Klich: wypowiedzi Anodiny kompromitujące dla MAK
"Podkreślenie i powracanie do wątku gen. Andrzeja Błasika z 0,6 promila alkoholu, to było ewidentnie zagranie polityczne pod światową opinię publiczną, żeby pokazać Polaków jako tych, którzy doprowadzają do takich katastrof dlatego, że rządzą nimi pijani dowódcy" - powiedział Klich, pytany w Radiu ZET o środową konferencję, podczas której MAK zaprezentował końcowy raport z badania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Jednocześnie szef MON zapewnił, że jest "cały czas w dyspozycji premiera od samego początku swojego urzędowania". Zaznaczył także, iż ma stuprocentowe zaufanie do polskiej komisji badającej okoliczności katastrofy i kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera.
Odnosząc się do poszczególnych wniosków MAK, szef MON powiedział, że "nie można ocenić tego raportu, jako raport rzetelny". "Jestem głęboko przekonany, że rzetelny raport będzie przygotowany przez polską komisję, dlatego, że znam ministra Millera i znam jego odpowiedzialność, wiem, że komisja została dobrana z najlepszych ekspertów" - powiedział.
Klich wskazał, że nieprawdziwe jest na przykład stwierdzenie z raportu MAK, według którego dowódca załogi Tu-154M nie miał w ciągu ostatnich pięciu miesięcy szkolenia w trudnych warunkach atmosferycznych. "Nasza komisja pisze, że dowódca statku powietrznego w rzeczywistości miał przerwę ponad pięć miesięcy w wykonaniu podejść do lądowania w warunkach minimalnych, co jest zasadniczą różnicą" - mówił.
"W trudnych warunkach załoga wykonywała loty regularnie" - mówił Klich powołując się na polskie uwagi.
Szef MON przypomniał także, że już w kwietniu 2008 r. po katastrofie samolotu wojskowego CASA w Mirosławcu polecił szefowi Sztabu Generalnego WP m.in. przywrócić dyscyplinę w Siłach Zbrojnych i we wszystkich jednostkach im podległych, przywrócić przestrzeganie obowiązujących standardów postępowania i bezwzględnie stosować obowiązujące procedury szkoleniowe. "Profesjonalne wojsko musi opierać się na dyscyplinie oraz na przestrzeganiu standardów i norm" - mówił Klich.
Pytany, czy obecność w kabinie pilotów gen. Andrzeja Błasika była złamaniem dyscypliny, Klich odpowiedział, że "nie było to złamaniem przepisów, bo w owym czasie takich przepisów nie było", zostały wprowadzone dopiero po katastrofie smoleńskiej. (PAP)
mja/ bos/ mag/
Komentarze