Eksperci: pilnie potrzebne przepisy dla bezzałogowych samolotów
Rozpoczęta w środę w porcie lotniczym Katowice międzynarodowa konferencja „Telematyka systemów transportowych” zgromadziła praktyków i naukowców, zajmujących się nowymi technologiami w nawigacji i łączności oraz stosowanymi w lotnictwie rozwiązaniami informatycznymi.
Wśród największych wyzwań, wymagających rozwiązania w polskiej przestrzeni powietrznej, wymieniano m.in. upowszechnienie coraz bardziej dostępnych bezzałogowych samolotów. Te kojarzone do niedawna głównie z wojskiem i służbami specjalnymi maszyny dziś mają wiele cywilnych zastosowań, m.in. w geodezji, energetyce, monitoringu, a także np. do fotografowania.
Prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) Krzysztof Banaszek przypomniał, że znowelizowane w ubiegłym roku prawo lotnicze określiło główne zasady lotów statków bezzałogowych w tzw. przestrzeni kontrolowanej, czyli tam, gdzie ruch reguluje PAŻP. Wciąż nie ma jednak rozporządzenia resortu transportu, precyzującego szczegóły. Problem dotyczy również pozostałej przestrzeni – do 3 tys. metrów nad ziemią – gdzie latają np. awionetki i inne niewielkie maszyny.
Obecnie, aby samolot bezzałogowy mógł wzbić się w niebo, PAŻP musi wydzielić dla niego specjalną strefę, gdzie może latać. „Jest to opisane w prawie i możemy to robić. Problem w tym, że takich obiektów będzie przybywać, a nieba nie ma za dużo. Jeżeli zaczniemy je +kroić+ na kawałki, wkrótce okaże się, że nie wystarczy ich dla wszystkich chętnych” – tłumaczył Banaszek.
Jego zdaniem sprecyzowania wymagają m.in. regulacje dotyczące łączności znajdującego się na ziemi operatora takiej maszyny z kontrolerem lotów czy np. innym, załogowym samolotem. Chodzi także o wypracowanie procedur na wypadek awarii takiego obiektu.
„Musimy doprowadzić do tego, żeby były jasne, przejrzyste zasady dotyczące łączności z operatorem, dotyczące zgłaszania tych lotów, a także dotyczące zachowania się tego obiektu w sytuacji, gdy będzie działo się z nim coś nie tak” – wskazał prezes PAŻP.
Chodzi o gwarancję, że maszyna, która ulegnie awarii, nie zagrozi bezpieczeństwu ruchu lotniczego oraz obiektów na ziemi. Potrzebne są regulacje, by bezzałogowy samolot mógł wrócić do bazy lub bezpiecznie spaść na ziemię – np. na spadochronie, w sytuacji, gdy z powodu awarii opuści on zaprogramowaną dla siebie strefę.
Według Banaszka po niewielkich, ważących często kilkadziesiąt kilogramów maszynach, które będą latać poza przestrzenią kontrolowaną, a więc poniżej 3 tys. metrów, trudno wymagać podobnego wyposażenia technicznego jak w dużych samolotach. Tym bardziej określenia wymaga, w co taka maszyna musi być wyposażona. Trzeba też sprecyzować zasady, umożliwiające (lub nie) ruch takich maszyn w tej samej przestrzeni, gdzie latają inne samoloty.
„Przygotowując przepisy musimy dążyć do tego, by były to reguły zbliżone do tych, jakie dotyczą tradycyjnych samolotów. Inaczej tego +tortu+ nie starczy dla wszystkich i trzeba będzie w jakiś sposób ograniczać dostęp do przestrzeni – np. tam gdzie lata jeden bezpilotowiec nie będzie mógł latać drugi, albo nie będzie mógł pojawić się tam nawet mały samolot załogowy” – uważa szef PAŻP.
Eksperci wskazują, że liczba bezzałogowych aparatów lotniczych oraz wielość ich zastosowań będą rosły. Obecnie, oprócz celów militarnych, stosuje się je m.in. do fotografowania, pomiarów terenu, monitoringu obiektów, kontroli linii energetycznych itp. Zastosowań może być znacznie więcej.
„Obserwacja polskiego rynku wskazuje, że polski przemysł już dzisiaj jest gotowy do dostarczenia tego typu obiektów. Dlatego prawo w tym zakresie jest potrzebne w ciągu najbliższych kilku-kilkunastu miesięcy. Inaczej ten rynek nam zniknie, bo jeśli nie będzie uregulowanych zasad potencjalni nabywcy zniechęcą się i pozostaną tylko niszowe zastosowania oraz działania specjalnych jednostek MSW czy MON” – ocenił Banaszek.(PAP)
mab/ amac/
Komentarze