Przejdź do treści
Lot egzaminacyjny studenta pilotażu Politechniki Rzeszowskiej (fot. kadr z filmu na youtube.com)
Źródło artykułu

Egzaminy w powietrzu lub na symulatorze: egzamin praktyczny, kontrola umiejętności i ocena kompetencji. Czym się różnią?

Licencje

W przypadku licencji mamy do czynienia zawsze z egzaminem praktycznym (ang. skill test). Proste i nie wymaga większego wytłumaczenia. Jego definicję znajdziecie w definicjach FCL.010  Rozporządzenia (UE) Nr 1178/2011.: „„Egzamin praktyczny” oznacza wykazanie umiejętności w celu wydania licencji lub uprawnienia, z uwzględnieniem ewentualnie wymaganych w tym celu egzaminów ustnych. ”.

Uprawnienia
 
W przypadku uprawnienia, o egzaminie praktycznym można mówić wyłącznie w przypadku sytuacji gdy się o nie ubiegamy po raz pierwszy. Proszę jeszcze raz przeczytać definicję wyżej.

W przypadku przedłużenia lub wznowienia uprawnienia mamy do czynienia z kontrolą umiejętności (ang. proficiency checz), której definicja w przepisach UE jest następująca: „Kontrola umiejętności” oznacza wykazanie umiejętności w celu przedłużenia lub wznowienia uprawnień́, z uwzględnieniem ewentualnie wymaganych w tym celu egzaminów ustnych".

Certyfikaty
 
Tak jak pisałem poprzednio w przepisach UE instruktorzy i egzaminatorzy posiadają certyfikaty i bez względu na to czy się o nie ubiegamy po raz pierwszy, przedłużamy je lub wznawiamy zawsze mamy do czynienia z oceną kompetencji (ang. assessment of competence) instruktora lub egzaminatora. Nie ma co prawda w przepisach definicji oceny kompetencji, ale tylko kompetencji: „Kompetencja” oznacza połączenie umiejętności, wiedzy i postawy wymagane do wykonania zadania według założonego standardu.”

Egzamin praktyczny do licencji lotniczych

Egzamin praktyczny do licencji lotniczych

Takie proste, że aż skomplikowane – ale u nas jest inaczej
 
Powtarzam jak mantrę prostą stwierdzenie: „Prawo UE stosuje się bezpośrednio, w wypadku konfliktów z prawem krajowym stosuje się prawo europejskie. Prawo UE bez upoważnienia w nim nie może być zmieniane, uzupełniane, a terminy (określenia) zastosowane w nim są wiążące i nie można zmieniać ich znaczenia.

Jak nie można? Kto „władzy” zabroni?  Proszę bardzo:

  • Ustawa Prawo Lotnicze egzamin praktyczny na licencję określa w art. 99 ust. 1 wbrew logice „państwowym egzaminem praktycznym”, co do tego egzaminu ma państwo nie wiem, jeśli już to bardziej EASA.
  • ROZPORZĄDZENIE MINISTRA INFRASTRUKTURY 1 z dnia 18 lipca 2003 r. w sprawie egzaminów państwowych na licencje lub uprawnienia lotnicze i tam mówiąc o „egzaminie praktycznym – rozumie się̨ przez to cześć́ praktyczną egzaminu państwowego polegającą na sprawdzeniu umiejętności praktycznych w celu wydania, przedłużenia, wznowienia albo przywrócenia licencji, uprawnień, …”     Nie dość że jest to inna definicja niż wyżej wymieniona w prawie UE, a na dodatek egzaminy na przedłużenie i wznowienie uprawnień, nie są tak jak w prawie UE nazywane kontrolami umiejętności, a egzaminami praktycznymi. Czyli tak jak byśmy wszystkie konie i krowy nazywali krowami, bo tak prościej.
  • Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 2 września 2013 r. w sprawie licencjonowania personelu lotniczego  i tam jeśli mowa jest o: „egzaminie praktycznym – rozumie się̨ przez to część́ praktyczną egzaminu państwowego;

Podobnie na stronie z wnioskami ULC nie do końca znajdziecie klasyfikacji EASA egzaminów, bo widocznie ktoś uznaje ciągle wyższość prawa krajowego nad europejskim.

Egzamin praktyczny do licencji lotniczych

Egzamin praktyczny do licencji lotniczych

Każdy pies z innej wsi i wszystko to nie ma nic wspólnego z prawem UE, które obowiązuje w Polsce bezpośrednio, a zmiana znaczenia pojęć nie powinna mieć miejsca. Oczywiście urzędnicy mogą nazywać konia krową, pierwszą ocenę kompetencji egzaminatora prymicją, bo wiąże się z „powołaniem na egzaminatora” tylko z prawem ma to niewiele wspólnego. Jak urzędnicy nie zaczną mówić językiem prawa UE, to z Europą nie będziemy mieli do czynienia.

Skutki tego chaosu to szereg nieporozumień w „interpretacjach” gdzie próbuje się połączyć prawo UE z polskim „bigosem”, problem z opłatami, procedurami, opóźnieniami w procesowaniu wniosków itd.. Można robić błędy, ale nie można siedzieć cicho i mówić, że problem nie istnieje, komuś w końcu państwo płaci, aby prawo było precyzyjne, a tzw. „krajówka” nie zaciemniała i utrudniała korzystania z prawa UE.


Oświadczenie portalu dlapilota.pl
Artykuł jest wyłącznie opinią jego autora. Publikacja treści odbyła się nieodpłatnie i portal nie posiada żadnej wiedzy o ewentualnym źródle finansowania opublikowanej treści.


Czytaj również:
Licencje, certyfikaty, uprawnienia, przywileje (prawa) – o co w tym wszystkim chodzi?

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony