Najważniejsza premiera sezonu "Prawie wszystko pod kontrolą" - kulisy pracy kontrolera ruchu lotniczego. Bez ściemy.
"Prawie wszystko pod kontrolą" to książka dla każdego, kto chce zobaczyć prawdziwe oblicze zawodów wysokiego ryzyka. Dzięki niej pilot zrozumie dlaczego kontroler bierze na siebie ryzyko, chcąc oszczędzić nerwów załodze w kokpicie i dlaczego czasem konieczne jest wykonanie jeszcze jednego holdingu. Pasażer, dlaczego czasem czeka w dusznym samolocie. Urzędnik administracji lotniczej – jak naprawdę wygląda praca specjalisty operacyjnego. Student lotnictwa otrzyma przewodnik, którego nie znajdzie w podręcznikach.
Maciej Szczukowski, były kontroler ruchu lotniczego z warszawskiego Okęcia, napisał książkę, której prawdopodobnie nie znajdziesz w żadnym oficjalnym komunikacie prasowym. To nie jest lukrowany podręcznik o "fascynującym zawodzie" ani hagiografia bohaterów nieba. To sekcja zwłok systemu, który powinien chronić bezpieczeństwo, a chroni przede wszystkim siebie.
Dwadzieścia jeden lat. Tyle trwa droga od słuchacza kursu podstawowego i praktykanta na wieży kontroli lotniska do momentu, gdy pakujesz rzeczy i wyjeżdżasz do innego kraju. Nie dlatego, że nie kochasz zawodu. Ale dlatego, że system zjada nawet najwytrwalszych.
Gatunki perfekcyjnie wymieszane
Autobiografia, reportaż, dramat, a może po prostu opowiadanie? Niewielu autorom udaje się tak sprytnie wymieszać te gatunki. Jeśli planujesz w przerwie między rozdziałami zrobić herbatę, zrób od razu cały dzbanek – ta książka przykuje do fotela na dłużej niż się spodziewasz.
Szczukowski prowadzi czytelnika przez ponad dwie dekady pracy w zawodzie, w którym co kilka sekund podejmuje się decyzje dotyczące bezpieczeństwa setek ludzi. Gdzie pracuje się w miejscu z widokiem trudnym do opisania. I gdzie permanentny stres szybko uświadamia, że błąd może kosztować zdrowie i życie. Cudze. Lub własne.
Autor swobodnie żongluje gatunkami – autobiografia przeplata się z przystępnym kursem teorii lotniczej, a analizy naukowe z historiami z sal operacyjnych, których nie znajdziesz w żadnym raporcie. Nie dojrzysz ich w trakcie krótkiej wizyty na sali operacyjnej, nie usłyszysz podczas uprzejmego spotkania z działem HR przy ulicy Wieżowej.
Dowiesz się, co naprawdę dzieje się, gdy samolot ląduje poniżej minimów pogodowych, lub bez zezwolenia kontrolera. Do czego zdolni byli współpracownicy chcący udowodnić swoje racje. Że szantaż był elementem systemu zarządzania bezpieczeństwem. Że w imię ochrony swojej licencji trzeba czasem posuwać się do zwykłego kłamstwa. I że "bezpieczeństwo" to hasło, bo nawet naukowcy nie wiedzą, jak je zdefiniować.
Ta książka to nie abstrakcyjne rozważania – to konkretne sytuacje, w których teoria zderza się z brutalnością zarządzania setkami ton metalu w powietrzu.
Momenty przełomowe
W każdej długiej karierze są momenty przełomowe. Dla autora, bezkompromisowego romantyka, takim momentem było lądowanie Boeinga 767 bez podwozia – sytuacja, która mogła skończyć się katastrofą, a skończyła sukcesem. Profesjonalizm załogi, perfekcyjna koordynacja służb, szczęśliwy finał.
I tu kończą się historie medialne. Gdy media opuszczają miejsce zdarzenia, odznaczenia zostają rozdane, a oficjalne oświadczenia wydane, zaczyna się prawdziwe przedstawienie – to, którego kamery już nie zobaczą. To był jeden z wielu momentów, w których autor zrozumiał prostą prawdę: w systemie, gdzie procedury są ważniejsze od ludzi, profesjonalizm nie chroni. Czasem wręcz przeciwnie. To był początek końca – punkt, po którym nie było już odwrotu.
Ludzie i system
Szczukowski pokazuje, że w jego dawnym miejscu pracy pracują wspaniali ludzie – kontrolerzy, instruktorzy, inżynierowie, którzy na co dzień dbają o bezpieczeństwo tysięcy pasażerów. Ludzie dzięki którym tysiące osób znalazło swoje miejsce w lotnictwie lub po prostu to lotnictwo lepiej zrozumiało. Autor oddaje im hołd, bo jeszcze żyją i można się z nimi spotkać.
Piętnuje także tych, którzy celowo i z rozmysłem niszczą to, co mogłoby być ciekawym, satysfakcjonującym i, nomen omen, bezpiecznym miejscem profesjonalnego rozwoju. A wszyscy oni funkcjonują w lub dzięki strukturze, która czasem nagradza milczenie, często ucieka od odpowiedzialności, a Just Culture potrafi traktować jak hasło marketingowe do raportów rocznych.
Czy bezpieczeństwo w ustach polityka jest tym samym, czym zajmuje się na co dzień kontroler ruchu lotniczego? I choć to to samo słowo, to jego znaczenie i rola w systemie jest fundamentalnie różna.
Dla kogo jest ta książka?
Dla przyszłych kontrolerów to lektura obowiązkowa – nie by ich zniechęcić, ale by pokazać prawdę. Jedną, bo spisaną przez pojedynczą osobę. Więc niekoniecznie uniwersalną. Ale opartą na faktach, więc nie pozwalającą na jej całkowite odrzucenie. Jeśli znajdziesz w sobie choć odrobinę tego, co na przełomie wieków odnalazł w sobie Maciej Szczukowski, możesz spróbować sił jako kontroler ruchu lotniczego – w Polsce czy za granicą. Ale warto poznać ten zawód "z pierwszej ręki", zanim podejmiesz decyzję.
Nie zdradzając, jak kończy się ta książka, jestem pewien, że autor tęskni za mikrofonem w miejscu "z najpiękniejszym widokiem" – kilkanaście metrów nad ziemią.
Jednym zdaniem: (Prawie) Wszystko pod kontrolą to dwudziestoletnia podróż przez zawód – piękny, wymagający i potrzebny. Oraz przez system – brutalny, bo traktujący tak profesjonalizm, jak i naturalne ludzkie słabości jak zagrożenia, a niewygodne pytania jak zdradę. To książka napisana szczerze, boleśnie, bez złudzeń. Przykuwa prawdziwością, obrazowością. I nie brakuje w niej humoru.
Gwarantuje, że nie pożałujesz zakupu. Kliknij aby kupić "Prawie wszystko pod kontrolą".
Literatura obowiązkowa dla wszystkich. Polecam.
Paweł Korzec,
dlapilota.pl
Technicznie o książce:
- Książka w miękkiej oprawie
- Ilość stron: 474
- Format: A5 148 cm x 210 cm
Poniżej wybrane fragmenty
Więcej o książce na stronie internetowej Autora kontrolaruchulotniczego.pl