32 rebeliantów i 4 pracowników radia zginęło w Jemenie
Al-Hudajda znajduje się w rękach szyickich rebeliantów z ruchu Huti, których Rijad i Abu Zabi nazywają "bojownikami na żołdzie Iranu".
Stacja radiowa, w której zginęły cztery osoby, nosi nazwę Almaraweah. Do nalotu na nią doszło po rozpoczęciu w zeszłym tygodniu przez arabską koalicję pod dowództwem Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich ofensywy w celu odbicia Al-Hudajdy, która jest głównym portem na północy Jemenu i bramą do zaopatrzenia stolicy kraju, Sany.
Według wojsk jemeńskich w ataku na radio zginęły trzy osoby, a według kontrolowanej przez Hutich telewizji Al-Masirah - cztery, z których trzy to członkowie ochrony, a tylko jedna to pracownik radia.
Koalicja pod wodzą Rijadu walczy o przywrócenie władzy prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego, któremu podlega tylko południowa część Jemenu. Stolicę, Sanę, kontroluje ruch Huti.
Siły wierne Hadiemu wspierane przez koalicję opanowały w zeszłym tygodniu, w parę dni po załamaniu się 6 września rozmów pokojowych w Genewie, główną drogę łączącą Al-Hudajdę z Saną. Port w Al-Hudajdzie jest niezbędny do przybycia pomocy humanitarnej i według koalicji arabsko-sunnickiej popieranej przez Zachód, odbicie Al-Hudajdy zmusiłoby popieranych przez Iran szyickich rebeliantów do negocjacji.
W ciągu ostatniej doby w nalotach wokół Al-Hudajdy zginęło co najmniej 32 rebeliantów, a 14 zostało rannych.
W niedzielę według źródeł na lotnisku do Sany przybył wysłannik ONZ Martin Griffiths. W czwartek rozpoczął on rozmowy z przedstawicielami rebeliantów w Maskacie, stolicy Omanu, i planuje rozmowy z ich przywódcami w Sanie.(PAP)
klm/
Komentarze