LPR: Modernizacje i optymalizacja wykorzystania śmigłowców
W zeszłym roku siatka baz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego powiększyła się o cztery: w Opolu, Sokołowie Podlaskim, Ostrowie Wielkopolskim oraz Gorzowie Wielkopolskim. Było to możliwe dzięki zakupowi czterech nowych śmigłowców EC 135 w wersji P3. LPR planuje zmodernizować jeszcze 6 helikopterów i zwiększyć bezpieczeństwo oraz zdolności operowania floty w czasie lotów nocnych.
Lotnicze Pogotowie Ratunkowe to w tej chwili 22 bazy (w tym jedna sezonowa – w Koszalinie), 27 helikopterów i 2 samoloty Piaggio P.180 Avanti. Rok 2016 przyniósł spore zmiany – pojawiły się 4 nowe śmigłowce i otwarto 4 nowe bazy: w Opolu, Sokołowie Podlaskim, Ostrowie Wielkopolskim oraz Gorzowie Wielkopolskim. – Jeśli chodzi o Gorzów Wielkopolski i Opole, tam odnotowujemy ponad 100 wylotów miesięcznie. To bardzo dużo, można z całą pewnością powiedzieć, że te lokalizacje były trafione – mówi Robert Gałązkowski, dyrektor LPR.
Cztery nowe maszyny to Eurocopter (na początku 2014 firma zmieniła nazwę na Airbus Helicopters) EC 135 w wersji P3. Od wersji P2, która stanowi większość floty LPR odróżnia ją wyższa masa startowa, co umożliwia tankowanie większej ilości paliwa, oraz nieco lepsze osiągi. – Oczywiście śmigłowce, których w tej chwili używamy, będą nam służyć jeszcze wiele lat. Wystarczy przypomnieć, że na starych Mi-2 lataliśmy ponad 30 lat – podkreśla dyrektor.
– Chciałbym zamknąć budowę systemu ratownictwa lotniczego w Polsce. Powstaje system wspomagania dowodzenia ratownictwa medycznego poprzez centralizację dyspozytorni. Musimy iść w kierunku optymalizacji wykorzystania śmigłowców. W Niemczech przeciętna baza lata ponad tysiąc razy w roku, podczas gdy my takiego wyniku w ogóle nie osiągnęliśmy. Tam jednak inne jest podejście – lot śmigłowca do zdarzenia nie musi koniecznie oznaczać zabrania pacjenta do szpitala. Lot śmigłowca do zdarzenia to dostarczenie pomocy medycznej. Jeśli lekarz oceni, po dotarciu na miejsce i udzieleniu pomocy, że pacjent nie kwalifikuje się do transportu lotniczego, do szpitala powinna go zawieźć karetka, a helikopter natychmiast odtwarza swoją gotowość. Musimy pracować, by taki model wprowadzić w Polsce. Jest to ważniejsze od spektakularnych akcji, takich jak operacje linowe nad jeziorami. Musimy odpowiedzialnie dysponować siłami i środkami. Nie róbmy niczego na hurra. Chodzi o to, żeby nie pozabijać się przy okazji ratowania – podsumowuje dyrektor.
Powstanie nowych baz i zakup helikopterów w 2016 roku nie oznacza wcale, że nie ma już miejsca na dalszy rozwój...
Cały artykuł można purzeczytać na stronie: www.rynekinfrastruktury.pl
Komentarze