Przejdź do treści
Lotnisko Aeroklubu Rzeszowskiego
Źródło artykułu

Z życia aeroklubów: Aeroklub Rzeszowski jest idealnym miejscem do odbycia szkolenia...

O historii, działalności, planach na przyszłość Aeroklubu Rzeszowskiego, a także infrastrukturze i dostępności miejscowego lotniska dla pilotów lotnictwa ogólnego, z Dyrektorem Aeroklubu rozmawia Marcin Ziółek.

Andrzej Marszałek
: W Aeroklubie Rzeszowskim od 1 lipca 1973r. Przez ostatnie trzy kadencje V-ce Prezes Zarządu, a od 1 kwietnia 2012 r. dyrektor Aeroklubu. Nalot na szybowcach 800 godzin, na samolotach 1200 godzin. W latach 1986 - 1991 członek Samolotowej Kadry Narodowej, wicemistrz i mistrz Polski Juniorów (w załodze z Wacławem  Nyczem-1976, 1977), wicemistrz Polski seniorów (w załodze z Witkiem Świadkiem). Aktywny zawodnik w lataniu szybowcowym. Uczestnik ostatnich edycji Mistrzostw Polski.                   

Marcin Ziółek: Ilu pilotów/skoczków dotychczas wyszkolił Aeroklub Rzeszowski?

Andrzej Marszałek:
Aeroklub Rzeszowski w swojej 67 letniej historii wyszkolił wielu wspaniałych pilotów i skoczków spadochronowych. I nie chodzi tu o liczby, ponieważ każdy z Aeroklubów Regionalnych ma na swym koncie wyszkolonych tysiące pilotów i skoczków. Szczególnie dotyczy to okresu, gdy lotnictwo aeroklubowe było dotowane przez wojsko. Wszyscy szkolili się w ramach LPW i wielu młodych ludzi w tym czasie bezpłatnie uzyskiwało uprawnienia lotnicze, których w obecnym czasie, gdy trzeba zapłacić za skok czy lot określoną kwotę pieniędzy już tylu nie będzie.Skupiłbym się raczej na jakości szkolenia i tak zaczynając od sekcji spadochronowej, w latach 70 ubiegłego wieku trener Bolesław Gargała skupił w Aeroklubie wielu młodych ludzi, byli wśród nich m. in. Wacław Czyż, Janusz Mac, późniejsza czołówka światowa.

Sekcja szybowcowa w tym samym czasie skupiona wokół Janusza Trzeciaka późniejszego Wicemistrza Świata i Mistrza Europy, który zabierał na przeloty młodych juniorów Witka Czarnika, Sławka Górkę czy Krzyśka Żyzińskiego - późniejszych reprezentantów kraju. Janusz Trzeciak przekazywał swoją wiedzę, uczył meteorologii, liczenia dolotów, możliwości szybowców. W ramach sekcji szybowcowej bardzo prężnie działała akrobacja na „Kobuzie”, Rysiek Łukasiewicz został Wicemistrzem Polski, Krzysiek Wyskiel latał w reprezentacji Polski, zginął tragicznie w trakcie rozgrywanych Mistrzostw Świata w akrobacji szybowcowej w Hockenheim w Niemczech.

Najwięcej splendoru i chwały przynosiła jednak sekcja samolotowa. Już w latach 60 ub. wieku nasi piloci samolotowi zdobywali medale Mistrzostw Polski w akrobacji samolotowej, w 5 samolotów latali na pokazy prezentując słynną bieszczadzką różyczkę.

Największy rozkwit sekcji nastąpił w latach 70, kiedy zaczęli latać w Aeroklubie Janek Baran, Witek Świadek, Zbyszek Staryszak, a trochę później Wacek Nycz i jeszcze później Marek Kachaniak, Darek Lewek i wielu innych wspaniałych pilotów. Wystarczy jak powiem, że w latach 80 w Samolotowej Kadrze Polski było z Rzeszowa w jednym czasie 7 osób czyli połowa kadry. Ja również  byłem w tym składzie. W tamtym czasie latało się więcej zawodów rajdowo- nawigacyjnych w załogach 2 osobowych, więc na Mistrzostwach Polski np. w Elblągu w 1987 roku było 7 Wilg i 14 osób z samego Rzeszowa.



MZ: Jaki procentowo jest udział w Aeroklubie komercyjnej działalności szkoleniowej, a jaki działalności sportowej?

