Sąd nakazał wznowić śledztwo ws. lotów do Smoleńska w 2010 r.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła to śledztwo 30 czerwca zeszłego roku. Jak jednak mówiła w środę sędzia Anna Tyszkiewicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia "w ocenie sądu dopiero po dopuszczeniu do śledztwa pokrzywdzonych w sprawie, po ewentualnej inicjatywie dowodowej z ich strony, możliwa będzie ponowna ocena sprawy i podjęcie prawidłowej, merytorycznej decyzji przez prokuraturę".
"Bezspornie z uzasadnienia decyzji o umorzeniu wynika, że prokuratorzy w śledztwie badali jedynie znamię działania na szkodę interesu publicznego, całkowicie pomijając działanie na szkodę interesu prywatnego; zaś prowadzący sprawę mieli obowiązek zbadania zaistnienia wszystkich znamion, w tym kwestii naruszenia interesu prywatnego" - zaznaczyła sędzia.
Umarzając śledztwo, prokuratura wskazywała, że nie ma nikogo, kto mógłby decyzję zaskarżyć, bo nikt w tej sprawie nie ma statusu pokrzywdzonego. "Uważamy, że ewentualne nieprawidłowości w organizacji lotów do Smoleńska - o ile do nich doszło - mogły zaistnieć na szkodę interesu publicznego rozumianego jako bezpieczeństwo ruchu lotniczego. Konkretnych osób dotyczyła sama katastrofa - śledztwo w tej sprawie prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie i tam rodziny mają status pokrzywdzonych" - uzasadniała prokuratura.
W środę sąd nie podzielił tej oceny. "To czyn, o jaki prowadzi się postępowanie, decyduje o istnieniu ewentualnych osób pokrzywdzonych, a nie autonomiczna decyzja prowadzącego to postępowanie" - wskazała sędzia.
Zażalenie w sprawie umorzenia śledztwa dotyczącego organizacji lotów złożyli brat i córka prezydenta: Jarosław Kaczyński i Marta Kaczyńska. Początkowo prokuratura w zarządzeniu odmówiła przyjęcia tego zażalenia i przekazania go do sądu. Od tej decyzji prokuratury w zeszłym roku wpłynęło do sądu odwołanie.
W połowie listopada odwołanie to uwzględnił stołeczny sąd rejonowy. Sąd uchylił wtedy zarządzenie prokuratora, co w praktyce oznaczało konieczność merytorycznego rozpoznania przez sąd zażalenia na umorzenie śledztwa. Już wtedy sąd uznał, że na pewno w zakresie badanej w śledztwie kwestii organizacji wizyty prezydenta z 10 kwietnia bliscy prezydenta mają status osób pokrzywdzonych.
"Skoro zatem są oni osobami pokrzywdzonymi w tej sprawie, to nie budzi wątpliwości, że są oni stroną w prowadzonym postępowaniu, a skoro są stroną to przysługuje im szereg uprawnień" - mówiła sędzia Tyszkiewicz. Dodała, że chodzi np. o prawo do składania wniosków dotyczących wykonania określonych czynności w sprawie i prawo do udziału w tych czynnościach.
Wprawdzie zażalenie bliskich prezydenta na umorzenie śledztwa - jak wskazała sędzia - mogło dotyczyć jedynie wątku organizacji lotu z 10 kwietnia 2010 r., to jednak sąd z urzędu uchylił także decyzje o umorzeniu wątku organizacji wizyty premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r. "Również w tym punkcie postanowienia prokuratorów nie dopuszczono do udziału w postępowaniu w charakterze strony osoby pokrzywdzonej, która notabene wymieniona jest w samym opisie czynu (premier Donald Tusk - PAP)" - zaznaczyła sędzia.
Prokurator Michał Machniak powiedział PAP po wyjściu z sali, że środowa decyzja jest konsekwencją listopadowego postanowienia sądu, że w postępowaniu były osoby mające status pokrzywdzonych. "Prokuratura kontynuując śledztwo będzie musiała taki krąg osób pokrzywdzonych ustalić i rozpatrzyć ich ewentualne wnioski" - zaznaczył.
Mec. Piotr Pszczółkowski, który reprezentował składających zażalenie, ocenił, że decyzja sądu to "dobry prognostyk". "To, co zarzuca się czasami prokuraturze, że sprawa smoleńska prowadzona jest w oderwaniu od standardów, jakich byśmy oczekiwali, wydaje się coraz bardziej zasadne" - dodał.
Śledztwo w cywilnym wątku katastrofy smoleńskiej w czerwcu 2012 r. praska prokuratura umorzyła m.in. "z braku cech przestępstwa". Śledczy tłumaczyli wtedy, że "zabrakło wszystkich elementów, które muszą być", aby stwierdzono popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązków; w tym przypadku - godzenia w dobro powszechne i dobro instytucji państwowych.
Praska prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 r. lotów do Smoleńska - premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia. Chodziło o przygotowania w okresie od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. Wątki dotyczące organizacji lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych zostały wyłączone wiosną 2011 r. z prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.
W lipcu 2012 r. prokuratura zawiadomiła ówczesnego szefa MSW Jacka Cichockiego o uchybieniach w działaniach BOR w związku z ochroną prezydenta i premiera podczas wizyt. Jak informowała prokuratura, ta sygnalizacja "wskazuje na uchybienia, które w ocenie prokuratury nie mogą być objęte zarzutem, ponieważ nie są wypełnione znamiona przestępstwa, natomiast niewątpliwie dają negatywny obraz pracy BOR". W połowie września prokuratura skierowała natomiast do premiera Donalda Tuska wystąpienie sygnalizacyjne dotyczące uchybień kancelarii premiera przy organizacji wizyt.
Marcin Jabłoński (PAP)
Komentarze