Ukraina: Charków żegna ofiary piątkowej katastrofy An-26
Z katastrofy samolotu ocalała tylko jedna z 27 osób.
Witalij był jednym z 19 słuchaczy Charkowskiego Narodowego Uniwersytetu Sił Powietrznych, którzy zginęli. Oprócz nich życie straciło w katastrofie An-26 siedmiu oficerów. Wtorkowa ceremonia z udziałem setek wojskowych, przedstawicieli władz i mieszkańców odbyła się na charkowskim Memoriale Sławy. Kilkudziesięciu wojskowych z czerwonymi goździkami w rękach ustawiło się w długi szereg, przez który uroczyście przeniesiono trumnę. Orkiestra odegrała hymn państwowy.
„Nie znałam nikogo z nich, po prostu widziałam w telewizji, że chłopcy zginęli, samolot rozbity. Nie mogę być obojętna na takie wydarzenia, giną młodzi ludzie, dlatego tu przyszłam” – podkreśla w rozmowie z PAP urodzona w Polsce około 80-letnia Switłana Aleksandrowna.
„Tylu młodych ludzi, kto może być na to obojętny? Tak nie można” – dodaje. „Bardzo mocno to przeżywałam, kiedy ludzie ginęli na wojnie, i teraz nadal to się dzieje” – kontynuuje ze łzami w oczach kobieta. „To był młody, dwudziestoletni chłopak, który miał jeszcze całe życie przed sobą” – ubolewa.
„Tak ciężko jest dziś przemawiać. Wszystkich nas spotkał wielki smutek. W jednej chwili Ukraina straciła 26 swoich najlepszych synów, którzy w trudnym czasie dla swojego kraju świadomie wybrali szlachetną drogę jego obrony” – zwrócił się do zgromadzonych generał Ołeksandr Turinskyj, stojący na czele Charkowskiego Narodowego Uniwersytetu Sił Powietrznych.
Głos zabrał też Ołeksij Kuczer, szef charkowskiej państwowej administracji obwodowej, podkreślając, że „w historii Ukrainy wydarzyła się straszna tragedia”. Witalij walczył, ale Bóg niestety zdecydował inaczej – dodał.
Z katastrofy ocalał tylko Wiaczesław Zołoczewskyj, który przebywa w szpitalu. Mężczyzna opowiadał, że po odzyskaniu przytomności próbował ugasić płomienie na swoim koledze Witaliju. Obaj zostali hospitalizowani, jednak przeżyć udało się tylko Wiaczesławowi.
„Chłopcy chcieli w przyszłości bronić naszej ojczyzny, starali się. Nawet przeglądając ich profile w internecie widać, jak było im ciężko pełnić tę służbę” - mówi PAP około 20-letnia Wiktoria, składając goździki przed fotografią Witalija.
Dziewczyna nie znała osobiście żadnej z ofiar piątkowej katastrofy, jednak ocenia, że „widać, że naprawdę chcieli latać”. „Po prostu, po ludzku, jest ich szkoda, szkoda jest ich bliskich” – powiedziała.
„A przez to, że nasz kraj właśnie tak ich wspiera, dochodzi do takich katastrof” – skarży się. „Tak nie powinno być, że mają latać na takich samolotach, używać takiego sprzętu” – dodaje zdenerwowana dziewczyna mając zapewne na myśli rozbity An-26, który został wyprodukowany w latach 70.
Pożegnanie z pozostałymi ofiarami będzie zorganizowane po identyfikacji ich ciał, która ma potrwać do kilku tygodni.
Kwiaty, znicze, ikony i misie mieszkańcy składają też przed głównym wejściem do charkowskiej uczelni. Przed drzwiami ustawiono ramki ze zdjęciami ofiar. „Piloci nie umierają, odbywają wieczny lot i na zawsze zostają w niebie” – czytamy na okolicznościowej tabliczce. Najmłodsze z ofiar miały po 19 lat.
Z Charkowa Natalia Dziurdzińska (PAP)
Komentarze