V-2 leci z okupowanej Polski do aliantów
W nocy z 25 na 26 lipca 1944 roku brytyjski samolot Dakota zabrał z okupowanej Polski części niemieckiej rakiety V-2 i dokumentację opracowaną przez polskich naukowców na temat pocisku. Dzięki operacji nazwanej Most III alianci zdobyli informacje, które pozwoliły im skutecznie przygotować się do obrony przed atakiem z użyciem tajnej broni Hitlera.
„Noc była parna, pogodna i cicha. (…) Nagle około godziny 24-tej dał się słyszeć od południowego zachodu warkot ciężkiej lotniczej maszyny. Głos ten potężniał, nadchodził i rósł. Przerwanie panującej ciszy postawiło wszystkich na nogi. Nadlatywała oczekiwana Dakota”, zapisał we wspomnieniach ppłk Władysław Kabat „Brzechwa”, dowódca osłony akcji Most III, zorganizowanej 25–26 lipca 1944 roku. – W 1944 roku odbyły się już dwie operacje Most, czyli loty łącznikowe do okupowanej Polski – mówi dr Marek Jankowski, historyk II wojny światowej. Były to akcje przerzutu emisariuszy polskiego rządu w Londynie, cichociemnych, a także zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Za organizację operacji odpowiadał Oddział VI Specjalny Sztabu Naczelnego Wodza przy współpracy z brytyjskim Special Operations Executive (SOE – Kierownictwo Operacji Specjalnych).
Zdobyczna rakieta
W lipcu 1944 roku głównym celem operacji miało być przerzucenie na Zachód zdobytych przez wywiad AK części niemieckiej rakiety balistycznej V-2 i opracowania polskich naukowców na temat zasady jej funkcjonowania. Na miejsce lądowania maszyny, która miała zabrać cenny ładunek, wybrano łąki między miejscowościami Wał-Ruda i Jadowniki Mokre niedaleko Tarnowa, nazwane lądowiskiem „Motyl”.
Pierwotnie termin przylotu ustalono na 15 lipca, ale trzeba go było przesunąć z powodu trwających kilka dni opadów, po których powierzchnia lądowiska rozmokła. Niecierpliwie czekano na informacje z Włoch o nowym terminie. Sytuacja skomplikowała się, kiedy na lądowisku „Motyl” Luftwaffe urządziła lotnisko polowe dla samolotów rozpoznawczych. Na szczęście 24 lipca wieczorem niemieckie maszyny odleciały.
Wreszcie 25 lipca z włoskiego lotniska Campo Casale pod Brindisi nadeszła wiadomość, że samolot przyleci o północy. Oddziały AK zajęły stanowiska, obsługa przygotowała sygnalizację świetlną. – Niestety niedługo przed akcją okazało się, że w miejscowości Wał-Ruda pojawił się liczący około 100 żołnierzy niemiecki oddział. Mimo to ppłk Stefan Musiałek-Łowicki „Mirosław”, dowódca akcji, podjął decyzję, że zadanie ma zostać wykonane, w razie konieczności przy użyciu siły – mówi historyk.
23 minuty po północy w środę 26 lipca aliancki samolot Douglas C-47, zwany Dakota, wylądował na polowym lądowisku. Za sterami siedział Nowozelandczyk Stanley Culliford z 267 Dywizjonu RAF. Drugim pilotem był też Kazimierz Sztajer z 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Na pokładzie Dakoty było też czterech cichociemnych: por. Kazimierz Bilski „Rum”, pchor. Jan Nowak „Zych”, pchor. Leszek Starzyński „Malewa” i mjr Bogusław Wolniak „Mięta”.
Na pokład maszyny udającej się do Wielkiej Brytanii wsiedli m.in. kpt. Jerzy Chmielewski „Rafał” (to on przewoził części rakiety, które były ukryte w dwóch stalowych butlach tlenowych), prof. Tomasz Arciszewski, polityk Polskiej Partii Socjalistycznej i późniejszy premier RP na uchodźstwie czy dr Józef Retinger, były doradca polityczny gen. Władysława Sikorskiego, Naczelnego Wodza.
