Chińskie wojsko przetestowało ciężkiego drona, który ma konkurować z amerykańskimi maszynami
Chińskie wojsko przeprowadziło w ostatnim czasie testy ciężkiego drona krajowej produkcji. Maszyna o nazwie CH-5 Rainbow ma być o połowę tańsza od amerykańskiego odpowiednika MQ-9 Reapera – przekonuje ekspert.
Ekspert specjalizujący się w tematyce dronów Wang Song wyjaśnia na łamach poniedziałkowego dziennika "South China Morning Post", iż chiński ciężki dron został ostatecznie oblatany w piątek na lotnisku wojskowym w prowincji Hebei. Agencja Xinhua potwierdza, że nie był to test prototypu, ale próba modelu wprowadzanego do seryjnej produkcji. Jego pojawienie się może oznaczać zmiany na rynku wojskowego wyposażenia, ponieważ Chiny są gotowe sprzedawać CH-5 zagranicę.
Wang, który jest także profesorem na wydziale aeronautyki na Uniwersytecie Beihang w Pekinie szacuje jego koszt na poziomie połowy obecnej ceny Reapera, którą w 2013 roku określono na poziomie 16,9 mln dolarów za sztukę.
CH-5 będzie w stanie przenosić 16 pocisków rakietowych powietrze-ziemia i utrzymywać się w powietrzu przez dwa dni – zapewniał główny projektant drona w wypowiedzi dla dziennika "Global Times" z ub.r. Po wprowadzeniu dalszych modyfikacji maszyna może krążyć przez 120 godzin i działać w zasięgu 10 tys. km.
Według informacji sprzed roku CH-5 jest przystosowany głównie do atakowania celów odległych o 3 tys. km i działania przez 20 godzin, co zdaniem projektanta "pozostawia drony Predator daleko w tyle". Jedną z dodatkowych zalet chińskiego drona ma być też duża prostota obsługi, którą dziennik "South China Morning Post" określa jako dostępną dla studenta znającego podstawy lotnictwa po jednym, dwóch dniach szkolenia.
Na korzyść amerykańskiego Reapera przemawia wyższy pułap (od 12 do 15 km) pozwalający unikać obrony przeciwlotniczej, natomiast CH-5 może działać do wysokości 9 km, co czyni go bardziej narażonym na ataki obrony naziemnej. Wang przyznaje także, iż wciąż słabym punktem chińskich konstrukcji, dotyczy to również samolotów myśliwskich, pozostają silniki o zbyt niewielkich osiągach w porównaniu do zagranicznych konkurentów.
Rafał Tomański
Komentarze