Trump upamiętnił "dzień, który zmienił świat i nas wszystkich"
Trump, który po raz pierwszy przewodniczył obchodom upamiętniającym ofiary zamachów terrorystycznych dokonanych przez islamskich fanatyków 11 września 2001 r., powiedział, że ataki te "otworzyły nasze oczy na czeluści zła, z jakimi mamy do czynienia".
Prezydent obiecał zgromadzonym przed Pentagonem, w tym rodzinom i bliskim 184 Amerykanów - pracowników resortu obrony, pasażerów i załogi samolotu, który wbił się w ten budynek - że zrobi wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo Amerykanom.
"Terroryści na tej bardzo dużej Ziemi nie mają żadnego miejsca do ukrycia się" - ostrzegł amerykański prezydent.
Trump w przemówieniu ani razu nie użył często stosowanego przez niego podczas kampanii wyborczej terminu "radykalny islamski terroryzm", który zdaniem doradców prezydenta, w tym doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego H.R. McMastera, nie jest "politycznie pomocny".
Trump był w Nowym Jorku 11 września 2001 r., kiedy dominujące w pejzażu Manhattanu bliźniacze wieże World Trade Center zostały zaatakowane przez terrorystów, którzy uderzyli w nie dwoma uprowadzonymi samolotami pasażerskimi.
Prezydent powiedział, że tamte ataki były nawet gorsze od japońskiego ataku na Pearl Harbor.
Wcześniej Trump wraz z małżonką, członkami gabinetu i pracownikami Białego Domu punktualnie o godz. 8.46 czasu nowojorskiego, kiedy pierwszy samolot uderzył w World Trade Center, uczcił minutą ciszy pamięć prawie 3 tys. ofiar ataków terrorystycznych z 11 września 2001.
Wiceprezydent Mike Pence przemawiał w poniedziałek w okolicach Shanksville w stanie Pensylwania w miejscu katastrofy czwartego porwanego przez terrorystów samolotu. Samolot roztrzaskał się, kiedy załoga i pasażerowie lotu 93 linii United Airlines podjęli próbę obezwładnienia terrorystów, zamierzających zaatakować Biały Dom lub Kapitol.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
tzach/ az/ mc/
Komentarze