Przejdź do treści
Źródło artykułu

Prawdopodobnie w piątek koniec sprawy odszkodowań po katastrofie CASY

Prawdopodobnie w tym tygodniu zakończy się sprawa odszkodowań dla rodzin ofiar katastrofy samolotu CASA pod Mirosławcem. Pierwszej grupie bliskich odszkodowania przyznano pod koniec lutego, resztę spraw sąd rozpatrzy w piątek.

MON wypłacił już część świadczeń.

28 lutego Sąd Rejonowy dla Warszawy-Środmieścia zatwierdził ugody zawarte między resortem obrony a 23 osobami - żonami, dziećmi i rodzicami wojskowych, którzy w styczniu 2008 r. zginęli pod Mirosławcem. Każdemu z najbliższych członków rodziny przyznano 250 tys. zł jako odszkodowanie i zadośćuczynienie. W piątek ten sam sąd zajmie się wnioskami reszty bliskich ofiar. Według reprezentującego rodziny radcy prawnego Sylwestra Nowakowskiego będzie to 31 osób. Wniosków jest jednak mniej, bowiem część rodziców lotników, którzy zginęli pod Mirosławcem, wstępuje razem.

Już po pierwszej rozprawie ugodowej Nowakowski ocenił, że sprawy, którymi sąd zajmie się 1 kwietnia, są bardziej skomplikowane niż rozpatrywane w lutym. "Nadal walczymy o kwestie związane z rentami po ofiarach, które nie zostały do tej pory przyznane wdowom" - mówił PAP. Nowakowski nie chciał jednak określić, ilu dokładnie osób to dotyczy. Pod koniec lutego mówił, że chodzi o kilka osób.

Nowakowski, pytany przez PAP, jak ocenia dotychczasowe negocjacje z MON, powiedział, że jest optymistą. "Wierzę, że sprawę uda się zakończyć w piątek" - powiedział.

Ugody zawarte pod koniec lutego formalnie nie zamykają rodzinom drogi do dochodzenia przed sądami dalszych ewentualnych świadczeń - to pozostaje ich wolną wolą i jest niezależne od zawartego porozumienia. Identyczne postanowienia znajdą się zapewne w kolejnych ugodach, o ile rzeczywiście zostaną zawarte w piątek.

MON nie spodziewa się jednak, że rodziny ofiar katastrofy zdecydują się występować o wyższe odszkodowania. Według wiceministra Czesława Piątasa bliscy ofiar musieliby w takim wypadku wykazać, że zaszły nowe okoliczności, które by sugerowały, że kwota 250 tys. zł jest za niska.

W podobnym tonie wypowiada się Nowakowski. "Nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, ale w tej chwili nie ma tematu wyższych odszkodowań" - powiedział w rozmowie z PAP. Dodał, że po zamknięciu sprawy, poinformuje rodziny, jak powinny działać w przyszłości, jeśli zechcą wyższych kwot od MON. Zastrzegł jednak, że jest to standardowe działanie w ramach pomocy prawnej.

MON nie komentuje negocjacji ws. odszkodowań za katastrofę pod Mirosławcem przed ich zakończeniem. Rzecznik resoru Janusz Sejmej zapewnia jednak o dobrej woli resortu, by rozmowy doprowadzić do finału.

Jak poinformował mec. Nowakowski, pierwsze wdowy, których sprawy sąd rozpatrywał pod koniec lutego, już otrzymały pieniądze od MON. Resort na wypłatę świadczeń ma czas do 14 kwietnia.

Kwota 250 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania za katastrofę CASY jest taka sama jak zaoferowana przez Prokuratorię Generalną Skarbu Państwa za katastrofę samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. Od stycznia, gdy ogłoszono propozycję dla rodzin ofiar tej katastrofy, pełnomocnicy rodzin wojskowych, którzy zginęli pod Mirosławcem, domagali się, by bliskich ofiar obu katastrof traktować tak samo.

Strona rządowa początkowo kwestionowała, czy jest to możliwe w sensie prawnym. W przypadku katastrofy pod Smoleńskiem podstawą do propozycji zadośćuczynienia za krzywdę niemajątkową związaną ze śmiercią osoby bliskiej jest art. 446 paragraf 4 Kodeksu cywilnego. Przepis ten wszedł w życie w sierpniu 2008 r., tymczasem tragedia w Mirosławcu miała miejsce w styczniu 2008 r. Dlatego Prokuratoria Generalna w styczniu 2011 r. podkreślała, że przepis ten nie może być stosowany w sprawie katastrofy CASY. Na ten fakt zwracało też uwagę MON. Mec. Nowakowski nie zgadzał się z tą opinią, zwracał m.in. uwagę na orzecznictwo Sądu Najwyższego.

Samolot CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. podczas próby lądowania pod Mirosławcem (Zachodniopomorskie). W katastrofie zginęła czteroosobowa załoga i 16 wysokich oficerów lotnictwa, wracających z konferencji o bezpieczeństwie lotów. Komisja badająca przyczyny katastrofy uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności.

Rafał Lesiecki (PAP)

ral/ bos/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony