Ukraina: ok. 50 osób odmawia opuszczenia lotniska i udania się na obserwację
Na Ukrainie ok. 50 osób, które przyleciały z Kataru, odmawia w poniedziałek opuszczenia lotniska Boryspol pod Kijowem i udania się na przymusową 14-dniową obserwację. Dzień wcześniej ewakuowani z Wietnamu Ukraińcy opuścili port lotniczy, szturmując drzwi wejściowe.
W niedzielę ukraiński rząd postanowił, że wszyscy Ukraińcy wracający do kraju z zagranicy muszą poddać się 14-dniowej obserwacji w specjalnie do tego przygotowanych obiektach. Nocą z niedzieli na poniedziałek na lotnisku Boryspol wylądowały dwa samoloty z Kataru, którym przyleciało ok. 350 ewakuowanych osób.
"Na razie jest tam (na lotnisku) ok. 50 osób, które kategorycznie odmawiają udania się na obserwację. Reszta już pojechała" – powiedział agencji Ukrinform rzecznik straży granicznej Andrij Demczenko. Dodał, że do osób, które odmawiają obserwacji, zwrócą się przedstawiciele MSW.
Program TSN informuje, że pasażerowie nie opuścili pokładu jednego z samolotów. Media podają, że chodzi o Ukraińców, którzy byli ewakuowani z Bali w Indonezji, a w Katarze mieli transfer lotniczy. Pasażerowie podkreślają, że nie dawali zgody na poddanie się obserwacji, a jedynie podpisali dokument o zapoznaniu się z takim wymogiem. Zaznaczają, że decyzja rządu w sprawie przymusowej obserwacji zapadła, kiedy ich rejs już trwał.
Ok. 100 ewakuowanych, którzy zgodzili się na obserwację, zostało przewiezionych do hotelu w centrum stolicy. Osoby, które wolałyby spędzać obserwację w hotelu wyższej klasy, powinny zapłacić ponad 300 euro za dwutygodniowy pobyt.
W niedzielę Ukraińcy, którzy przylecieli z Wietnamu, również nie chcieli poddać się obserwacji i szturmując drzwi, opuścili lotnisko. Straż graniczna wyjaśniła, że w tamtej chwili jeszcze decyzja rządu nie weszła w życie, więc przedstawiciele organów ścigania nie mieli prawa, by obstawać przy obowiązkowej obserwacji pasażerów.
Na Ukrainie potwierdzono dotychczas 480 przypadków zakażenia koronawirusem. 11 zainfekowanych osób zmarło, a 6 uznano za wyleczone.
Komentarze