Data publikacji:
16.01.2009 8:34
Źródło artykułu
USA/ Samolot wodował na rzece Hudson, pasażerowie i załoga ocaleli
16.1.Nowy Jork (PAP/AP,AFP) - Samolot pasażerski Airbus A320 towarzystwa US Airways wodował w czwartek w rzece Hudson w rejonie Manhattanu, krótko po starcie z nowojorskiego lotniska LaGuardia, po zderzeniu ze stadem ptaków, które najprawdopodobniej spowodowały zatrzymanie obu silników maszyny - poinformowały amerykańskie władze lotnicze. Wszystkie osoby, które znajdowały się na pokładzie - 150 pasażerów i 5 członków załogi - zostały uratowane i wciągnięte na pokłady statków i holowników. Według nowojorskiej straży pożarnej, 78 osób odniosło obrażenia, nie wiadomo jednak jak poważne. Jak poinformowała rzeczniczka Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), Laura Brown, samolot wykonując rejs nr 1549, leciał do Charlotte, w Karolinie Północnej. Samolot wodował na rzece Hudson, która oddziela Nowy Jork od stanu New Jersey, o godz. 15.03 czasu lokalnego (22.03 czasu polskiego) na wysokości 48 Ulicy w śródmieściu Manhattanu. Najpierw na pomoc pospieszyły statki utrzymujące łączność promową na rzece, później na miejsce dotarły jednostki ratownicze. Miejsce katastrofy obserwowały tysiące osób na brzegach rzeki i z okien pobliskich biurowców. Samolot zanurzył się początkowo do wysokości okien. Pasażerowie musieli wejść do zimnej wody przy temperaturze powietrza wynoszącej minus 6,7 st. C. Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg oświadczył, że płetwonurkowie policyjni musieli wyciągnąć niektórych pasażerów spod wody. Dodał, że rozmawiał z pilotem i pasażerem, który twierdził, że był ostatnią osobą, która opuściła samolot. "Wydaje się, że pilot wykonał wspaniałą robotę osadzając samolot na rzece a następnie pilnując aby wszyscy wyszli na zewnątrz" - powiedział Bloomberg. "Świadkowie twierdzą, że samolot mógł wlecieć w stado ptaków" - powiedziała rzeczniczka FAA Laura Brown. "W obecnej chwili nie mamy żadnych oznak świadczących, że nie był to wypadek" - dodała. Rzeczniczka Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdziła to i oświadczyła, że nie natrafiono na nic co świadczyłoby, że był to atak terrorystyczny. Jeden z pasażerów, Jeff Koloday, powiedział, że po 2-3 minutach lotu usłyszał odgłos wybuchu. Wyjrzał przez okno po lewej stronie samolotu i zobaczył, że jeden z silników pali się. "Kapitan powiedział: "Przygotować się na uderzenie ponieważ spadamy" - powiedział Koloday. "Było straszne napięcie. Trzeba było zdać się na pilota. Wykonał piekielnie trudne wodowanie". Natomiast rzecznik Krajowego Związku Kontrolerów Ruchu Lotniczego, Doug Church, powiedział, że pilot wkrótce po starcie poinformował, iż "doznał podwójnego uderzenia ptaków". Church polecił pilotowi zawrócić na lotnisko LaGuardia, ale pilot chciał wylądować na lokalnym lotnisku Teterboro, w stanie New Jersey, które znajdowało się bliżej. Kontroler wyraził zgodę, po czym łączność z samolotem urwała się. Chwile potem samolot wodował na rzece Hudson. Ratownicy ze Straży Przybrzeżnej i promów otworzyli drzwi samolotu i wyciągnęli pasażerów w żółtych kamizelkach ratunkowych. Samolot stopniowo nabierał wody, ale nie pogrążył się całkowicie. Zdaniem świadków, pilot zdawał się kontrolować maszynę i celowo osadził ją na wodzie. Joe Mazzone, emerytowany pilot Delta Air Lines, powiedział, że ptaki często zderzają się z samolotami i powodują katastrofy. "Mogą całkowicie zablokować silnik, który po prostu przestaje pracować" - dodał.
Źródło artykułu
Komentarze