Przejdź do treści
Lot egzaminacyjny studenta pilotażu Politechniki Rzeszowskiej (fot. kadr z filmu na youtube.com)
Źródło artykułu

Opłaty za egzaminy praktyczne. Komu i ile powinniśmy za nie płacić? O co tu chodzi?

„Ile mam zapłacić do ULCu? Co wpisać w tytule przelewu?, …”. Zajęci takimi detalami, często nie zauważamy, że uczestniczymy w świetle obowiązujących przepisów w nienormalnym procederze. Co prawda Damy i Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale nie chodzi tu już o kwoty i zbędną biurokrację, ale o zachowanie elementarnych zasad prawa i logiki.

Egzaminator ("państwowy") ULC? - tego nie ma już nie ma w licencjach EASA od ponad 10 lat.
Od wejścia w życie Rozporządzenia (UE) Nr 1178/2011 egzaminatorzy nie reprezentują już ULC,  tak jak to było w przepisach JAR-FCL Mają oni certyfikaty, które  ULC lubi nazywać upoważnieniami, żeby ugrać arbitralność ich wydawania. Teraz to nie ULC przeprowadza egzaminy praktyczne, ale jest to indywidualne prawo każdego egzaminatora. Wystarczy spojrzeć na przepisy FCL.1010  Podczęści K w.w. Rozporządzenia  w sekcjach „przywileje i warunki”.

Żeby nie być posądzonym o szerzenie prywatnych herezji zacytuję komunikat ze strony ULC z 2012 r."

  • Po wydaniu PART-FCL instruktorzy posiadać będą odpowiednie certyfikaty, a nie jak do tej pory uprawnienia.
  • Egzaminatorzy szkolenia praktycznego, którzy obecnie wyznaczani są na zasadzie upoważnień po wprowadzeniu PART_FCL będą zobowiązani posiadać odpowiednie certyfikaty (podobnie jak instruktorzy piloci). Podkreślić należy fakt, że certyfikaty wydawane będą pilotom po spełnieniu wymagań zawartych w Części K, a nie jak do tej pory na zasadzie uznaniowości i delegowania przez Władzę Lotniczą."

Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. Jak nie wiadomo o co chodzi... Nie jesteśmy w UE?
 
ULC może egzaminatorów szkolić, ale wcale nie musi tego robić, bo szkolenia egzaminatorów mogą prowadzić również  ośrodki szkolenia ATO i DTO (FCL.1015).  W Polsce mamy swoisty cud, bo ULC nie posiadający sprzętu, szkoli praktycznie egzaminatorów, a ośrodkom szkolić egzaminatorów nie daje.

ULC  zasadniczo musi tylko  egzaminatorów monitorować (ARA.FCL.205).

Opłaty za egzaminy praktyczne. Komu i ile powinniśmy za nie płacić. Janusz Boczoń

Opłaty za egzaminy praktyczne. Komu i ile powinniśmy za nie płacić. Janusz Boczoń

Gdyby  egzaminatorzy byli „państwowi”  (znacjonalizowani),  egzaminy „państwowe”,  a opłaty za nie należało wnosić „do ULC”, to odpowiedzialność odszkodowawczą za ewentualne wypadki i incydenty w czasie egzaminów należałoby kierować również w stronę naszego ulubionego urzędu.

Jak wskazuje EASA ograniczanie liczby egzaminatorów jest pogwałceniem przepisów prawa UE.

Tylko tyle i aż tyle! Jeżeli z tym się nie zgadzamy proszę dokładnie poczytać cytowane przepisy mając na uwadze, że w hierarchii prawa prawo UE jest nad krajowym. Jeżeli się zgadzamy możemy czytać dalej…

Fundamentalne pytanie jakie należy zadać w tym momencie brzmi: Komu powinniśmy zapłacić za usługę egzaminu praktycznego?

Egzaminator podobnie jak instruktor powinien otrzymywać wynagrodzenia od  kandydata lub organizacji dla której pracuje. Dam może przykłady, trudno żebyśmy płacili za adwokata do Izby Adwokackiej, a ta z kolei płaciła adwokatowi, potrącając część pieniędzy. A może nasze wynagrodzenie za pracę, powinno jeszcze przechodzić przez pośrednika np. KS Tęcza? Za usługi hydraulika musielibyśmy płacić poprzez elektryka, bo często razem pracują?   Tak niestety dzieje się w przypadku egzaminatorów, gdzie płacimy za usługi egzaminatora na rachunek dochodów budżetowych skarbu państwa. ULC płaci dalej egzaminatorom. Po co tak? Wszystko to pachnie na kilometr nienależnym świadczeniem i nadużywaniem prawa.

