Macierewicz: będziemy dążyć do jak najszybszego zawarcia umów na śmigłowce
Będziemy dążyli do zawarcia umów, które pozwolą jak najszybciej wyposażyć wojsko w niezbędne śmigłowce wielozadaniowe i sprawić, by polski przemysł mógł korzystać z nowych technologii - zadeklarował w sobotę szef MON Antoni Macierewicz.
Na konferencji prasowej poświęconej zakończonym niepowodzeniem rozmowom offsetowym z firmą Airbus Helicopters, wybraną przez poprzedni rząd na dostawcę maszyn H225M Caracal dla wojska, Macierewicz powiedział, że polska armia potrzebuje śmigłowców.
"Będziemy dążyli do jak najszybszego rozwiązania tego problemu z punktu widzenia potrzeb armii polskiej i polskiego przemysłu zbrojeniowego, dążąc do zawarcia umów, które pozwolą jak najszybciej wyposażyć polską armię w niezbędne helikoptery wielozadaniowe. I sprawić, by polski przemysł mógł korzystać z nowych technologii" - powiedział minister.
Pytany, kiedy nowe śmigłowce mogą trafić do Polski, Macierewicz powiedział: "Ta sprawa jest niesłychanie pilna i bardzo potrzebna. Zrobimy wszystko, żeby postępowanie, które będzie teraz otwarte i będzie dostępne oczywiście dla wszystkich producentów, zgodnie z formułą, jaką przybierze to postępowanie, przyniosło jak najszybciej skutek w postaci dostarczenia polskiej armii niezbędnego sprzętu".
Pytany przez PAP, w jakiej formie MON chce teraz nabyć śmigłowce - w postępowaniu konkurencyjnym czy przez zamówienie z wolnej ręki - Macierewicz odpowiedział, że obecnie jest to analizowane, a decydujące znaczenie będzie miał interes bezpieczeństwa państwa i konieczność wyposażenia wojska w niezbędny sprzęt.
We wtorek Ministerstwo Rozwoju, które prowadziło rozmowy offsetowe, poinformowało, że "Polska uznaje za zakończone negocjacje umowy offsetowej" ws. Caracali. Jak podano, kontrahent nie przedstawił oferty "zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego". "Rozbieżności w stanowiskach negocjacyjnych obu stron uniemożliwiają osiągnięcie kompromisu, w związku z czym dalsze prowadzenie rozmów jest bezprzedmiotowe" - wskazano.
Macierewicz podkreślił, że zgodnie z polskim prawem kontrakt na dostawę śmigłowców nie mógł być zawarty bez umowy offsetowej.
"Z punktu widzenia ministra obrony narodowej ważne było, żeby ten offset przyniósł zarówno daleko idące pozytywne skutki dla samego przedmiotu, czyli produkcji w Polsce helikopterów, jak i dla rozwoju polskiego przemysłu lotniczego, przemysłu związanego z produkcją śmigłowców. W tym sensie byłem nim bardzo zainteresowany i dążyłem do tego, żeby warunki tego offsetu były jak najlepsze dla strony polskiej. Dlatego też z ubolewaniem przyjąłem stanowisko Airbus Helicopters, który odrzucił, nie spełnił polskich, przedstawionych przez ministra rozwoju, propozycji związanych z offsetem" - powiedział Macierewicz.
Dodał, że firma nie przedstawiła własnych propozycji w odpowiedzi sporządzony przez stroną polską katalog rozbieżności. "W ten sposób Ministerstwo Rozwoju było zmuszone do uznania, że rozmowy zostały zakończone" - argumentował Macierewicz.
"W żadnym wymiarze ta obecna sytuacja nie odbije się negatywnie na polskich zdolnościach obronnych. Tak czy inaczej, szybko będziemy dążyli do pozyskania niezbędnej ilości helikopterów. Zwłaszcza nie odbije się negatywnie na perspektywie przemysłowej i zatrudnieniowej w jakimkolwiek polskim zakładzie, a w szczególności w zakładach lotniczych w Łodzi" - podkreślił szef MON.
Wymogiem przetargu na śmigłowce było utworzenie w państwowych Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi centrum serwisowego dla nowych maszyn. Wiceminister obrony Bartosz Kownacki zaznaczył, że zakłady mają zamówienia z MON do 2020 r., a zakład się rozwija. Zapewnił, że w nowym postępowaniu również będzie wymóg utworzenia centrum w Łodzi.
Kownacki powiedział, że offset negocjowany z Airbus Helicopters nie gwarantował ochrony podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa, co jest wymogiem ustawowym. "Nie było realnych szans, żeby ten podstawowy interes bezpieczeństwa państwa zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami prawa, w dającym się okreslić terminie został zrealizowany" - ocenił wiceszef MON. Podkreślił, że nie można było negocjować w nieskończoność.
Kownacki zaznaczył, że w rozmowach chodziło o drugi co do wielkości offset w historii Polski, po umowie kompensacyjnej zawartej przy okazji kontraktu na samoloty F-16. Dodał, że rozbieżności między stronami sięgały kilku miliardów złotych, co było nie do zaakceptowania dla polskiego rządu.
Wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki powiedział dziennikarzom, że resort przedstawił listę kilkudziesięciu zobowiązań offsetowych dotyczących szeroko rozumianego przemysłu obronnego, z których strona francuska mogła wybrać kilka. "Żadna z tych propozycji praktycznie nie została podjęta, a te zobowiązania, które analizowaliśmy wspólnie, okazało się, że co do przedmiotu też nie odpowiadają naszym oczekiwaniom" - powiedział Domagalski-Łabędzki. Jego zdaniem rozbieżności w negocjacjach były bardzo poważne i trzeba było zamknąć negocjacje, bo nie było praktycznie szans na uzyskanie kompromisu.
Macierewicz podkreślił, że do samego końca ze strony polskiej była nie tylko dobra wola, ale i "nadzwyczaj dobre warunki offsetowe". "Strona francuska inaczej liczyła swoje zobowiązania. Z punktu widzenia polskiego interesu i polskich potrzeb były to wyliczenia zaniżające wartość offsetu w stosunku do naszych propozycji, oczekiwań i potrzeb" - powiedział szef MON.
W piątek Pałac Elizejski podał, że prezydent Francji Francois Hollande odłożył planowaną wizytę w Polsce na skutek fiaska rozmów w sprawie śmigłowców Caracal. Wizytę w Polsce odwołał także minister obrony Francji. Wizyta Hollande'a była planowana na 13 października, w ramach polsko-francuskich konsultacji międzyrządowych.
Odnosząc się do tego, Domagalski-Łabędzki powiedział, że negocjacje offsetowe toczyły się według niezależnego harmonogramu, uzgodnionego z Airbus Helicopters. Dodał, że nigdy nie ma najlepszych terminów na takie decyzje.
Natomiast Macierewicz powiedział, że "w momencie, kiedy strona francuska zdecydowała się nie odpowiedzieć i nie przyjąć żadnych naszych warunków, w pełni przyjęła na siebie konsekwencje swojego własnego stanowiska".
Macierewicz podkreślił, że nie można mówić, że Polska zerwała negocjacje z Airbus Helicopters. "Jeżeli już mówić o zerwaniu, to należało by wziąć pod uwagę fakt, iż Airbus Helicopters w ostatniej fazie nie przedstawił satysfakcjonującej propozycji, nie odpowiedział na stanowisko Polski i dlatego musiało dojść do zakończenia rokowań. To nie strona polska zerwała te negocjacje" - podkreślił.
W oświadczeniu rozdanym dziennikarzom na konferencji prasowej w MON podkreślono, że negocjacje z Airbus Helicopters zostały zakończone a nie zerwane. "Odpowiedzialność za spawy dotyczące bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, w sytuacji gdy rozbieżności w stanowiskach negocjacyjnych obu stron (bez złej woli żadnej z nich) uniemożliwiały osiągnięcie kompromisu, prowadziła do uznania, że kontynuowanie rozmów jest bezprzedmiotowe. Konsekwencją było zatem zakończenie - nie zerwanie - rokowań" - napisano.
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012, początkowo na 26 śmigłowców. Później rozszerzono go na 70 maszyn wykorzystujących wspólna platformę dla różnych wersji. W kwietniu 2015 r. MON do końcowego etapu – praktycznych prób i negocjacji offsetowych – zakwalifikował ofertę Airbus Helicopters. Ze względu na cenę liczbę wiropłatów zmniejszono do 50.
MON podało, że tylko Airbus z maszyną H225M Caracal spełnił wymogi formalne. Oferty konkurencji odrzucono m. in. ze względu na zbyt odległy termin dostawy (śmigłowce AW149 oferowane przez WSK-PZL Świdnik będące własnością Leonardo Helicopters) i brak uzbrojenia (śmigłowce Black Hawk w wersji eksportowej, które oferowało PZL Mielec należące do firmy Sikorsky).
30 września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu.
Producent zapowiadał, że w razie podpisania umowy montaż 50 egzemplarzy – tylu, ilu dotyczyły rozmowy - odbędzie się w WZL w Łodzi i ich filii w Dęblinie, a współpraca wykroczy poza montaż i produkcję związane z polskim kontraktem. Deklarował uruchomienie w Polsce produkcji wirników i przekładni, co oznaczałoby utworzenie nowych miejsc pracy. Strona polska wymagała, by oferta przemysłowa obejmowała także zamówienia dla WZL w Bydgoszczy i Warszawie.
Airbus Helicopters nie ma w Polsce zakładów związanych z produkcją wiropłatów, do grupy Airbus należą natomiast zakłady PZL Okęcie.
Decyzji MON sprzeciwiały się m. in. związki zawodowe działające w zakładach, których oferty zostały odrzucone. PZL Świdnik wystąpił do sądu o zamknięcie postępowania bez wyboru oferty. W maju sąd pierwszej instancji oddalił pozew.
Wskazanie na Caracala wzbudziło też zastrzeżenia PiS. Partia zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przy przetargu, argumentując, że wymagania mogły preferować maszynę europejskiego koncernu. Posłowie PiS apelowali, by z podpisaniem umowy wstrzymać się do sformowania nowego rządu. Podobne stanowisko zajął SLD. Zastrzeżenia wyrażał również prezydent Andrzej Duda.
Minister obrony Antoni Macierewicz na początku urzędowania podjął decyzję o przeglądzie postępowań dotyczących zakupów, w tym na śmigłowce. Resort miał sprawdzić, czy postępowania nie należy powtórzyć. W lutym br. szef MON mówił, że rozmowy offsetowe nie mogą trwać w nieskończoność, "bo przecież są w Polsce fabryki, które produkują bardzo dobre helikoptery". Deklarował, że MON chce oprzeć "możliwości działania polskich śmigłowców na polskich fabrykach w Mielcu i Świdniku, nie rezygnując też oczywiście z Caracala". Zapowiadał wówczas, że pierwsze śmigłowce zostaną dostarczone armii jeszcze w tym roku.
ral/ ago/ aop/ brw/
Komentarze