Sebastian Kawa: Pracowite dni i noce
Każde zawody szybowcowe wymagają przygotowania się pilota i sprzętu, bo drobne niedopatrzenie może owocować przykrymi skutkami.
Skala tych wymogów rośnie z rangą konkursu, a gdy są to mistrzostwa świata na drugiej stronie globu to nie ma miejsca na improwizację i uchybienia. Do mistrzostw jeszcze ponad 3 miesiące, ale w sobotę trzeba będzie upychać szybowce do kontenera, który przez wiele tygodni będzie się kołysał po wodach mórz i oceanów w drodze na kontynent kangurów, dziobaków i misiów koala. Sebastian będzie startował w tych mistrzostwach świata na prototypowej Dianie 2 ze słynnym już znakiem konkursowym BB.
Ta miss lotniczych szlaków ma już niebywałe pasmo sukcesów, ale i przeszłość bogatą. Była szybowcem demonstracyjnym firmy, a obecnie jest prywatną własnością trzech pilotów, którzy wypożyczyli ją na mistrzostwa. Już 3 razy ukręcono jej ogon: w Lesznie, podczas Grand Prix w Turynie, oraz przy górskich wycieczkach w Beskidy.
Piątkowe ważenie wykazało, że przytyła z tego powodu 6 kilogramów. Gdy szybowiec tak oryginalny używają różni ludzie zdarza się im sporo błędów nim poznają jego specyfikę.
Lądowania bez podwozia nie są rzadkością. Podpieranie skrzydeł przy wychylonych klapolotkach i niewłaściwe założenie kółek podpierających skrzydła przy transporcie na lotnisku skutkuje pękaniem, lub deformacją elementów konstrukcji. Dobrze spisują się bezdźwigarowe skrzydła. Świetnie utrzymują skomplikowany kształt. Nie ma na nich uskoku pokrycia przy przejściu na dźwigar, ale kurczący się przez lata klej także deformuje skorupę powodując minimalne wklęśnięcia między podłużnicami.
11 lat eksploatowania szybowca w różnych warunkach klimatycznych i terenowych zrobiło swoje, toteż szczegółowa weryfikacja stanu, mozolne usuwania usterek i uszkodzeń eksploatacyjnych, wypełniły całe dwa tygodnie jakie mieliśmy na dłubanie w jej strukturach. Termin załadunku kontenera ponagla, toteż czwartkowy powrót do domu oświetlała mi jasna tarcza księżyca, a umilały ją piękne koncerty świerszczy i ekscytujące ryki jeleni nawołujących się o tej porze roku do odwiecznej walki o względy łań.
Tradycyjnie już dachu nad głową udzielił nam i nie szczędził kosztownych materiałów Jurek Biskup, właściciel WIRKK- Glider Service Żar.
Bezcenne były rady Stanisława Ogrodzkiego, który współtworzył ten szybowiec i zna wszystkiej jego tajniki.
Jednak główny zakres robót, zwłaszcza mozolne szlifowanie i polerowanie powierzchni, wykonał Sebastian.
Mimo to gdyby nie pomoc Bogdana Drendy, Janka Kosa, Gniewka Micińskiego z WIRKK,
oraz wczorajsze wsparcie ze strony Krzysia Trześniowskiego, to trudno by było dotrzymać terminu spedycji.
Korzystna pogoda pozwoliła wczoraj Sebastianowi na sprawdzenie szybowca w locie i wycieczkę nad Fatrę w towarzystwie Adama Czeladzkiego.
Adam odbierał tu po przeglądzie swojego JS-1.
Wieczorna rosa ujawnia sekrety budowy skrzydła Diany 2. Było sporo szlifowania na tych podłużnicach, ale szybowiec można spokojnie ekspediować na Antypody.
Tomasz Kawa
Komentarze