W środę w Senacie informacja rządu nt. katastrofy smoleńskiej
Wniosek o uzupełnienie porządku obrad o punkt dotyczący przedstawienia informacji rządu na temat ustaleń dokonanych w trakcie postępowań dotyczących katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem był już kilkakrotnie składany przez senatorów PiS na poprzednich posiedzeniach Izby.
Za każdym razem Senat - głosami PO - odrzucał jednak ten wniosek. Marszałek Bogdan Borusewicz tłumaczył dotychczas, że nie został jeszcze opublikowany raport komisji Millera w tej sprawie.
We wtorek wicemarszałek Ziółkowski poinformował PAP, że uzupełnienie porządku obrad najbliższego posiedzenia Izby o punkt dot. informacji rządu ws. postępowań dotyczących katastrofy było inicjatywą marszałka Borusewicza. "Na dzisiejszym posiedzeniu Konwentu Seniorów formalnie to był wniosek marszałka Borusewicza. Wtedy PiS powiedział, że klub z przyjemnością ten wniosek popiera i wszyscy zaczęli się wtedy śmiać" - relacjonował Ziółkowski.
Jak wyjaśnił, "minister Miller będzie na posiedzeniu sejmowej komisji obrony i potem około godz. 14 przyjdzie do Senatu". "Obecny ma też być któryś z prokuratorów wojskowych. Informacja rządu będzie drugim punktem posiedzenia" - dodał wicemarszałek Senatu.
Satysfakcji z decyzji Borusewicza nie kryją senatorowie PiS. "Decyzję pana marszałka przyjmujemy z zadowoleniem, aczkolwiek od lutego br. na każdym posiedzeniu Senatu wnioskowaliśmy o przedstawienie przez rząd informacji ws. śledztwa smoleńskiego. Za każdym razem natrafialiśmy na mur i sprzeciw pana marszałka" - powiedział PAP szef senackiego klubu PiS Stanisław Karczewski.
Z przedstawionego w piątek raportu komisji Millera wynika m.in., że załoga Tu-154M, który 10 kwietnia ubiegłego roku rozbił się pod Smoleńskiem, chciała wykonać jedynie próbne podejście do lądowania, nie wykonała jednak automatycznego odejścia m.in. z powodu braków w wyszkoleniu w 36. specpułku. Komisja stwierdziła m.in., że piloci przewożący najważniejsze osoby w państwie nie ćwiczyli na symulatorach lądowania w skrajnie trudnych warunkach, przy wykorzystaniu systemu TAWS.
Eksperci podkreślili też w dokumencie, że były braki w szkoleniu dotyczącym współpracy załogi pomiędzy sobą - efektem było to, że dowódca załogi był "nadmiernie obciążony". Wskazali również na nieprawidłowości w wyposażeniu lotniska i pracy rosyjskich kontrolerów - m.in. polska załoga mylnie była informowana, że jest na właściwej ścieżce i kursie.
Według komisji, nie było bezpośrednich zewnętrznych nacisków na załogę, by lądowała w Smoleńsku; dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik w końcowej fazie lotu był w kokpicie Tu-154M, nie ingerował jednak w działanie ani kapitana, ani załogi.
W efekcie raportu do dymisji podał się minister obrony narodowej Bogdan Klich. Została ona przyjęta przez premiera. Gazety spekulują o kolejnych dymisjach w wojsku związanych z ustaleniami komisji Millera.
W minionym tygodniu Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski ujawnił - nie podając szczegółów - że prokuratura wojskowa zamierza stawiać zarzuty w śledztwie smoleńskim w wątku wojskowym. Według wstępnej opinii biegłych, samolot w chwili katastrofy był sprawny.
Gen. Parulski nie chciał powiedzieć, kiedy śledztwo miałoby wejść w fazę "przeciwko osobom" (co następuje, gdy prokurator przedstawi zarzut osobie podejrzanej), ale pierwszy raz potwierdził, że możliwe są zarzuty w wątku wojskowym. Prokuratura wojskowa zajmuje się bowiem wyłącznie żołnierzami zawodowymi.
"Cywilny" wątek organizacji wizyt w Smoleńsku premiera Donalda Tuska (7 kwietnia) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia) bada Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.(PAP)
mzk/ agy/ son/ jbr/
Komentarze