Przejdź do treści
Źródło artykułu

Twórcy projektu Frede chcą ponownie wysłać go do stratosfery

Młodzi naukowcy, którzy w projekcie Frede badali, jak szybko w stratosferze z freonu uwalnia się niszczący warstwę ozonową chlor, chcą ponownie wysłać swój eksperyment do stratosfery. – Uzyskane dotąd wyniki nie są w pełni satysfakcjonujące i mamy nadzieję, że ESA da nam szansę – mówi pomysłodawca projektu Jędrzej Górski.

Studenci z Wrocławia w ramach projektu Frede sprawdzali, czy freon jest tak bardzo szkodliwy, jak zwykle się uważa. W gondoli balonu wysłanego przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) w ramach programu REXUS/BEXUS umieścili aparaturę, która miała sprawdzić, jak szybko w stratosferze z freonu uwalnia się niszczący warstwę ozonową - chlor. Start odbył się początku października ze szwedzkiego kosmodromu Esrange.

"W kontekście inżynierskim projekt udał się w 100 procentach, w kontekście naukowym tylko 30 proc." – podsumowuje pomysłodawca projektu Jędrzej Górski z Politechniki Wrocławskiej.

Podczas przeprowadzonego eksperymentu udało się pobrać próbki, które analizował już prof. Ireneusz Śliwka z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk. "Układ zadziałał, jednak nie jest to w pełni satysfakcjonujące rozwiązanie od strony naukowej. Detektor wykrył kilka freonów, ale jest też dużo wyników, których nie jesteśmy w stanie jednoznacznie zidentyfikować" – mówi Jędrzej Górski.

Ponadto podczas przygotowań do startu studenci nie zachowali próby wyjściowej. "Czyli mamy wyniki rozpadu freonu po ekspozycji w warunkach startosferycznych, ale nie wiemy, z jakiego poziomu ten rozpad się zaczął" – przyznaje Górski w rozmowie z PAP. "Zbudowany układ jest prototypem, więc nawet jeśli chcielibyśmy uzyskane wyniki gdzieś wykorzystywać, to pod uwagę musimy wziąć kilka czynników np. worek, w którym umieszczono próbki z freonem. Nie jest on idealnie przezroczysty dla promieniowania UV, dlatego miał wpływ na sam proces rozpadu".

Studenci planują więc dalsze prace nad projektem i udział w kolejnym programie REXUS/BEXUS organizowanym m.in. przez Europejską Agencję Kosmiczną. Projekt Frede 2016 znalazł się już w pierwszym etapie konkursu, ale przed studentami jeszcze kilka kolejnych. "Jeśli przez cztery lata pracujesz nad projektem, który w połowie jest udany, ale w połowie wymaga poprawek, to nie można tego zostawić. Proponowane zmiany pozwolą podnieść jakość realizowanych pomiarów. Liczymy więc na przychylność komisji konkursowej i kolejną szansę na start z kosmodromu Esrange" – mówi Górski.

"Dalsza praca nad projektem wymaga uszczelnienia całego układu i jego realizację w bardziej profesjonalny sposób. Nasz eksperyment był oparty o ogólnie dostępne elementy. Jeśli byłby bardziej profesjonalny, to podniosłaby się akceptowalność jego wyników. Teraz każdy, kto chciałby podważyć wiarygodność naszych wyników, może w łatwy sposób to uczynić" – zaznacza Jędrzej Górski.

Freony to gazy, które dawniej powszechnie stosowano m.in. w lodówkach i aerozolach. Związki te ulegając rozpadowi uwalniają atomy chloru, które niszczą warstwę ozonową. Przez to do Ziemi ze Słońca dociera więcej – szkodliwego dla człowieka – promieniowania ultrafioletowego. Proces rozpadu freonów następuje jednak nie na Ziemi, tylko podczas procesu parowania w atmosferze. Tam staje się najbardziej niebezpieczny.

W latach 90. za odkrycie, że freon może być szkodliwy dla środowiska, przyznano nawet Nagrodę Nobla. Jednak do tej pory nie było publikacji, która weryfikowałaby ich tezy w rzeczywistych warunkach. "Naszym celem było i jest rzucenie nowego światła na ten problem" – mówił Górski.

Właśnie dlatego wraz z zespołem studentów wrocławskich uczelni chciał sprawdzić, jak szybko freon uwalnia szkodliwy chlor ze swoich struktur w górnych warstwach atmosfery. "Ziemska atmosfera jest tak skomplikowanym reaktorem chemicznym, że nawet najlepsze superkomputery nie mogą ze 100 proc. pewnością powiedzieć, co się w niej dzieje. Dlatego trzeba przeprowadzić pomiary na miejscu, czyli na odpowiedniej wysokości atmosfery. Tam ciśnienie i temperatura są niskie, a freony zachowują się trochę inaczej" – wyjaśniał PAP pomysłodawca eksperymentu.

PAP - Nauka w Polsce
ekr/ agt/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony