Przejdź do treści
Źródło artykułu

Tu-154 ze zmianą polskiego kontyngentu KFOR przyleciał do Kosowa

Jedyny pozostały w polskich Siłach Powietrznych samolot Tu-154 odbył we wtorek pierwszy od wielu miesięcy lot transportowy. Zawiózł do stolicy Kosowa - Prisztiny - żołnierzy polskiego kontyngentu KFOR.

Żołnierzom towarzyszą m.in. minister obrony narodowej Bogdan Klich i dowódca operacyjny sił zbrojnych generał broni Edward Gruszka. Dowódcą załogi Tu-154 jest major Grzegorz Pietruczuk.

Samolot wystartował około południa z warszawskiego Okęcia. Minister Klich pytany w trakcie lotu, jakie ma wrażenia, odparł: "Jak zwykle, to znaczy jak przed modernizacją tego samolotu, którym latałem co najmniej dwa lata".

"To jest dobry samolot z punktu widzenia pasażera, samolot wygodny, szybki; jest w stanie przewieźć taką liczbę pasażerów, w tym wypadku żołnierzy, że kalkuluje nam się przelot do Prisztiny i z powrotem. Tak że ja z tego samolotu osobiście pod względem technicznym jestem zadowolony, nie mam nic przeciwko niemu" - dodał szef MON.

Pytany, czy pierwszy "oficjalny" lot - nie szkolny, treningowy ani na potrzeby komisji badającej katastrofę drugiego tupolewa - jest zdjęciem odium z tej maszyny, minister odpowiedział: "Ja nie jestem czarownikiem, żeby odprawiać egzorcyzmy. Nie mam poczucia, że jakakolwiek klątwa wisi nad tym rodzajem samolotu".

"Ta tragiczna katastrofa nie była wynikiem wady technicznej samolotu, a w każdym razie bardzo, bardzo dużo wskazuje, że nie była. Nie ma doniesień, by powodem katastrofy była jakakolwiek wada techniczna. Jeżeli to prawda, to nie ma się co obawiać" - powiedział.

Również podróżujący do Kosowa żołnierze 24. zmiany polskiego kontyngentu KFOR nie wyrażali zaniepokojenia. Niektórzy, mający za sobą misje w innych krajach, mówili, że latali wieloma typami maszyn, i to, jakim samolotem lecą, nie ma dla nich większego znaczenia. Lądowanie nagrodzili oklaskami.

Tu-154M Lux o numerze bocznym 102 był remontowany w Rosji, gdy katastrofie uległ bliźniaczy samolot z numerem 101 wiozący delegację prezydencką na uroczystości katyńskie. Po powrocie 102 wykonywał loty szkoleniowe, treningowe i testowe na potrzeby komisji badającej katastrofę smoleńską.

Samolot nie wykonywał jednak lotów o statusie HEAD - z osobami pełniącymi najwyższe funkcje w państwie - ani innych rejsów transportowych zlecanych spoza Sił Powietrznych. W marcu loty z VIP-ami zostały wstrzymane formalnie, gdy rosyjska Federalna Agencja Transportu Lotniczego Rosawiacja zaleciła zawieszenie lotów Tu-154M z powodu usterek technicznych związanych z wadami konstrukcyjnymi. W kwietniu Polska dostała od Rosawiacji wiadomość, że zalecenie nie dotyczy polskiej, znacznie zmodyfikowanej wersji tego samolotu.

Minister Klich mówił wtedy, że nie ma przeszkód, by uprawnione osoby na najwyższych stanowiskach w państwie znów korzystały z Tupolewa. Zaznaczał, że to nie od MON, lecz od uprawnionych dysponentów lotów należy decyzja o użyciu samolotu.

W Kosowie minister obrony narodowej spotka się z dowódcą kończącej się 23. zmiany PKW pułkownikiem Krzysztofem Monkiewiczem i przejmującym obowiązki dowódcą 24. zmiany podpułkownikiem Henrykiem Bartosiewiczem oraz z szefem sztabu KFOR, którym jest generał Wilton Scott Gorske.

Z Prisztiny Jakub Borowski (PAP)

brw/ jo/ ap/ bk/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony