Sebastian Kawa: Wyścig to wyścig
We wtorek były wreszcie afrykańskie warunki.
Wyścigi Szybowcowe Grand Prix to ostra gra. Nie ma w nich miejsca na błędy i wahania.
W zawodach klasycznych FAI wystarczy unikać większej wtopy a wożąc się pasywnie za przebojowymi pilotami można uzyskać bardzo dobry wynik końcowy. Natomiast w wyścigu Grand Prix moment nieuwagi, niefart w wyborze wariantu trasy a nawet przelotu pod chmurą, jedno nie trafione okrążenie we wznoszeniu tzw. pustak, albo jedno kółko za dużo w gasnącym kominie, może skutkować wielkimi stratami punktowymi. Elementy te potęgują się przy szybkich jak dziś wyścigach w którym średnia prędkość na trasie przekroczyła 150 km/h. Poziom uczestników Grand Prix jest bardzo wysoki i wyrównany, bo skład finału wyłoniony został przez zawody eliminacyjne.
Wczorajsze warunki zbliżone były do tych dla jakich zimą przybywają tu piloci z różnych krain świata. Odlot z 1000 m pod ładnymi cumulusami o podnoszących się w miarę wzrostu temperatury podstawach. Na pierwszym odcinku 365- kilometrowej trasy piloci tasowali się początkowo w jednym peletonie, ale w połowie trasy obok Klerksdorf czołówka peletonu w której był Sebastian znalazła komin potrzebny do „przesiadki na wyższe piętro” ze średnim wznoszeniem 2,7 m/ sek, a grupa lecąca tuż za nimi na 3,3 msek. Tuż przed pierwszym punktem zwrotnym powtórzyła się sytuacja. Grupa Sebastiana wykorzystywała komin 3,1 m/sek, a drugiej grupie trafił się o równy metr więcej. Parę kółek w jednym i parę okrążeń w drugim wznoszeniu wystarczyło, aby zaistniała różnica wysokości podzieliła peleton.
Na drugim odcinku trasy chmury przerzedziły się i podniosły do 4000 m, więc Oscar Goudriaan wykorzystując walory własnego podwórka i taktykę wypracowaną podczas codziennego latania w warunkach afrykańskich zdołał w towarzystwie Petra Krejcirika uciec czołówce zawodników.
Sebastiana skusiła ładna chmura za pierwszym punktem, więc odszedł z pilnującymi go Niemcami i Francuzami trochę w bok od trasy.Noszenie było przyzwoite. Wyniosło go i towarzyszących mu pilotów na wysokość 4300 m npm/ 2800 m nad teren/, ale przy prędkościach przeskoku ponad 200 km/h szybko przewija się taśma trasy, toteż Goudriaan i Krejcirik odskoczyli im o 25 km, a grupka której tempo dyktowali doskonale współpracujący ze sobą Brytyjczycy o 12-15 km.Wypracowana przewaga wysokości pozwoliła na dogonienie czołówki i zmniejszenie różnicy wysokości jaka powstała przed pierwszym punktem zwrotnym, ale na dalszym etapie trzeba było pokonywać rozległy obszar bez chmur i dobrych wznoszeń, bo wczorajsza burza obfitym deszczem wystudziła ziemię. Tam grupka z Davisemi i Youngiem, oraz wolnymi elektronami, znów miała więcej szczęści. Dwukrotnie trafili na nieco lepsze wznoszenia i zdołali obronić swoje pozycje w wyścigu.
Sebastian ukończył wyścig i zajął 7 miejsce wśród 9-ciu premiowanych. Dało mu to trzy punkty zysku.
W klasyfikacji generalnej zajmuje drugie miejsce, ale dzieli je z trzema innymi zawodnikami, którzy tak jak on zgromadzili po 15 punktów. Przy tej samej ilości punktów o pozycji decyduje ilość zwycięstw, lub najlepsze miejsce w poprzednich wyścigach. Zrobiło się gęsto w czołówce, lecz nikt nie twierdzi, że będzie łatwo.
T. Kawa
Komentarze