Wielkopolskie: strażacy zakończyli akcję ratowniczą po śmiertelnym wypadku lotniczym
Ratownicy nie znaleźli rzekomej drugiej osoby poszkodowanej w wypadku motolotni kabinowej, która we wtorkowe popołudnie rozbiła się w Jeziorze Kłeckim (pow. gnieźnieński, woj. wielkopolskie). W wypadku zginął pilot maszyny. W środę wrak motolotni zostanie wyciągnięty z wody.
Rzecznik prasowy gnieźnieńskiej straży pożarnej mł. bryg. Jarosław Łagutoczkin przekazał PAP, że strażacy zakończyli działania ratownicze na Jeziorze Kłeckim przed godz. 20.
"Grupa nurkowa przeszukiwała teren wokół wraku przy użyciu specjalistycznych urządzeń do lokalizacji poszkodowanych, niemniej nikt nie został znaleziony. Wrak będzie jutro wydobywany na powierzchnię wody, ale to będzie nadzorować policja i komisja badania wypadków lotniczych" – powiedział.
Służby ratunkowe zostały powiadomione o wypadku przez przechodnia we wtorek około godz. 15.30.
Około godz. 17 przybyli na miejsce zdarzenia strażacy z grup wodno-nurkowych i wydobyli z wraku maszyny mężczyznę, którego pomimo reanimacji nie udało się uratować.
Według jednego ze świadków zdarzenia na pokładzie motolotni mogły znajdować się dwie osoby, dlatego strażacy przez kilka godzin poszukiwali rzekomej drugiej ofiary wypadku. Łagutoczkin podkreślił, że widoczność w wodzie jeziora była bardzo mała, a nurkowie działali "praktycznie po omacku".
Wrak motolotni znajduje się na głębokości 3 m, około 150 m od brzegu jeziora, z którego ratownicy prowadzili swoje działania i 50-80 m od drugiego brzegu zbiornika.
W popołudniowej akcji ratowniczej brało udział łącznie 10 jednostek straży pożarnej, w tym dwie grupy wodno-nurkowe z Poznania i Konina.
Komentarze