Przejdź do treści
Źródło artykułu

Sonda Juno po raz pierwszy zbliżyła się do Jowisza

Sonda Juno, która na początku lipca weszła na orbitę wokół największej planety Układu Słonecznego - Jowisza, dokonała w sobotę pierwszego bliskiego przelotu nad górną warstwą jego atmosfery - poinformowała amerykańska agencja kosmiczna NASA.

Na polecenie z Ziemi sonda zbliżyła się na odległość ok. 4200 km od górnej warstwy chmur w atmosferze Jowisza, lecąc z prędkością 208 tys. km/godz. Wszystkie instrumenty naukowe i kamery na jej pokładzie rejestrowały ten przelot.

"To będzie pierwsza okazja uzyskania naprawdę bliskiego spojrzenia na króla naszego Układu Słonecznego i rozpoczęcia badań nad jego funkcjonowaniem" - powiedział szef zespołu naukowców projektu Scott Bolton.

Instrumenty sondy zbadają m. in. skład, temperaturę, ruch i wiele innych właściwości wielu warstw atmosfery planety. Naukowcy mają nadzieję dowiedzieć się czy Jowisz posiada rzeczywiście - jak się przypuszcza - stałe jądro oraz bliżej zbadać słynną Wielką Czerwoną Plamę, która jest w istocie trwającym setki lat sztormem.

Naukowcy z NASA spodziewają się opublikować zdjęcia z tego "bliskiego spotkania" w ciągu najbliższych kilku dni. Będą to pierwsze w historii zdjęcia atmosfery Jowisza dokonane z tak niewielkiej odległości.

Juno została pochwycona przez bardzo silne pole grawitacyjne Jowisza 5 lipca po pięcioletniej podróży z Ziemi, podczas której przebyła 2,8 mld km.

Jowisz ma 11 razy większą średnicę niż Ziemia i jest 300 razy bardziej masywny. Składa się głównie z wodoru i helu, czym przypomina gwiazdę, nie zachodzi w nim jednak reakcja termojądrowa wyzwalająca światło i ciepło, tak jak w gwieździe.

Z dotychczasowych ustaleń naukowców wynika, że wodór pod olbrzymim ciśnieniem atmosfery planety przybiera postać płynną i przewodzi prąd elektryczny. Jest też źródłem silnego pola magnetycznego. Górne, widzialne warstwy chmur składają się głównie z amoniaku i siarczanu wodoru a słynne pasy w atmosferze powodowane są przez huraganowe, wiejące równoleżnikowo, wiatry. (PAP)

jm/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony