Kwotę zadośćuczynienia dla rodzin smoleńskich wyliczono po analizach MS
Dziurda, pytany we wtorek przez PAP, czy Prokuratoria rozważa możliwość podwyższenia wyliczonej dziś na 250 tys. zł kwoty zadośćuczynienia, powiedział: "to nie jest nasza decyzja, natomiast myślę, że akurat jeśli idzie o wysokość, to ta propozycja jest absolutnie czysta i niekontrowersyjna, ponieważ zaproponowane zostały jednakowe warunki dla wszystkich członków rodzin: rodziców, małżonków i dzieci".
"Ta propozycja, naszym zdaniem, jest absolutnie uczciwa, oparta na badaniach, które zrobiło Ministerstwo Sprawiedliwości - badaniach orzeczeń polskich sądów w sprawach o zadośćuczynienie. Natomiast jeśli ktoś będzie chciał przekonać sąd, że z jakiegoś powodu, w jego przypadku, ta kwota powinna być wyższa, to absolutnie nie chcemy pozbawiać go takiej możliwości. Tutaj niech zdecyduje sąd na podstawie polskiego prawa" - powiedział Dziurda.
Odnosząc się do krytyki, która spadła na Prokuratorię ze strony części rodzin w związku z upublicznieniem informacji o kwocie zadośćuczynienia, Dziurda powiedział, że Prokuratoria chciała w ten sposób dotrzeć z informacją do wszystkich, których może ona dotyczyć.
"Najpierw zostały przeprowadzone bezpośrednie rozmowy ze wszystkimi osobami, które zgłosiły się do Prokuratorii. I dopiero kiedy okazało się, że jednak zgłosiła się stosunkowo niewielka część rodzin - ok. 30 osób - zapadła decyzja o upublicznienia informacji o zadośćuczynieniu. Nie mieliśmy pewności, czy ta informacja dotarła do wszystkich i nie mieliśmy innego sposobu, by ją wszystkim przedstawić" - wyjaśniał Dziurda.
"Nie ma legalnego sposobu, żeby uzyskać dane wszystkich osób, które mieszczą się w tej grupie rodzin - wszystkich rodziców, wszystkich dzieci, a ponadto wiadomo też, że nie wszyscy życzyliby sobie telefonu czy pisma z Prokuratorii Generalnej. Wiele osób mówi, że ta propozycja jest przedwczesna, one nie chcą rozmawiać teraz albo nie chcą rozmawiać w ogóle. No więc zmuszanie ich do takiego kontaktu bezpośredniego na pewno byłoby co najmniej niedelikatnością" - dodał.
Dziurda powiedział, że propozycja nie pojawiła się nagle; rozmowy z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej, trwały od lipca.
Pytany, czy zawarto już pierwsze ugody, powiedział, że na to jest jeszcze za wcześnie. "Myślę, że wszyscy zastanawiają się nad tymi propozycjami w tej chwili i tu jakichś szybkich decyzji bym się nie spodziewał. Sprawa jest bardzo delikatna i nie ma pośpiechu z żadnej strony" - ocenił.
W ubiegły piątek Prokuratoria Generalna upubliczniła informację o propozycji, by każdy z bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej otrzymał po 250 tys. zł zadośćuczynienia.
Każdy z najbliższych członków rodzin ofiar (małżonek, dzieci i rodzice), kto zgłosi się do Prokuratorii i wyrazi wolę zawarcia ugody, otrzyma zadośćuczynienie w zaproponowanej wysokości za krzywdę niemajątkową związaną ze śmiercią osoby bliskiej - jak stanowi art. 446 paragraf 4 Kodeksu cywilnego. Z propozycji będą mogli skorzystać wszyscy najbliżsi ofiar katastrofy. Roszczenie w tej sprawie jest możliwe przez 3 lata od momentu zaistnienia katastrofy.
Pełnomocnicy rodzin krytykują tę propozycję bądź jej nie komentują. Np. mec. Bartosz Kownacki, reprezentujący sześć rodzin ofiar katastrofy, uznał kwoty zaproponowane przez Prokuratorię za "żenująco niskie" w porównaniu z odszkodowaniami wypłacanymi przez cywilne linie lotnicze. "Tam minimalne odszkodowanie to jest milion złotych" - podkreślił. Dodał też, że rodziny, które reprezentuje, są "oburzone upublicznieniem tej informacji".
Joanna Balcer (PAP)
Komentarze