Checklisty – po co to komu?
Po co komu checklisty? Ilu pilotów tyle opinii na temat checklist (C/L), czy są potrzebne na małych samolotach i jeśli już to jak je stosować i do czego. Osobiście uważam że właśnie na początku drogi lotniczej spełniają większą rolę niż w lotnictwie komunikacyjnym gdzie z kolei są niezbędnym elementem codziennych procedur w wieloosobowej załodze.
Czym tak naprawdę jest checklista (C/L) i skąd się wzięła?
Również w tym przypadku potrzeba okazała się matką wynalazku. Przypuszczalnie po kilku lądowaniach bez podwozia i kilku startach bez klap zakończonych w krzakach ktoś kto przeżył zapisał na tablicy przyrządów dużymi literami to o czym zapominał najczęściej.
Ile razy zdarzyło się że wystartowaliście bez sprawdzenia iskrowników? Ile razy bez klap? Ile razy nie schowaliście podwozia? Jeżeli chociaż raz, to o raz za dużo.
Najkrótsza droga do wypadku lotniczego prowadzi na skróty. Omijając procedurę świadomie lub nieświadomie rozpoczynamy ciąg zdarzeń który może doprowadzić do sytuacji bez wyjścia. Mały kawałek papieru może uratować życie jeśli wiemy co z nim robić.
C/L ma być spisem podstawowych procedur które mają zapewnić nam przeżycie w czasie wykonywania powtarzalnych czynności, w które wkraść się może Pani Rutyna - największy wróg pilota.
W niektórych przypadkach C/L mogą stanowić przerost formy nad treścią. Miałem okazję latać w ośrodku, który stosował do znanej wszystkim „Wilgi” checklisty dłuższe niż do Pipra Seneca. Ponieważ był to etap mojego przeszkolenia na ten typ samolotu, checklisty bardziej przeszkadzały zamiast pomagać w skupieniu się na lataniu. Jak bardzo zdziwiłem się w aeroklubie kiedy okazało się że ten samolot to kilka przełączników i manetka. Z drugiej strony znam kilka osób dla których lot na Wildze był ostatnim lotem, zatem zawsze trzeba zachować odpowiednie proporcje i zdrowy rozsądek.
Jak prawidłowo używać chcecklisty ?
Prawda jak zawsze leży gdzieś pośrodku. C/L ma pomagać a nie przeszkadzać i to jest najważniejsza kwestia która dotyczy tego tematu. Jeśli lecimy sami ma to być nasz Anioł Stróż albo przynajmniej ostatnia deska ratunku. Latanie w załodze wieloosobowej ma tą zaletę że zawsze ten drugi może nam pomóc albo przynajmniej coś zasugerować, sami jesteśmy zdani tylko na siebie, no i może jeszcze właśnie na checklistę.
Efektywne zastosowanie wiedzy lotniczej (Airmanship) polega również, w dużym uproszczeniu, na ciągłej gotowości do prawidłowego zarządzenia sytuacją awaryjną, której wcale nie chcemy doświadczyć w czasie lotu a która ma zazwyczaj miejsce w najmniej oczekiwanym momencie i wbrew naszej woli. W tym celu uczymy się obsługiwać samolot w miarę bezbłędnie i na pamięć. Jest to miłe uczucie kiedy ręce same zaczynają chodzić po cockpicie, kółka dotykają ziemi nawet w tymi miejscu którym planowaliśmy, no prawie. Co się jednak dzieje gdy ogarnia nas zmęczenie a pogoda robi się bardziej dla grzybów i mchu niż dla ludzi? Popełniamy błędy tam gdzie normalnie się tego nikt po nas nie spodziewa a na pewno nie my sami.
Całość artykułu na stronie myFTO.
Komentarze