnie zabiega w negocjacjach z Haftarem - niepokoi nie tylko europejskie kraje regionu Morza Śródziemnego, przede wszystkim Włochy, ale także NATO. Stała obecność Rosji w Libii stanowiłaby bowiem bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa morskiego i powietrznego w tej części Europy.

Bezpośrednie loty między Rosją a Libią są możliwe dzięki Turcji, jedynemu państwu członkowskiemu NATO, które nie zamknęło swojej przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów.

Moskwa, przy okazji wzmacniania swoich baz w Afryce, demaskuje sprzeczności w Sojuszu. Turcja często zajmowała prorosyjskie stanowisko, otwarcie godzące w politykę NATO, czego dowodem były np. zakup rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-400, czy chęć przystąpienia do rywalizującego z Zachodem bloku BRICS, w którym Rosja odgrywa główną rolę. Turcja sprzeciwiła się też sankcjom wobec Rosji i otworzyła się na inwestycje rosyjskich oligarchów, pozwalając, by stali się oni głównymi nabywcami tureckich nieruchomości.

Tadeusz Brzozowski (PAP)

tebe/ szm/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony