Przejdź do treści
Źródło artykułu

Słupsk: mowy końcowe w procesie o spowodowanie wypadku szybowca, którego skutkiem była śmierć 17-latka

Przed Sądem Rejonowym w Słupsku w piątek zakończył się proces 74-letniego instruktora pilotażu oskarżonego m.in. o spowodowanie w 2018 r. wypadku szybowca, którego skutkiem była śmierć 17-letniego kursanta. W mowach końcowych oskarżyciel zażądał dla Andrzeja R. 3 lat więzienia. Obrona chce jego uniewinnienia.

3 lipca 2018 r. szybowiec z instruktorem i 17-letnim kursantem Krystianem D. wystartował z lotniska w Krępie Słupskiej (Pomorskie). To był lot szkoleniowy, dziewiąty w życiu chłopca, który 3 lipca rozpoczął kurs podstawowy. Niedaleko od miejsca startu ok. godz. 12.30 instruktor zgłosił obsłudze naziemnej, że ma problemy w trakcie lotu i musi lądować. Następnie kontakt radiowy się urwał. Szybowiec wpadł w korkociąg i rozbił się w młodniku, w miejscowości Łupiny. Nieprzytomny 17-latek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Z obrażeniami ciała przewieziony tam został również instruktor. Po kilku godzinach chłopiec zmarł.

Sędzia Ryszard Błencki w piątek nie uwzględnił wniosków dowodowych złożonych w poprzednim terminie rozprawy przez obronę oskarżonego Andrzeja R., zamknął przewód sądowy w procesie, który przed słupskim sądem rejonowym toczył się od 20 sierpnia 2021 r. Strony wygłosiły mowy końcowe.

Prokurator Prokuratury Okręgowej w Słupsku Marek Buchwald zażądał dla oskarżonego 2,5 roku pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku lotniczego ze skutkiem śmiertelnym oraz ośmiu miesięcy więzienia za popełnienie trzech przestępstw związanych z wyłudzeniem nieprawdy w dokumentach poświadczających wymagany stan jego zdrowia jako instruktora lotnictwa. Prok. Buchwald chce dla Andrzeja R. łącznej kary 3 lat pozbawienia wolności, zakazu prowadzenia wszelkich statków powietrznych na okres 10 lat oraz orzeczenia na rzecz pokrzywdzonych kwoty 30 tys. zł. Oskarżony miałby także pokryć koszty sądowe.

Oskarżyciel wskazał, że materiał dowodowy potwierdza, że Andrzej R. od 5 lat nie powinien uczestniczyć w szkoleniach praktycznych. Do wykonywania zawodu instruktora pilotażu szybowca od 2013 r. dyskwalifikowała go choroba.

"Oskarżony, pomimo pełnej wiedzy o swoim stanie zdrowia, występując do lekarzy orzeczników o wydanie orzeczeń uprawniających go do dalszej pracy, podawał nieprawdę. (…) Wprowadzał lekarzy w błąd, nie pozwalał im prawidłowo określić jego stan zdrowia" – mówił prokurator.

Zaznaczył, że oskarżony, który twierdził w toku procesu, iż nie pamięta, co zdarzyło się podczas lotu, nie wskazał przyczyny wypadku. Materiał dowodowy wykluczył, by tkwiła ona w wadzie sprzętu. W ocenie oskarżyciela to był błąd ludzki, a to Andrzej R. był "dowódcą tego lotu".

Prok. Buchwald zwrócił uwagę, powołując się na opinię biegłego, że samo szkolenie pilotażu szybowca było zaplanowane prawidłowo, ale jego przeprowadzenie już nie.

"Instruktor nie powinien nigdy dopuścić do dodatkowych manewrów, które zostały przeprowadzone, a jeżeli już to zrobił to powinien sam przejąć stery” – mówił oskarżyciel.

Zaznaczył, że Andrzej R. potwierdził na sali sądowej, że w chwili pilotażu miał zdolność do prowadzenia kursu, po wypadku był w pełni przytomny.

W ocenie oskarżyciela Andrzej R. nie wykazał skruchy, szczerze nie przeprosił. "Przez cały proces starał się udowodnić, że to nie jego wina" – powiedział prok. Buchwald. Dodał, że nawet gdyby przyjąć, że wypadek to skutek choroby oskarżonego, to i tak oznacza to, że nie powinien w ogóle znaleźć się za starami samolotu.

Rodzice zmarłego 17-latka, którzy w procesie są oskarżycielami posiłkowymi, wnieśli o maksymalny wymiar kary. Ich pełnomocniczka chce dla nich po 50 tys. zł zadośćuczynienia i obciążenia oskarżonego kosztami sądowymi.

Obrona Andrzeja R. wniosła o uniewinnienie od wszystkich zarzutów, przy czym, gdyby sąd zmienił kwalifikację prawną dotyczącą spowodowania wypadku i uznał, że to było nieumyślne, obrona chciałaby warunkowego umorzenia. Wniosła także o nieobciążanie kosztami postępowania oskarżonego. Mec. Magdalena Zawadzka zaznaczyła, że zabezpieczony przez prokuraturę szybowiec przez 262 dni stał na prywatnym parkingu.

"Nie ma wątpliwości, że doszło do tragicznego wypadku. Rozumiem, jaką stratę czują rodzice Krystiana D., ale i Andrzejowi R. życie solidnie dało w kość w wyniku tego wypadku" – mówiła mec. Zawadzka, mając na uwadze pogorszenie się zdrowia oskarżonego.

Zaznaczyła, że dokumentacja lekarska oskarżonego nie wskazuje na to, by, gdy doszło do wypadku, cierpiał na chorobę wymagającą dodatkowych badań i wykluczająca go z zawodu. Badania okresowe Andrzej R. wykonywał.

"Andrzej R. był osobą dobrego zdrowia, cieszącym się wigorem, nie skarżył się na zmęczenie, na cokolwiek, co mogłoby rzutować na jego witalność. Prowadził kursy nawet przez 7 godzin dziennie, gdyby czuł się źle, by tego nie robił" – mówiła.

Wskazała, że dziwi ją to, dlaczego prokuratura nie przedstawiła zarzutów także lekarzowi orzecznikowi. Jej zdaniem, obowiązkiem prokuratury powinno być przesłuchanie tego lekarza jeszcze w śledztwie. Tego nie zrobiono, a gdy domagała się tego obrona już na etapie procesu, było to niemożliwe, bo lekarz zmarł.

Mec. Zawadzka, opierając się na opinii neurologa, przekonywała, że to nie przewlekła choroba, a mikroudar, którego nie da się wcześniej zdiagnozować, spowodował utratę świadomości oskarżonego.

Wyrok sąd ogłosi 14 października.


Przeczytaj również:
Akt oskarżenia przeciwko instruktorowi lotnictwa za śmiertelny wypadek, w którym zginął 17-latek
Słupsk: instruktor przed sądem m.in. za spowodowanie wypadku szybowca, w którym zginął 17-latek
Słupsk: w sprawie wypadku szybowca, w którym zginął 17-letni kursant, obrona zgłosiła nowe wnioski dowodowe
Raport końcowy 1918/18 z wypadku szybowca SZD-9 bis Bocian 1E w miejscowości Łupiny k. Słupska – LINK

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony