Timmermans: ludzie powinni przesiąść się z samolotów do pociągów
To pierwsza konferencja prasowa Timmermansa od kiedy został on oficjalnie wiceszefem KE odpowiedzialnym za klimat. Holender przedstawiał w budynku Komisji wyniki raportu Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) nt. stanu środowiska w Europie.
Jak mówił, zmiany klimatu są często nieodwracalne, dlatego w tej kwestii nie ma czasu do stracenia i dlatego nowa KE zamierza szybko rozpocząć prace nad tzw. nowym zielonym ładem, który ma prowadzić do neutralności klimatycznej. Takie wnioski znalazły się w raporcie EEA.
Dziennikarze pytali Timmermansa, co sam robi na rzecz klimatu; czy np. je mniej mięsa i podróżuje ekologiczne.
"Zmieniam swoje życie i uczę się każdego dnia. Czasem moje dzieci mnie uczą, mówiąc mi, że muszę zmienić swoje zwyczaje. Członkowie mojej rodziny są fleksitarianami (osobami spożywającymi ograniczoną ilość mięsa - PAP). Jeśli porównamy ilość mięsa, jaką spożywamy teraz, z tą, jaka spożywaliśmy w przeszłości, to jest zmiana" - powiedział.
Jak mówił, nad takimi aspektami jak jedzenie, transport, jazda rowerem na co dzień czy zakupy powinien zastanawiać się każdy.
"Ogromną różnicę zrobiłoby, gdybyśmy zaczęli podróżować pociągami do miejsc położnych w promieniu kilku godzin. Samoloty latają z Amsterdamu do Londynu, z Brukseli to Paryża, a nawet Berlina. Tak nie powinno być. Powinniśmy podróżować pociągami. (...) To musi być częścią Zielonego Ładu. Nie rozumiem, dlaczego nie funkcjonują już pociągi nocne, jak było wcześniej" - powiedział.
Dodał jednak, że w przypadku dłuższych dystansów, np. z Brukseli do Madrytu, nie zamierza korzystać z pociągu, ponieważ musiałby w nim spędzić większą ilość czasu niż w pracy. "To nie byłaby racjonalna decyzja. Jeśli będziemy mieć w przyszłości szybkie pociągi, oczywiście będziemy podróżować pociągami na dłuższe dystanse" - powiedział.
Timmermans był też pytany, czy w ramach walki ze zmianami klimatu Parlament Europejski nie powinien być przeniesiony ze Strasburga we Francji do Brukseli. Jest to kwestia, która od wielu lat jest podejmowana i krytykowana w UE, bo kilkanaście razy w roku europosłowie podróżują na sesje ze stolicy Belgii do stolicy Alzacji. Powoduje to ogromne koszty, które pokrywane są z kieszeni Europejczyków.
Holender odpowiedział, że jeszcze pracując w rządzie holenderskim, próbował przekonywać Francję do "alternatywnych rozwiązań".
"To się jednak nie udało. Jest to w rękach Rady Europejskiej. Idealnie byłoby, gdyby Parlament Europejski miał prawo do decydowania, gdzie się zbierać. Jednak nie byłoby to zgodne z traktatami. Jako strażnik traktatów Komisja Europejska musi respektować zasady. Jednak to, jakie jest moje polityczne zdanie w tej sprawie, jest chyba jasne" - wskazał.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ kib/ jar/
Komentarze