Rybicki: decyzja prezydenta ws. pomnika po wyborach samorządowych
Komorowski we wtorek w Belwederze spotkał się z przedstawicielami rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, które zwróciły się do niego z apelem o zainicjowanie budowy pomnika upamiętniającego 96 osób, które zginęły 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.
Po spotkaniu Rybicki powiedział dziennikarzom, że prezydent potwierdził swą przychylność co do tej inicjatywy. "Zastrzegł jednak, że dopiero po rozmowie z władzami miasta Warszawy po wyborach samorządowych - czyli z władzami, które będą miały ponowną legitymację do reprezentowania mieszkańców Warszawy - po tej konsultacji ostatecznie rozstrzygnie o swoim zaangażowaniu w projekt budowy w Warszawie pomnika wszystkich - co podkreślam - wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej" - podkreślił Rybicki. Wybory samorządowe odbędą się 16 listopada.
Na uwagę, że część przedstawicieli rodzin zrozumiała, iż decyzja zapadnie po wyborach prezydenckich w 2015 r. Rybicki odparł, że nie. Podkreślił, że wybory samorządowe mają - z punktu widzenia decyzji podejmowanych przez radnych - kolosalne znaczenie. "O lokalizacji pomników rozstrzyga zawsze prawo miejscowe, w tym przypadku prawo, które stanowi rada Warszawy" - zaznaczył.
Rybicki podkreślił, że prezydent po konsultacjach z nowo wybranymi władzami Warszawy podejmie decyzję o swoim zaangażowaniu w dalsze prace nad projektem. "Jeśli taką decyzję podejmie, to możemy mówić, iż graniczy to niemalże z pewnością, że ten pomnik w Warszawie powstanie" - oświadczył.
Prezydencki minister uważa, że lokalizacja pomnika jest ważną kwestią. Ale, jak dodał, lokalizacja też dzieli rodziny. "Właśnie kwestia lokalizacji jest na tyle istotna, że bez konsultacji z władzami Warszawy nie warto jej podejmować" - zaznaczył. Jak mówił, ważne jest, by lokalizacja łączyła Polaków i rodziny, a nie dzieliła.
Dopytywany, czy możliwe jest, by pomnik został postawiony na Krakowskim Przedmieściu czy też jest to wykluczone, Rybicki odparł: "Krakowskie Przedmieście kojarzy się oczywiście z katastrofą smoleńską, ale pamiętamy wszyscy, że ta pamięć nie zawsze jest dobra, że to było jednak miejsce konfliktu, sporu. Do dziś jest to miejsce, które raczej nie łączy, tylko dzieli".
"Sens tej inicjatywy - jeśli ma mieć taki kontekst wspólnotowy, łączenia, nie dzielenia - musi uwzględniać również ten aspekt. Warto odwoływać się do tych miejsc, które zapisały się w historii, jako miejsce skupienia, refleksji, współpracy i łączności Polaków, a nie miejsca, które dzieli" - tłumaczył zastępca szefa Kancelarii Prezydenta.
Na pytanie, czy Bronisław Komorowski wierzy ciągle w możliwość kompromisu w kwestii miejsca lokalizacji pomnika, Rybicki odparł, że gdyby nie wierzył, nie spotykałby się z rodzinami starającymi się o budowę monumentu. Podkreślił jednocześnie, iż to nie jest łatwy projekt, a prezydent "świadomie podejmuje ryzyko w tej sprawie, wiedząc, że to będzie przedmiotem również kampanii politycznej".
Rybicki wskazywał, że kwestia pomnika powinna ponownie Polaków łączyć, budować poczucie wspólnoty, która Polsce towarzyszyła po katastrofie. "W tej intencji myślę, nie ma sporu wśród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej" - dodał.
Na uwagę, że na spotkanie u prezydenta zaproszona została część rodzin, a nie wszystkie, Rybicki odparł, że inicjatywa jest otwarta dla wszystkich. "Ale siłą rzeczy na pierwsze spotkanie, nie ostatnie - jak sądzę - zaproszeni zostali sygnatariusze listu, apelu, ci którzy o to prosili. Myślę, że ta kwestia jest otwarta dla wszystkich rodzin i myślę, że też rolą rodzin, które dziś były u pana prezydenta jest, by w sprawie lokalizacji i budowy pomnika nawiązać kontakt z pozostałymi rodzinami" - powiedział.
Dziennikarze rozmawiali również po spotkaniu z przedstawicielami rodzin ofiar, które uczestniczyły w spotkaniu z prezydentem.
Paweł Deresz, mąż posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie, podkreślił, że "wszyscy obecni poparli ideę budowy pomnika, również prezydent, choć jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji".
Pytany o ewentualną lokalizację pomnika zaznaczył, że padały wstępne propozycje. "Chcemy, by był to pomnik, który będzie mile wspominany, będzie pomnikiem pamięci życia, a nie miejscem kłótni, sporów, demonstracji politycznych" - podkreślił Deresz.
"Małgorzata Szmajdzińska zaproponowała Plac Piłsudskiego, ja zaproponowałem ul. Żwirki i Wigury, przy wjeździe na lotnisko wojskowe. Wszyscy wjeżdżali na to lotnisko zjednoczeni myślą o Katyniu i oddaniu hołdu naszym bohaterom. Po drugie, ludzie przylatujący do Warszawy, jadąc z lotniska w stronę centrum będą mogli zetknąć się z tym pomnikiem" - powiedział dziennikarzom Deresz.
Barbara Nowacka, córka posłanki SLD Izabeli Jarugi-Nowackiej podkreśliła, że rodziny, które wzięły udział we wtorkowym spotkaniu "łączy wola zbudowania pomnika, który by łączył wszystkie rodziny, wszystkich ofiar katastrofy". "Chcemy, by nasi bliscy, wspaniali Polacy i Polki, którzy przez tyle lat służyli dla kraju, byli upamiętnieni pomnikiem" - dodała.
"W sprawie pomnika nie chcemy być wpisani w jakąkolwiek politykę, w jakiekolwiek wybory. Nie pomnik będzie decydował o wynikach wyborów. Miejsce jest drugorzędne, podstawowe jest, by nie było podziałów" - podkreśliła Nowacka.
Prezes Federacji Rodzin Katyńskich Izabella Sariusz-Skąpska także jest zdania, że sprawa pomnika powinna być oderwana od kalendarza wyborczego. "Trzeba myśleć w perspektywie wieloletniej" - zaznaczyła.
Mówiąc o lokalizacji monumentu stwierdziła, że powinno ono być takie, by "wycieczki obecnie i za 10 lat mogły przejść koło pomnika". "Byłoby lepiej, byśmy nie stawiali tego na jakimś odległym terenie, bo za jakiś czas wróci idea budowy pomnika w centrum" - dodała Sariusz-Skąpska.
Dwa tygodnie temu również o jak najszybszą budowę w Warszawie pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej zwrócił się do prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz Społeczny Komitet Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej pod Smoleńskiem. Komitet chce, by pomnik stanął na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim. Także prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że ta lokalizacja byłaby najlepsza. W skład zarządu społecznego komitetu wchodzą m.in. Zuzanna Kurtyka - wdowa po prezesie IPN Januszu Kurtyce, Andrzej Melak - brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, prof. Michał Seweryński. (PAP)
sdd/ ajg/ par/ je/
Komentarze