W innych państwach płatności egzaminator otrzymuje bezpośrednio, bo taki model ma sens. Stawka urzędowa występuje wyłącznie wtedy, gdy mamy do czynienia z inspektorem/pracownikiem (egzaminatorem) samego Urzędu, a nie z indywidualnie wykonującym swoją pracę (zawód) egzaminatorem,

Na jakiej podstawie prawnej żąda się od nas kopii przelewu opłaty za egzamin?

Jest to artykuł 99 Prawo Lotniczego („Egzamin państwowy na licencję na wykonywanie czynności lotniczych), a konkretnie jego ustęp 5 o treści „Egzamin podlega opłacie lotniczej.”. Jak wielokrotnie pisałem Prawo Lotnicze jest bardziej źródłem nieporozumień niż prawa.  Od ponad 10 lat nie ma egzaminów państwowych do PPL, CPL, ATPL, ale są EASAowskie, więc teoretycznie moglibyśmy uznać ten zapis za nieaktualny.

Załóżmy jednak, że zapis jest obowiązujący i nakłada on obowiązek na kandydata uiszczenia stosownej opłaty za każdy egzamin, bez rozróżnienia czy mamy do czynienia z egzaminatorem krajowym czy zagranicznym. KAŻDY!

A jak to jest z tzw. zagranicznymi egzaminatorami?

Na podstawie przepisu ARA.FCL.210 Prezes ULC poinformował EASA m.in. jakich opłat egzaminatorzy mogą spodziewać się od kandydatów z Polski. Dane te są prezentowane w dokumencie EASA Examiner Difference Document. W sekcji dotyczącej Polski pkt. 4.6 znajdziemy informację „ULC nie zapewnia wynagrodzenia finansowego za wydatki lub usługi świadczone przez egzaminatorów spoza Polski. Egzaminator niebędący obywatelem Polski ustala je z organizacją szkolącą lub kandydatem”.  Czyli jest to zgodne z w.w. zaprezentowaną logiką, że nie są to egzaminy państwowe i opłat nie należy wnosić „do ULC”.

Jeżeli tak jednak nie jest, to sprawa zaczyna wyglądać groźnie, bo być może ktoś wystawił Prezesa ULC na bardzo poważny zarzut, a mianowicie, że przekroczył on swoje uprawnienia i wbrew  art. 99 ust. 5 Prawa Lotniczego zwolnił (a może podżegał?) część  kandydatów z ustawowego obowiązku wnoszenia opłaty, czym spowodował wymierne straty Skarbu Państwa. Za egzamin praktyczny do licencji ATPL opłata urzędowa wynosi obecnie ponad 3 500 złotych, a egzaminator dostaje mniej niż 1/3 tej kwoty. Straty mogą być wielkiej wartości.

Jeszcze raz art. 99 ust. 5 Prawa Lotniczego nie daje możliwości różnicowania egzaminatorów na krajowych i zagranicznych i mówi on o obowiązku uiszczenia przez kandydata opłaty za egzamin.  Nie daje on Prezesowi ULC żadnej możliwości , żeby w drodze nieuprawnionej interpretacji  zawężającej  pozbawiać  Skarb Państwa dochodów budżetowych. Jeśli egzamin u egzaminatora zagranicznego nie jest egzaminem państwowym, to nie można kandydatowi wydać licencji. Jeżeli egzamin u zagranicznego egzaminatora traktujemy tylko za uznany przez ULC, to nie wyłącza to ustawowego obowiązku nałożonego na kandydata itd. Itp. Czynności prawne niezgodne z ustawą lub mające na celu jej obejście są nieważne.

Nie można też płacić podwójnie, raz egzaminatorowi (krajowemu lub zagranicznemu), a drugi raz za to samo „do ULC”.

Albo rybki (egzaminy państwowe) albo akwarium (nieznacjonalizowane czyli niepaństwowe).

Opłaty za egzaminy praktyczne. Komu i ile powinniśmy za nie płacić. Janusz Boczoń

Opłaty za egzaminy praktyczne. Komu i ile powinniśmy za nie płacić. Janusz Boczoń

Ile za egzamin?

Czy stawki urzędowe są wystarczające? Przede wszystkim nie widzę w nich logiki np. cena za egzamin nie zależy od czasu egzaminatora poświęconego na egzamin.  Mam wrażenie, że płacimy bardziej  podatki na poczet naszej lotniczej przyszłości. Jak to u nas bywa absurd goni absurd.

Czy egzaminatorzy stosują tzw. Opłaty Uzupełniające np. „za paliwko” , „stawkę instruktorską” ? Nic mi na ten temat (oficjalnie) nie wiadomo. Jeśli tak się dzieje to egzaminatorzy zostali wrobieni w ten proceder przez chory system. Inny wymiar prawny ma przepływ pieniędzy pomiędzy egzaminatorem a kandydatem, jeżeli egzaminator reprezentuje Państwo, a inny jak jest profesjonalistą działającym z wolnej stopy.

Stawki powinny być rynkowe. Kiedy to będzie miało sens? Jak ULC w końcu uwolni w końcu szkolenia egzaminatorów do ATO i DTO. Miał to zrobić dawno temu, ale zaparł się rękami i nogami. Proszę zerknąć na dodatek H w tym LINK Ośrodki które złożyły wnioski o rozszerzenie certyfikatu o szkolenia egzaminatorów zostały "zbyte". Uwolnienie monopolu ULC urynkowi ceny egzaminów, a liczba egzaminatorów i cena ich szkolenia będą miały wpływ na cenę egzaminu praktycznego. Wszystko będzie w rękach ośrodków szkolenia i instruktorów, którzy zechcą zostać egzaminatorami. Uwierzmy w rynek, jak w jakiejś specjalizacji pojawią się wysokie ceny, to znajdą się chętni do wyszkolenia na egzaminatora z konkurencyjnymi stawkami. Tak czy inaczej na koniec szkolenia ULC i tak ocenia  kompetencje każdego egzaminatora, więc w czym leży problem? Rozwiążą się też naturalnie problemy kosztów dojazdów i egzaminatorów dla wąskich specjalizacji lotniczych.  Egzaminator to przywilej, a nie obowiązek.

Czemu ma służyć ten cały kosztowny proceder płacenia dookoła?

Dlaczego egzaminatorzy polscy mają pracować na innych zasadach niż ich zagraniczni koledzy?

Czy możemy coś w końcu robić jak w Europie?
 
A co z licencjami i świadectwami kwalifikacji krajowymi?

Należy rozwiązać nikomu nie potrzebną Komisję Egzaminacyjną, wcielanie do niej egzaminatorów praktycznych nie ma żadnego sensu praktycznego.  Szkolić ich powinny odpowiednio upoważnione podmioty szkolące. Ich ilość i dostępność tak jak wej pisałem  ustali rynkową cenę egzaminów. Czasami może być drożej, czasami taniej (egzamin w cenie kursu). Za obecne stawki, nie wszystkim egzaminatorom opłaca się niestety wychodzić z domu. Najważniejsze jest to, żeby nie tracić czasu na poszukiwanie egzaminatora tracąc nawyki lotnicze. Po egzaminie jeszcze poczekamy na licencję lub świadectwo kwalifikacji bo ULC zarezerwował sobie arbitralnie na to miesiąc. Zagrożenie rośnie.
Myślę, że koledzy ze środowisk nieEASAowskich np. motolotniarze, spadochroniarze, ultralajciarze itd wyraźnie powinni artykułować i wspierać takie rozwiązanie. Nie może się ostać, aby byli oni traktowani ostrzej niż przewidują to restrykcyjne rozwiązania EASA.

Systemowi (L)KE w którym bliżej nieznany „sąd kapturowy” , według nieopublikowanych i logicznych reguł „powołuje się”  egzaminatorów jest bliżej do możliwości wystąpienia korupcji niż zapewnienia bezpieczeństwa lotniczego.


Janusz Boczoń - pilot i instruktor. Autor bloga www.avialaw.blogspot.com


Czytaj również:
Jakie sankcje grożą pilotowi/pilotce na podstawie "danych" z serwisu FlightRadar24 (FR24.com)?
O co chodzi w tej dramie z wysokościami lotów nad miastami i czy obecne Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w tym zakresie jest prawnie wiążące? Co zrobić jak zarzucą nam jego naruszenie?

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony