Sebastian Kawa nadal załatwia w Katmandu formalności
W ubiegłym tygodniu w Nepalu odbyły się pierwsze w historii kraju wybory parlamentarne. W tym czasie na cztery dni władze zawiesiły działalność wszystkich urzędów, dochodziło do strajków i niepokojów społecznych.
"Na szczęście nie były poważne, szybko się zakończyły, mogliśmy zacząć załatwiać formalności. Nikt jednak nie wiedział, że trafimy w tym kraju na ogromne bariery biurokratyczne, które utrudniają nam życie. Na razie udało się ekipie zdobyć zgodę na latanie w ograniczonym zakresie, ale dzięki niej udało się uzyskać zwolnienie celne szybowca, który jest nadal w indyjskim porcie w Kalkucie" - powiedział PAP Tomasz Kawa, ojciec szybownika, który w Polsce koordynuje przebieg akcji.
Sebastian Kawa będzie latał w Himalajach na szybowcu Schleicher ASH-25, jedynym tego typu w Polsce. To szybowiec dwumiejscowy o bardzo dużej rozpiętości skrzydeł, wynoszącej prawie 25 metrów. Egzemplarz, który dotarł drogą morską do Kalkuty został wyposażony w dodatkowy silnik, który nie będzie używany podczas przelotu nad górami. Jego zadaniem jest jedynie umożliwienie startu o własnych siłach, bez konieczności wynajęcia na miejscu samolotu holującego.
"Spodziewam się, że wyspecjalizowana firma transportowa przejmie szybowiec w najbliższych dniach i rozpocznie przejazd przez Indie do Nepalu. Trasa ma około 1000 km, spodziewam się, że przejazd zajmie minimum trzy, nawet cztery doby. Liczymy na to, że sprzęt dotrze do Katmandu najpóźniej za dziesięć dni. Początkowo chcieliśmy przewieźć go w przyczepie za samochodem. Ale przejazd przez Indie mógłby być bardzo trudny, obawialiśmy się, że po przyjeździe na miejsce z szybowca i przyczepy nic by nie zostało. Dlatego pojedzie do Nepalu w specjalnym kontenerze. Nasze koszty przez to rosną, ale mamy gwarancję, że Schleicher w całości znajdzie się na miejscu" - dodał ojciec szybownika.
Kawa ma latać nad chmurami, na wysokości kilku tysięcy metrów. Pilot spędzi w powietrzu wiele godzin w bardzo trudnych warunkach, będzie w tym czasie oddychał tlenem. Temperatura w kabinie, która musi być cały czas wentylowana, aby nie zaparowała, może spaść poniżej minus 30 stopni Celsjusza.
"Zaczyna nas gonić czas, optymalne warunki do latania będą w Himalajach tylko do końca grudnia. Później przyjdą zbyt silne wiatry, zrobi się zbyt niebezpiecznie. Mam nadzieję, że wszystkie formalności zdołamy załatwić w terminie" - wyjaśnił Tomasz Kawa, który w najbliższą sobotę odlatuje do Nepalu, aby wspomóc ekipę.
Jednym z zadań Kawy, obok przelotu nad najwyższą górą świata, będzie ocena warunków do założenia w Nepalu wysokogórskiego centrum szybowcowego. (PAP)
wha/ sab/
Komentarze