AM:
W przypadku naszego Aeroklubu trudno mówić o komercji, jeżeli wszystkie środki uzyskiwane z dopłat do prowadzonych szkoleń z ledwością wystarczają na zakup paliwa, opłacenie instruktorów, pokrycie kosztów bieżącej działalności Aeroklubu, nie mówiąc o odkładaniu środków na remonty sprzętu czy jego ubezpieczenie. Tak więc jest to działalność stricte statutowa. W ostatnich dwóch latach po zmianie władz Aeroklubu rozpoczęliśmy bardziej intensywnie szkolić do PPL(A) ze względu na takie właśnie zapotrzebowanie, chociażby ze względu na sąsiedztwo Ośrodka Szkolenia Lotniczego Politechniki Rzeszowskiej. Oczywiście nie zaniedbujemy szkolenia spadochronowego gdyż na tego typu szkolenie zawsze jest zapotrzebowanie, gorzej jest ze szkoleniem szybowcowym, ze względu na to że latamy na lotnisku kontrolowanym EPRZ, duży ruch samolotów naszych oraz OKLu, a także innych komercyjnych ośrodków szkoleniowych wymusza szkolenie wyłącznie na holu za samolotem, co przy cenach konkurencyjnych w ościennych ośrodkach szkolących za wyciągarką jest dużym wyzwaniem organizacyjnym, któremu staramy się sprostać i również szkolimy, może nie w takich ilościach na jaki mamy potencjał, ale nie odpuszczamy. Naszym atutem w rozmowach z potencjalnymi chętnymi do szkolenia jest właśnie argument, że jedynie w Aeroklubie można się realizować po uzyskaniu licencji we współzawodnictwie sportowym, czego nie ma w typowych ośrodkach komercyjnych nastawionych wyłącznie na zysk i jak największy „przerób”.

MZ: Najważniejsze zdarzenie w dotychczasowej historii Aeroklubu i miejscowego lotniska?

AM:
Niewątpliwie w 67 letniej historii Aeroklubu było wiele zdarzeń zasługujących na wyartykułowanie, jednak osobiście uważam, że najważniejszym wydarzeniem było zdobycie tytułu Mistrza Świata w lataniu Rajdowo Nawigacyjnym indywidualnie i drużynowo przez Witka Świadka z nawigatorem Andrzejem Korzeniowskim w roku 1980, który to sukces następnie został powtórzony trzykrotnie przez Wacka Nycza w Mistrzostwach Świata w Lataniu Precyzyjnym. Jednak ten pierwszy tytuł w powojennej historii Polski był bezpośrednim kontynuowaniem wielkich sukcesów na arenie międzynarodowej w okresie międzywojennym polskich pilotów przez wielu porównywanym do wielkiego zwycięstwa  Żwirki i Wigury.       

   
MZ: Czy lokalizacja lotniska aeroklubowego jest dla pilotów wadą czy zaletą? Jakie są ich komentarze na ten temat?

AM:
Lokalizacja Aeroklubu na lotnisku o ruchu kontrolowanym, a takim jest EPRZ ma swoje wady i zalety. Ze względu na ciągły wzrost stałych operacji lotniczych, a w sezonie letnim dodatkowych charterów oczywistym jest, że pierwszeństwo mają samoloty lecące wg IFR. Z tego względu musieliśmy bardzo ograniczyć latanie szybowcowe na termikę. Nie możemy również szkolić za wyciągarką i z tego względu podpisaliśmy porozumienie z Aeroklubem w Stalowej Woli i tam nasi szybownicy mogą realizować swoje zadania. Na naszym lotnisku szkolimy wyłącznie na holu za samolotem i to jest największą wadą naszego lotniska. Z kolei szkolenie do PPL(A) w ruchu kontrolowanym, z korespondencją w języku polskim lub angielskim, składaniem planu lotu itp. na pewno więcej nauczy przyszłego pilota niż latanie po kręgu tylko z łącznością z kwadratem.

Większość szkolących się u nas pilotów kieruje swoje dalsze kroki do OKL Politechniki Rzeszowskiej i takie osłuchanie, wpasowywanie się w taki ruch lotniczy powoduje większą pewność. Nasi uczniowie nie mają problemu z przelotem na jakiekolwiek lotnisko w Polsce, czy na Słowacji. Dla tych powodów staramy się więcej sił i środków kierować do sekcji samolotowej. Wyremontowaliśmy dwa samoloty, kolejne trzy  planujemy wyremontować w okresie zimowym. Nie słyszałem komentarzy krytycznych, ale między innymi z powodu składania planu lotu na przylot na nasze lotnisko omijają nas piloci ultralekkich samolotów oczywiście oprócz tych, którzy stacjonują na naszym lotnisku.       

MZ: Na jakie atrakcje w okolicy może liczyć pilot, który zdecydowałby się przylecieć swoim samolotem na jednodniową wycieczkę?

AM:
Rzeszów jest miastem prężnie rozwijającym się, kolorowym, pełnym młodych ludzi. Liczba studentów stawia nasze miasto na pierwszym miejscu w Europie w przeliczeniu liczby studentów na ogół mieszkańców. Rzeszów jak każde miasto ma wiele zabytków godnych odwiedzenia i sfotografowania, tętniący życiem rynek z kawiarniami i letnimi ogródkami. Można polecieć w Bieszczady na lądowisko w Arłamowie, z którym Aeroklub podpisał  porozumienie o współpracy. Można również potraktować nasze lotnisko jako miejsce zmiany samolotu na większy kaliber i wylot na wczasy w każde miejsce Europy.

MZ: Aeroklub Rzeszowski mógłby działać prężniej, gdyby...  ?

AM:
Aeroklub mógłby działać prężniej gdyby posiadał więcej środków finansowych, co jest pewnie  problemem większości aeroklubów. Środki ze szkolenia ledwo pokrywają koszty takie jak: resursy, paliwo i ubezpieczenie. Na zakup nowego sprzętu godnego XXI wieku nie mamy środków nie mówiąc o remontach bieżących sprzętu latającego, ale też i budynków. Można mieć wizje rozwoju ale niestety wizje kosztują, mamy nadzieję wykorzystać środki unijne z nowej transzy na lata 2014-2020.


MZ: Jakie są plany inwestycyjne Aeroklubu?

AM:
Ze względu na planowane inwestycje związane z rozbudową Portu Lotniczego prawdopodobnie w miejscu obecnego hangaru powstanie rondo oraz dwupasmowy dojazd do Portu. Będzie się to wiązało z pilną budową nowego hangaru lub dwóch mniejszych. Będzie to możliwe po otrzymaniu rekompensaty finansowej za działkę oraz budynki, ponieważ Aeroklub nie dysponuje takimi środkami. Planujemy również zainwestowanie w nowy samolot do szkolenia, a także remont obecnego budynku aeroklubowego, ale te wszystkie plany zweryfikuje zasób portfela.

MZ: Lotnicze marzenie Dyrektora Aeroklubu?

AM:
Prywatnie chciałbym wreszcie zrobić przewyższenie do złotej i diamentowej odznaki, a służbowo marzy mi się powstanie ośrodka szkolenia młodych pilotów w kierunku latania zawodniczego ze względu na tradycje i osiągniecia Aeroklubu w tej dziedzinie. Moje marzenia dotyczą również zakupu nowoczesnych samolotów i szybowców, które służyłyby naszym pilotom do szkolenia i startów w zawodach. Największym i najbardziej skrytym marzeniem jest jednak start w Mistrzostwach Świata w Lataniu Rajdowo-Nawigacyjnym….wiele lat życia poświeciłem lataniu sportowemu, byłem członkiem Kadry Narodowej, niestety nigdy nie udało mi się wystartować w Mistrzostwach Świata z „Orłem na piersi”.

MZ: Jakby w kilku słowach zachęciłby Pan do przylotów na lotnisko Aeroklubu Rzeszowskiego?

AM:
Aeroklub Rzeszowski jest idealnym miejscem do odbycia szkolenia do PPL(A). Tylko u nas całe szkolenie odbywa się na lotnisku kontrolowanym ze wszystkimi reżimami. Tylko u nas latając „małą Cessną” można się poczuć jak pilot komunikacyjny dużego samolotu.

MZ: I na koniec nasze firmowe pytanie – jakiej muzyki Pan słucha?

AM:
Muzyki spokojnej, relaksującej.

MZ: Dziękuję za rozmowę.

AM:
Dziękuję.


 

Czytaj także pozostałe artykuły w serii "Z życia aeroklubów"

Z życia aeroklubów: Aeroklub Ziemi Zamojskiej

Aeroklub Ziemi Pilskiej „Nasza organizacja jest nastawiona na typową działalność statutową…”

 „…gdyby nie było Aeroklubu Warszawskiego, nie byłoby dużej części historii lotnictwa polskiego"

Aeroklub Krakowski to nie kilka osób, które zarządzają wszystkim...

Aeroklub Pomorski: "Nasze lotnisko jest przyjazne pilotom…"

Aeroklub Ziemi Piotrkowskiej: „Gdy brakuje mi powietrza, to ...”

 
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony