Krywlany: Są pieniądze na budowę pasa i szansa, że powstanie on w ciągu najbliższych dwóch lat
Najpierw były wielkie obietnice. Potem nastała cisza. Aż wreszcie przedstawiciele aeroklubu wzięli sprawy w swoje ręce. I potwierdzili – pieniądze na utwardzany pas startowy na lotnisku Krywlany będą. Jest więc spora szansa na to, że już niedługo lotnisko ożyje.
Historia walki o utwardzany pas startowy na lotnisku w Krywlanach sięga czasów, kiedy władze Podlasia marzyły o budowie lotniska regionalnego zupełnie od podstaw. Pojawił się pomysł, aby taki port – który miałby stanowić bramę Podlasia – postawić w polu, w Topolanach. Potem jednak pojawiła się Unia Europejska, która podkreśliła jasno, że żadnych dofinansowań dla nowych inwestycji lotniskowych nie będzie. I marzenie o wysokich lotach na Podlasiu upadło.
Ale nie na długo, bowiem władze przypomniały sobie o małym, aeroklubowym lotnisku w Krywlanach, z którego rocznie operuje obecnie około 800 samolotów i 1200 – 1400 szybowców. Już w 2012 roku radni sejmiku wojewódzkiego obiecywali, że znajdą się pieniądze na utwardzany pas startowy, z prawdziwego zdarzenia. Zadeklarowano wówczas współpracę w tym zakresie z zarządem województwa i prezydentem Białegostoku. Na tym jednak stanęło.
Prezes aeroklubu Białostockiego, Jan Nosal nie odpuścił i zaczął drążyć temat. Aż w końcu się udało – gmina dała Krywlanom zielone światło. Dzięki temu w niedalekiej przyszłości będą tu mogły lądować samoloty zabierające na pokład do 50 osób. Pas miałby powstać w ciągu dwóch lat od daty uzyskania wszystkich pozwoleń na inwestycję.
Teraz przed Aeroklubem Białostockim stoi zadanie uporządkowania spraw z Aeroklubem Polskim, któremu podlega. To bowiem z tym ostatnim gmina Białystok podpisała umowę na dzierżawę terenu lotniska. Aeroklub Polski musi wyrazić zgodę na to, aby jego białostocki oddział mógł zostać dzierżawcą terenu. Wówczas czas załatwiania formalności znacznie się skróci.
Kolejnym krokiem ma być wysłanie pisma do Urzędu Lotnictwa Cywilnego, z prośbą o zmianę statusu lotniska z ograniczonego na publiczny. Łączy się to z koniecznością zatrudnienia m.in. służby informacji powietrznej czy obsługi meteorologicznej, ale można ten krok ominąć, prosząc o wydanie decyzji o tzw. niezgodności na okres roku lub nawet dwóch lat. Oznacza to, że przez ten czas lotnisko może być publiczne bez konieczności posiadania wybetonowanego pasa i zatrudniania kogokolwiek.
Najtrudniejszym zadaniem będzie jednak znalezienie finansowania zewnętrznego. Inwestycja ma być zrealizowana całkowicie z budżetu miasta tylko w ostateczności. Według szacunków, budowa pasa o długości 1350 metrów miałaby kosztować około 20 mln zł.
6 listopada w Krakowie odbędzie się konferencja "Bezpieczeństwo i rozwój rynku lotniczego w Polsce". Więcej informacji na temat konferencji znajdziesz tutaj.
Komentarze