Zadośćuczynienia za wypadek CASY - na razie bez ugody
W środę w Ministerstwie Obrony Narodowej przez dwie godziny prawnicy 20 rodzin ofiar - mecenasi Sylwester Nowakowski i Piotr Sławek - negocjowali z resortowymi prawnikami porozumienie dotyczące kompensat finansowych dla rodzin ofiar katastrofy CASY, w której zginęło 20 oficerów lotnictwa.
Przed środowymi rozmowami mec. Nowakowski mówił, że rodziny chcą zadośćuczynień na warunkach porównywalnych z tymi, jakie zaproponowano bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej. Ci ostatni dostali od Skarbu Państwa propozycję, zgodnie z którą każdy z najbliższych członków rodziny ofiar katastrofy (małżonek, dzieci i rodzice) miałby otrzymać po 250 tys. zł zadośćuczynienia.
W środę mec. Nowakowski wyrażał nadzieję, że jeszcze tego dnia strony porozumieją się tak, aby projekt stosownej ugody przedstawić sądowi. Tydzień temu - po pierwszym spotkaniu w MON ws. zadośćuczynień Nowakowski mówił, że w sprawie doszło do przełomu.
Po spotkaniu wypowiedzi obu stron były lakoniczne i sprowadzały się do tego, że prawnicy rodzin i MON będą wymieniać pisma, w których skonkretyzują swe ostateczne stanowiska. 28 lutego dojdzie do posiedzenia sądu, podczas którego będzie możliwa ugoda w sprawie odszkodowania dla rodzin ofiar katastrofy samolotu CASA w 2008 r. - poinformował mec. Nowakowski.
Zarówno on, jak i rzecznik MON Robert Rochowicz, nie mówili o wysokości możliwych odszkodowań, czy zadośćuczynień. "Dokładamy wszelkich starań, by doszło do ugód ws. odszkodowań dla rodzin ofiar katastrofy samolotu CASA w 2008 r." - zapewnił Rochowicz.
Samolot CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. podczas próby lądowania w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). W katastrofie zginęło 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Komisja badająca przyczyny katastrofy uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy. Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy.
Do tej pory w sprawie przedstawiono zarzuty dwóm osobom. Ówczesny dowódca 13. Eskadry z Krakowa ppłk Leszek L. jest podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków ws. katastrofy. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu, usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym; grozi mu do dwóch lat więzienia. Śledztwo jeszcze się nie zakończyło.(PAP)
wkt/ pz/ woj/
Komentarze