Przejdź do treści
Rzecznik Praw Pasażerskich - diabelskie sztuczki
Źródło artykułu

Komentarz pasażera do wywiadu Rzecznika Praw Pasażerów

Przeczytałem uważnie wywiad Rzecznika Praw Pasażerów i znalazłem w nim co najmniej dwa pozytywne i krzepiące komunikaty:

Po pierwsze, pasażer, który już swoje odcierpiał z powodu lekkomyślnej decyzji zakupu biletu u przewoźnika, który go potem nie przewiózł albo się z tym przewozem spóźnił o wiele godzin, a nawet o kilka dni, nadal ma prawo złożenia reklamacji i żądania od niego odszkodowania, a potem złożenia do Rzecznika wniosku o wszczęcie postępowania pozasądowego rozstrzygania sporów konsumenckich (ADR), nawet kiedy tenże przewoźnik już wcześniej odesłał go do diabła. Dosłownie do diabła, bo najczęściej odmowa przewoźnika uznania reklamacji i wypłaty odszkodowania jest bezdowodowo uzasadniania, że przyczyną tego są „przyczyny niezależne" od tegoż przewoźnika, czyli że sprawcą całego nieszczęścia pasażera jest niejaki diabeł, a nie ten nieszczęsny przewoźnik na którego tenże diabeł tak niecnie i uporczywie się zasadzał.

Oczywiście, zgodnie z nowymi przepisami Rzecznik skrzętnie tę skargę pasażera na diabelskie sztuczki przewoźnika zarejestruje, a nawet grzecznie go poprosi, aby ten zechciał uczestniczyć w postępowaniu pozasądowym, ale jak mu przewoźnik tego odmówi, to Rzecznik musi schować te swoje papiery do szuflady, bo dalej nic pasażerowi pomóc nie może. Sorry, takie mamy dzisiaj prawo, choć drzewiej to tak było, że to Prezes ULC rozstrzygał swoją decyzją administracyjną, wspartą fachową analizą specjalistów w KOPP i w całym ULC, czy przewoźnik jest winien i że ma zapłacić pasażerowi odszkodowanie, czy też nie. I przewoźnik płacił, a jak nie, to pozycja i przewaga pasażera nad przewoźnikiem przed sądem była jednoznaczna – sprawy przegrać nie mógł, więc przewoźnik zazwyczaj grzecznie płacił.

A dziś ? Dziś mamy sytuację wręcz luksusową, dla przewoźnika – wystarczy że zasłoni się diabelskimi sztuczkami i dalej „mój drogi kliencie” dochodź sobie sprawiedliwości sam w sądzie, z których każdy, jako wybitnie wyspecjalizowany w prawie przewozów lotniczych, szczególnie unijnym, osądzi spór na twoją albo na korzyść przewoźnika. I tak oto szczęśliwym zbiegiem okoliczności może za rok albo dwa, znacznym nakładem wysiłku i kosztów, uzyskasz wyrok, od którego służy odwołanie i kasacja, a potem może komornik, tyle, tylko, że pomimo tej całej twojej mitręgi i kosztów, może okazać się, że dłużnika już nie ma, bo zbankrutował.

Drugim równie budującym świadomość komunikatem do potencjalnych klientów niektórych linii lotniczych jest to, że przewoźnik, którego diabeł tak często i dotkliwie prześladuje „nadzwyczajnymi okolicznościami” ma w końcu skuteczną zaporę przed rozpasanymi zakusami pasażerów na odszkodowania, w postaci Rzecznika Praw Pasażerów przy Prezesie ULC.

Jakże bowiem mam interpretować takie oświadczenie Rzecznika w tym wywiadzie, że: „Należy pamiętać, że nie w każdym przypadku opóźnienia czy odwołania lotu pasażerom należy się odszkodowanie.” ? Pewnie, że nie w każdym, ale żeby od razu wkleić do wywiadu całe akapity z rozporządzenia WE nr 264/2004, to już chyba lekka przesada? Albo, nie poparty żadnymi dowodami passus o tym, że Rzecznik korzystał już z uprawnienia wskazania Prezesowi takiego gagatka, co to uporczywie odmawia uczestniczenia w postepowaniach pozasądowych, a nawet składał już wnioski o wszczęcie kontroli nadzorczej ws. możliwego nieprzestrzegania przez danego przewoźnika prawa Unii Europejskiej, a w szczególności przepisów rozporządzenia nr 264/2004. Tylko, że przy tej okazji Rzecznik chyba zaplątał się w swoje własne nogi, bo w ustawie nie ma już ani Komisji ani też Komitetu Ochrony Praw Pasażerów, bo zastąpił je właśnie tenże Rzecznik, a wzmiankowany w ustawie „zespół” nie jest ciałem odrębnym, ale aparatem wykonawczym oddanym do dyspozycji Rzecznika i nie ma nic wspólnego z dawnym KOPP. Czy ten pilot wie na czym leci? A po drugie, to tenże Rzecznik nieopatrznie doniósł na Prezesa, że ten nic z tymi wnioskami, już nie wiem kogo – KOPP czy Rzecznika, nie robi, bo jakoś nic nie słychać o tym, aby Prezes podejmował jakieś działania kontrolne ws. nieprzestrzegania przez któregoś z przewoźników przepisów rozporządzenia nr 264/2004 ?
I jeszcze jedna uwaga, postępowania nadzorcze prowadzi Prezes ULC, a nie Komisja (Komitet?) Ochrony Praw Pasażerów, których w ustawie już nie ma.

Warto przy tej okazji zauważyć, że wystarczy tylko jedno krótkie pisemko rozeźlonego pasażera do Komisji Europejskiej, żeby rozpętać w tym towarzystwie wzajemnej adoracji istne piekło, z czego wyżej wzmiankowany diabeł znowu będzie się cieszył.

Na zakończenie, bardzo mnie cieszy całkowity brak reakcji społeczności lotniczej na ten wywiad Rzecznika Praw Pasażerów, bo to może znaczyć, że wszyscy pasażerowie, być może nawet kilkanaście tysięcy spośród tych, którzy złożyli Rzecznikowi 4506 wniosków o wszczęcie postępowania pozasądowego są zadowoleni z wyniku działań pojednawczych Rzecznika. W końcu odzyskanie 52 tys. euro i 10 tys, PLNów, to gigantyczny sukces Rzecznika.

A jakie stąd wynika przesłanie dla potencjalnych klientów linii lotniczych w Polsce? Starannie wybierajcie przewoźnika, u którego kupujecie bilety, żebyście potem nie wydawali jeszcze większych pieniędzy na odzyskanie waszych pieniędzy, które wam się należą, bo na moc sprawczą Rzecznika „w sprawach diabelskich” nie macie co liczyć. 

Pasażer Waldemar Królikowski


Treść wywiadu referencyjnego: "Nie w każdym przypadku opóźnienia lotu pasażerom należy się odszkodowanie..." - wywiad z Rzecznikiem Praw Pasażerskich

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony