Saudyjczycy zaprzeczają, jakoby zniszczyli szpital MsF w Jemenie
O zaatakowaniu szpitala, w którym przebywali cywile oraz personel medyczny, Lekarze bez Granic poinformowali we wtorek na Twitterze. Szef placówki MSF w jemeńskiej prowincji Sada, Ali Mughli, poinformował, że w wyniku nalotu zniszczony został cały szpital wraz z urządzeniami i materiałami medycznymi. Kilku ludzi zostało rannych. Ponadto zniszczonych zostało kilka cywilnych domów oraz żeńska szkoła.
Przedstawiciel MSF Hasan Boucenine powiedział agencji Reutera, że atak na szpital "mógł być pomyłką, ale w istocie to zbrodnia wojenna". Około dwóch tygodni temu Lekarze bez Granic przekazali siłom koalicji "nasze wszystkie współrzędne GPS" - podkreślił.
W Jemenie koalicja państw arabskich pod wodzą Arabii Saudyjskiej bombarduje od marca pozycje szyickich rebeliantów Huti walczących o obalenie reżimu prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego. Często docierają informacje o cywilnych ofiarach tych nalotów.
Z ruchem Huti współdziałają oddziały wojskowe lojalne wobec poprzedniego prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha. Obecny chaos w Jemenie jest spuścizną po wieloletnich dyktatorskich rządach Salaha, obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę.
Rzecznik koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej gen. Ahmed Asseri potwierdził, że samoloty sił koalicji wykonywały loty bojowe w prowincji Sada, ale zdecydowanie zaprzeczył, jakoby zaatakowały szpital. Zapytany, co mogło spowodować eksplozje w tym szpitalu, odparł, że może to ustalić tylko śledztwo.
W wyniku wojny trwającej w Jemenie, który jest najbiedniejszym krajem arabskim, zginęło co najmniej 5,4 tys. osób, w tym co najmniej 502 dzieci - podaje UNICEF. (PAP)
az/mc/
Komentarze