Trudny start
Wyładowanie i załadowanie Dakoty trwało kilka minut. „Wszystko gotowe, trzask zamykanych drzwi i sygnał do odlotu. Zaskakują silniki, potworny ryk, światła, silniki zwiększają maksymalnie obroty, potworny ciąg powietrza z tyłu za samolotem, tył maszyny zaczyna się podnosić i po chwili raptownie gasną światła, milkną silniki” – wspominał w książce „Akcja 3-ci most” por. Zdzisław Baszak „Pirat”.
Okazało się, że koła samolotu ugrzęzły w podmokłej ziemi. Druga i trzecia próba poderwania maszyny okazały się bezowocne. – Istniało duże niebezpieczeństwo, że hałas silników ściągnie oddziały niemieckie, więc w akcie desperacji rozważano spalenie maszyny – podaje dr Jankowski.
Wreszcie por. Baszak wpadł na pomysł podłożenia pod koła maszyny desek. „Pilot ponawia start. Silniki nabierają pełnych obrotów i ryczą potężnie. Dakota drga i rusza z wolna. Nabiera pędu. Robi pętlę i unosi się. Gasną reflektory i maszyna poszybowała w daleką podróż” – opisał „Brzechwa". Dakota szczęśliwie wylądowała w bazie w Campo Casale o 5.43, gdzie miała międzylądowanie przed powrotem do Wielkiej Brytanii. Operacja, łącznie z pobytem na lotnisku w Polsce, trwała 10 godzin i 15 minut. – Przekazane Anglikom części pocisku i informacja o rakiecie V-2, jednej z największych tajemnic III Rzeszy, pozwoliły aliantom na przygotowanie się do obrony przed atakiem tą bronią – zaznacza historyk. Dodaje też, że operacja Most III była jedną z najbardziej spektakularnych akcji Armii Krajowej.
Tajna broń Hitlera
Alianci zaplanowali jeszcze dwie operacje Most. 15 grudnia 1944 w ramach Most IV z Polski do Londynu miało być przewiezionych sześć osób, w tym Jan Nowak-Jeziorański, redaktor radiostacji „Błyskawica” i John Ward, zbiegły z niewoli niemieckiej lotnik RAF-u. Niestety, Dakota z powodu pogorszenia pogody została zawrócona na lotnisko. Z kolei celem akcji Most V, zaplanowanej na połowę stycznia 1945 roku, miało być wywiezienie lotników zestrzelonych nad Polską: 17 Amerykanów, dziesięciu Brytyjczyków i sześciu Polaków. Tę operację przekreśliła rozpoczęta 15 stycznia 1945 roku ofensywa radziecka.
Rakieta V-2, tzw. tajna broń Hitlera (Vergeltungswaffe-2, broń odwetowa nr 2), była pierwszym w historii rakietowym pociskiem balistycznym. Niemcy użyli jej do bombardowania m.in. Londynu, Antwerpii i Brukseli. Wywiad AK zlokalizował w lutym 1943 roku miejsca prowadzenia prób niemieckich pocisków rakietowych V2. Broń ta powstawała w zakładach w Peenemünde niedaleko dzisiejszego Świnoujścia.
Dzięki tym informacjom w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 roku Peenemünde zostało zbombardowane przez brytyjskie lotnictwo. Niemcy musieli przerwać na jakiś czas prace nad rakietami i przenieść ośrodek badawczy w inne miejsce. Wywiad AK ustalił, że próby prowadzone są m.in. na poligonie w rejonie Blizny koło Mielca. 20 maja 1944 roku w okolicach wsi Sarnaki żołnierzom AK udało się przejąć fragmenty niewybuchu V2. Przewieziono je do Warszawy, gdzie specjaliści rozszyfrowali główne zasady jej funkcjonowania i konstrukcji.
Anna Dąbrowska
Komentarze