PO i PSL za projektem ws. prywatyzacji LOT; opozycja - przeciw
Projekt, nad którym debatowali posłowie, zakłada uchylenie ustawy o przekształceniu Polskich Linii Lotniczych LOT. Uchylenie ustawy zarekomendowała Sejmowi komisja skarbu. Poseł sprawozdawca Tadeusz Aziewicz (PO) przypomniał posłom, że PLL LOT działa na podstawie ustawy z 1991 r. o przekształceniu własnościowym przedsiębiorstwa państwowego PLL LOT, która zakłada, że w przypadku pozyskania inwestora dla polskiego przewoźnika, Skarb Państwa zachowuje co najmniej 51 proc. akcji spółki.
"Uchylenie ustawy uporządkuje sytuację spółki i otworzy drogę do prywatyzacji" - wskazywał Aziewicz. Przypomniał, że status europejskich przewoźników lotniczych reguluje prawo unijne, zakładające, że przynajmniej 50 proc. plus jedna akcja takiego przewoźnika mają być w posiadaniu państwa członkowskiego UE, a pozostałe mogą należeć do inwestorów z państw trzecich.
Renata Zaremba (PO) wskazywała podczas swojego wystąpienia, że przepisy sprzed ponad 20 lat skutecznie utrudniają rozwój przedsiębiorstwa. "Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaangażuje pieniędzy, by nie mieć nad nimi kontroli" - mówiła. Przypomniała, że w ostatnich miesiącach spółka otrzymała wsparcie finansowe od Skarbu Państwa, ale - jak wyjaśniła - spółka nie może na dłuższą metę funkcjonować w ten sposób. "Dla nas ważne, aby nie reanimować co chwilę spółki, ale zapewnić jej warunki rozwoju" - zaznaczyła. Dodała, że klub PO rekomenduje przyjęcie projektu ustawy uchylającej ustawę o przekształceniu LOT-u.
"Nie możemy poprzeć projektu tej ustawy" - rozpoczął wystąpienie w imieniu swojego klubu poseł Adam Kwiatkowski (PiS). Zauważył, że w Sejmie trwa rozmowa o prywatyzacji przewoźnika, a nie jego restrukturyzacji. Według niego najpierw spółka powinna być zrestrukturyzowana, a później ewentualnie można rozmawiać o jej prywatyzacji.
"Wyciskacie tę spółkę jak cytrynę" - mówił Kwiatkowski, zwracając się w stronę ław rządowych. Pytał, czy prawdą jest, że nowy prezes PLL LOT, który zwalnia pracowników, jeździ nowym samochodem za kilkaset tysięcy złotych.
Maciej Wydrzyński (RP) przyznał, że sytuacja finansowa spółki nie napawa optymizmem, ale - jego zdaniem - należy pamiętać o tym, jak znana i wartościowa jest sama marka przewoźnika. Wskazał, że spółka powinna pozostać w rękach Skarbu Państwa i poinformował, że Ruch Palikota zagłosuje za odrzuceniem projektu.
Jan Bury (PSL) zapowiedział, że ludowcy poprą projekt ustawy, ale – jak mówił - nie zrobią tego bezkrytycznie. "Jeśli jest możliwość sprywatyzowania LOT-u, albo uzyskania dla niego inwestora (...) to warto o ten LOT zadbać. Ale nie za wszelką cenę" - mówił. Podkreślił, że podatnicy nie powinni dopłacać do spółki w nieskończoność.
Ryszard Zbrzyzny (SLD) zaznaczył, że LOT nie tylko ponosi straty, ale także rosną odsetki od starszych zobowiązań przewoźnika. Jego zdaniem spółka jest w klasycznej spirali zadłużenia, a obecny zarząd nie jest w stanie temu zaradzić. Dodał, że jego klub również nie poprze projektu.
"Nie poprzemy tego projektu" - zadeklarował w imieniu Solidarnej Polski Józef Rojek. Jego zdaniem część posłów widzi w prywatyzacji panaceum na wszystkie problemy, a tymczasem wcale tak nie jest. Jego zdaniem obecny prezes LOT-u Sebastian Mikosz był przedstawiany jako ten, który wyprowadzi spółkę na prostą, a tymczasem ma być "operatorem sprzedaży" firmy. Jego zdaniem takie firmy jak LOT powinny bezwzględnie pozostać państwowe.
Poseł niezależny Bartłomiej Bodio wskazywał, że ustawa z 1991 r. jest anachroniczna i jej uchylenie sprawi, że LOT wreszcie będzie normalną firmą. Wyjaśnił, że stara ustawa zaprzepaściła kilka dobrych szans na prywatyzację przewoźnika. Jego zdaniem na ratowanie LOT-u jest późno, ale przewoźnik nadal ma szansę na znalezienie inwestora. "Nie uprawiajmy demagogii i ratujmy to, co jeszcze z LOT-u zostało: markę, miejsca pracy, wpływy z podatków" - zakończył swoją wypowiedź Bodio.
Wiceminister skarbu Rafał Baniak zapewnił posłów, że plan restrukturyzacji LOT-u trafi do Komisji Europejskiej w terminie, czyli do 20 czerwca. Wyjaśnił, że wymaga on jeszcze uzupełnienia. "Jeśli chodzi o roszady na stanowisku prezesa, to nie ma innego rekordzisty jak rząd Prawa i Sprawiedliwości" - powiedział Baniak. Wtedy podczas dwóch lat - jak mówił - spółka miała pięciu prezesów. Odnosząc się do pytań o samochód prezesa spółki wyjaśnił, że według jego wiedzy Mikosz jeździ volkswagenem passatem po swoich poprzednikach.
Głosowanie nad projektem zaplanowano w bloku głosowań na obecnym posiedzeniu Sejmu. (PAP)
her/ je/ ura/
Komentarze